Apele o potępienie zbrodni komunistycznych tak jak faszystowskich

Apele o potępienie zbrodni komunistycznych tak jak faszystowskich

Dodano:   /  Zmieniono: 
Wielu eurodeputowanych zaapelowało w poniedziałek w Parlamencie Europejskim o jednoznaczne potępienie przez Unię Europejską zbrodni komunizmu - na równi ze zbrodniami faszystowskimi.

Komisja Europejska opowiedziała się jednak za tym, aby kraje członkowskie same na swój sposób uporały się z własną tragiczną przeszłością, argumentując, że "temat jest drażliwy".

W imieniu KE komisarz Jacques Barrot, odpowiadający tymczasowo za wymiar sprawiedliwości, przyznał: "My na Zachodzie nie zawsze dokładnie zrozumieliśmy tragedię obywateli nowych krajów, którzy padli ofiarą stalinizmu".

"Ale każde państwo powinno znaleźć własną drogę, by zająć się własnym dziedzictwem. UE nie ma kompetencji, by działać w tym obszarze" - powiedział komisarz podczas debaty plenarnej w PE.

"Zdumienie" takim stanowiskiem wyraził eurodeputowany PiS Wojciech Roszkowski. "Musi budzić zdumienie, że są osoby, które opierają się uznaniu zbrodniczości komunizmu. Dlaczego nie potrafimy wypracować wspólnej rezolucji? To nie jest sprawa tylko dla krajów członkowskich" - powiedział.

"Zwykła pamięć o ofiarach obu tych reżimów wymaga od nas potępienia ich obydwu" - dodał Roszkowski.

Wtórował mu brytyjski konserwatysta Christopher Beazley. "Historia Europy Środkowowschodniej to również nasza historia, to nasz problem, bo Francuzi i Brytyjczycy byli sojusznikami Stalina" - powiedział.

Także lider europejskich Zielonych Daniel Cohn-Bendit opowiedział się za jednakowym potępieniem zbrodni niemieckiego faszyzmu i komunizmu. "To były dwa systemy totalitarne, dwa systemy zbrodnicze, które się różniły, ale ich struktura była taka sama" - podkreślił.

Obecnie prawo UE przewiduje kary za negowanie zbrodni nazistowskich. Polska i kraje bałtyckie wciąż liczą, że UE włączy zbrodnie komunistyczne do unijnego prawa i negowanie także tych zbrodni będzie karalne.

Minister Zbigniew Ćwiąkalski, który uczestniczył w piątek w posiedzeniu 27 ministrów sprawiedliwości państw UE, wyraził nadzieję na nowelizację zeszłorocznej decyzji ramowej o walce z rasizmem i ksenofobią. Ustanawia ona m.in. minimalne kary za negowanie lub pochwalanie zbrodni przeciwko ludzkości, potwierdzonych wyrokami międzynarodowych sądów uznanych przez UE, jak np. zbrodnie w Rwandzie, dawnej Jugosławii, holokaust. Nie uwzględnia więc zbrodni stalinowskich, które nigdy nie zostały potwierdzone przez międzynarodowe sądy.

"Nie ma jednego modelu" - powiedział jednak w poniedziałek komisarz Barrot. - "Każde z państw członkowskich ma swoją odpowiedzialność w tym zakresie. UE jako taka uważa, że trzeba wyświetlić prawdę. Wszyscy Europejczycy powinni czuć się uczestnikami tego dramatu, który stał się udziałem kilku krajów Europy Środkowej i Wschodniej".

"Nie należy doprowadzić do tego, aby ta dyskusja została wykorzystana politycznie" - apelował.

Podczas debaty brytyjska liberał Sarah Ludford w imię wolności słowa stanowczo zaprotestowała przeciwko pomysłowi karania za negowanie zbrodni komunistycznych. Z kolei przywódca skrajnej lewicy z Francji Francis Wurtz jako jedyny mówca oponował przeciwko porównywaniu zbrodni Hitlera i Stalina, twierdząc, że "banalizuje" to nazizm i jego główną zbrodnię, jaką był holokaust.

pap, ss