Kolekcja Baader-Meinhof

Kolekcja Baader-Meinhof

Dodano:   /  Zmieniono: 
Dezodorant "Podmuch World Trade Center", perfumy "Al Kaida", koszulki z nadrukiem "Smak terroru" lub "Garda Omara", dżinsy Taliban's, kapelusze z napisem "Ja żyję!" i autografem Osamy bin Ladena - dziś to jeszcze wytwór fantazji, ale jutro?
Lewacki terroryzm inspiruje twórców sztuki i kreatorów mody

Jeśli sądzić po modzie na Frakcję Czerwonej Armii, która opanowała Niemcy, wkrótce również terroryści bin Ladena staną się inspiracją dla kreatorów i stylistów. Kult RAF, a szczególnie grupy Baader-Meinhof, widoczny jest w Niemczech na każdym kroku - w sklepach z odzieżą i dodatkami, galeriach, mediach, wytwórniach filmowych i na teatralnych scenach.

Terror jest cool
Choć przed laty Miuccia Prada, dyktator mody z Półwyspu Apenińskiego, złożyła podanie o przyjęcie do Komunistycznej Partii Włoch, to nie ona jest autorką koszulek z nadrukiem "Prada Meinhof". Podobno T-shirty z tym napisem po raz pierwszy trafiły do młodej klienteli z hamburskiego butiku Maegde und Knechte Elternhaus. Już jednak skojarzenie słowa "Meinhof" ze słynną terrorystką Ulrike Meinhof, współzałożycielką Frakcji Czerwonej Armii, jest całkowicie uzasadnione. Koszulka "Prada Meinhof" zapoczątkowała przed rokiem modę na odzież z symbolami lewackich bojowników. Wkrótce pojawiły się następne propozycje: pulowery z napisami "Prada Terror", pięcioramiennymi gwiazdami i kałasznikowem, a potem symbole terrorystów na wszystkim: od domowych pantofli po swetry i kurtki.
Dziś nie wiadomo już, kto na kim się wzorował. W handlowej ofercie wskrzesicieli RAF można odnaleźć na przykład wpływ filmu Christiana Petzolda "Bezpieczeństwo wewnętrzne", opowiadającego o rodzinie terrorysty, uciekającej przed policją i przebierającej się w rzeczy wyjęte z kontenera na używaną odzież. W kwietniu 2001 r. na łamach magazynu kobiecego "Tussi DeLuxe" pokazano cykl fotografii "Parada RAF", który pomógł zwiększyć nakład pisma z kilkuset do 75 tys. egzemplarzy. Zdjęcia przedstawiały zainscenizowane akcje terrorystów, m.in. porwanie i zabicie szefa związku pracodawców Hannsa-Martina Schleyera. Temat okazał się na tyle atrakcyjny, że wkrótce podchwycili go inni. Magazyn dla młodych mężczyzn "Max" połączył prezentacje mody z próbą odpowiedzi na pytanie, co dzisiejsza młodzież wie o lewackim terroryzmie. Na koniec postawił pytanie: czy terror jest cool? Rzecz jasna, całość uzupełniły barwne zdjęcia odzieży z symbolami RAF.
Cynthia Blasberg, założycielka "Tussi DeLuxe", poszła jeszcze dalej i zaproponowała ubrania dla całej rodziny (Familien-Produktpalette), inspirowane tematyką terrorystyczną. Na narastającą krytykę zespół magazynu reagował dyżurnym kontrargumentem, że gdy młodzi noszą koszulki z gwiazdą Dawida, nikt nie łączy tego z kultem III Rzeszy, Holocaustu i Oświęcimia. Prowokacja odniosła zamierzony skutek. Mord, główna metoda działalności RAF, stał się tłem młodzieżowej mody, niczym romantyczna historia "Bonnie i Clyde". - Dla kreatorów i stylistów każdy motyw mogący przynieść rozgłos jest dobry. Odzież z symbolami terrorystów z Frakcji Czerwonej Armii to wczorajszy śnieg. U nas pyta się o nią dziś tak samo często, jak o mundury sowieckie, koszulki z amerykańską flagą czy kurtki angielskich lotników - mówi Falko Gebler, właściciel sklepu Armee-Laden przy Hackescher Markt w Berlinie.

RAF, czyli towar
Kult RAF, który najpierw ogarnął butiki z ciuchami dla młodzieży, znalazł też odzwierciedlenie w poważniejszej twórczości. Los członków frakcji zafrapował m.in. znanego reżysera Volkera Schlöndorffa ("Cisza po strzale"), a nieco wcześniej dokumentalistę Heinricha Breloera, twórcę "Śmiertelnej gry". Tematyka RAF znalazła się także wśród czterech niemieckich propozycji konkursowych na festiwalu Berlinale 2002; Christoph Roth w filmie "Baader" przedstawił krótki życiorys pierwszego lidera terrorystów, mieszając fakty z fikcją literacką.
Fenomen frakcji interesuje niemieckich dokumentalistów od dawna, ale ubiegłoroczna moda na odzież z symbolami słynnej grupy terrorystów wywoła kolejną falę zainteresowania tym tematem. Jak zauważył jednak szwajcarski tygodnik "Weltwoche", nie przejawia się ono w analizie i krytycznym odniesieniu do krwawej przeszłości RAF, lecz raczej w warstwie emocjonalnej, nie zawierającej głębszej treści. Innymi słowy, chodzi o sprzedaż politycznego horroru w barwnym opakowaniu. Po ataku na World Trade Center kult RAF w Niemczech nieco osłabł. Ostatnio, za sprawą inscenizacji "Godzina zero - nowy Berlin" na deskach teatru Arena w berlińskiej dzielnicy Treptow, ponownie ożywa. Dla tygodnika "Der Spiegel" był to dobry pretekst, by opublikować trzykolumnowy materiał "Prada-Meinhof-Bande". Duch Frakcji Czerwonej Armii znów zapanował w mediach i sklepach. 



Zapis zbrodni
1972 r. W Heidelbergu w zamachu kierowanym przez Andreasa Baadera zabito trzech Amerykanów.
1977 r. Uprowadzono i zabito szefa związku pracodawców Hannsa-Martina Schleyera. Samochodem, w którym dokonano zbrodni, kierowała Angelika Speitel.
1986 r. W Strasslach wyleciała w powietrze limuzyna szefa koncernu Siemens - Karl-Heinz Beckurts zginął razem z kierowcą. O udział w zamachu podejrzewano terrorystę RAF Horsta-Ludwiga Meyera.
1989 r. W Bad Homburg wyleciała w powietrze opancerzona limuzyna szefa Deutsche Bank - Alfred Herrhausen zginął na miejscu. O zbrodnię oskarżono komando RAF Wolfganga Beera.
1 kwietnia 1991 r. W Düsseldorfie dokonano ostatniego zamachu - snajper RAF zastrzelił szefa Urzędu Powierniczego Detleva-Karstena Rohweddera, który miał poprowadzić prywatyzację majątku byłej NRD. Do zbrodni przyznało się komando RAF Ulricha Wessela. Oficjalnie terroryści RAF złożyli broń dopiero w 1998 r. Z ich rąk zginęło w Niemczech 68 osób.
Więcej możesz przeczytać w 15/2002 wydaniu tygodnika Wprost.

Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App StoreGoogle Play.