Dwaj prokuratorzy przed komisją ds. Blidy

Dwaj prokuratorzy przed komisją ds. Blidy

Dodano:   /  Zmieniono: 
Emil Melka (fot. PAP/Tomasz Gzell )
Komisja śledcza, badająca okoliczności śmierci Barbary Blidy, przesłuchała we wtorek dwóch kolejnych prokuratorów z Katowic: Jacka Krawczyka i Emila Melkę.

Pierwszy z nich prowadził postępowanie w sprawie Barbary K., zwanej śląską Alexis, drugi zajmował się na wstępnym etapie - od marca do listopada 2006 roku - postępowaniem w sprawie tzw. afery węglowej.

Melka powiedział m.in., że nie było tajemnicą, iż ocena ówczesnego prokuratora okręgowego Krzysztofa Sieraka na temat jego pracy była negatywna.

Dodał, że "miał określoną wizję postępowania, a prokurator Sierak miał wizję odmienną; w jego wypowiedziach widziałem dążenie, żeby śledztwo przyśpieszyć, pewne wątki wyodrębnić i przedstawić tam zarzuty określonym osobom". Przyznał, że nie postrzegał tego jako nacisków. "Tak robi tysiące prokuratorów w kraju, że mają odmienne poglądy, jest to rozmowa dwóch prawników" - mówił.

Melka zaznaczył, że nie chciał wykonywać osobiście czynności śledztwa do czasu zakończenia przesłuchania Barbary K. "Nie zamierzałem wybierać najważniejszych wątków i przedstawiać zarzutów" - dodał.

"Przestałem prowadzić śledztwo w sprawie tzw. afery węglowej, bo uznano, że byłem przeciążony pracą nad innymi postępowaniami" - dodał.

Zaznaczył, że zastrzeżenia prokuratora okręgowego wobec jego pracy były także związane z innym śledztwem, związanym z zawaleniem się hali MTK w Chorzowie.

Melka mówił, że nie czuł się rozczarowany, gdy przestał prowadzić śledztwo w sprawie tzw. afery węglowej, gdyż mógł się skupić na czterech innych postępowaniach.

Odnosząc się do rozmowy z prokuratorem apelacyjnym w Katowicach Tomaszem Janeczkiem z maja 2007 roku, Melka powiedział, że wypowiedziane w niej słowa nigdy by nie padły, gdyby wiedział, że rozmowa jest nagrywana.

W ujawnionej przez media rozmowie z Janeczkiem Melka miał twierdzić, że ma informacje o naciskach, ale nie powiedział, jakie. Powiedział natomiast, że przedstawi je przed komisją śledczą. W pisemnym oświadczeniu, napisanym na żądanie Janeczka, nie potwierdził jednak ewentualnych nacisków. Później, w postępowaniu dyscyplinarnym, wycofał się ze stwierdzeń, jakie padły w nagranej rozmowie.

"Takiego oświadczenia w mojej karierze zawodowej wymagano po raz pierwszy" - powiedział Melka.

Prokurator dodał także, że według jego wiedzy Barbara K., zwana śląską Alexis, zwróciła się do Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego o pomoc przy uchyleniu tymczasowego aresztu. Dodał, że ABW nie odegrała żadnej roli w uchyleniu aresztu K. Na przełomie maja i czerwca 2006 roku areszt uchylił sąd.

Przewodniczący komisji Ryszard Kalisz (Lewica) dopytywał, czy to oznacza, że "funkcjonariusze ABW wprowadzili w błąd Barbarę K. co do roli ABW w uchyleniu jej tymczasowego aresztowania". Melka odpowiedział, że nie był przy żadnej rozmowie funkcjonariuszy z K., ale "Barbara K. sądziła, że jakaś rola ABW została odegrana na jej korzyść, a z kolei normalnym jest, że funkcjonariusze taką okoliczność na poczet swego postępowania mogą wykorzystać".

Melka powiedział też, że o odstąpieniu przez niego od oględzin miejsca samobójczej śmierci Blidy zadecydował prokurator Janeczek; oględziny miała prowadzić Prokuratura Okręgowa w Gliwicach.

Prok. Krawczyk powiedział natomiast przed komisją, że w postępowaniu, które prowadził, "nie istniała" sprawa Barbary Blidy; b. posłanka była w nim tylko świadkiem. Wyjaśnił, że śledztwo, które prowadził od października 2004 roku do początków 2006 roku, dotyczyło Barbary K. i wyłudzenia dotacji na pokrycie szkód górniczych.

Dodał, że w marcu i maju 2005 roku przesłuchiwał w tej sprawie jako świadka Blidę. "Miało zachodzić podejrzenie, to wynikało z informacji prasowych, iż przy procederze, jaki uprawiała K., miała jej pomagać Blida; przeprowadziliśmy czynności weryfikujące tę informację (...) żadne dowody nie potwierdziły, żeby miała coś wspólnego z działaniami osób objętych aktem oskarżenia" - mówił.

Krawczyk zapewnił, że w prowadzonym przez niego śledztwie nie było żadnych nacisków. Dodał, że w grudniu 2005 r. po objęciu resortu sprawiedliwości przez Zbigniewa Ziobrę dostał jedynie polecenie opisania sytuacji w śledztwie m.in. w sprawie wątku Blidy. "Musiałem udzielać informacji, z jakiego powodu Barbara Blida nie została objęta zarzutami" - podkreślił.

Odpowiadając na pytania posłów, Krawczyk powiedział, że w swej praktyce nigdy nie zlecał filmowania zatrzymań podejrzanych. "Można filmować, i to jest wskazane, przeprowadzenie oględzin miejsca przestępstwa, natomiast nigdy nikomu do głowy nie przyszło, żeby filmować moment zatrzymania" - mówił Krawczyk.

Danuta Pietraszewska (PO) zapytała Krawczyka, dlaczego nie powierzono mu prowadzenia śledztwa w sprawie tzw. afery węglowej. "Dlaczego nie powierzono panu tego śledztwa, przecież znał pan sprawę, dlaczego sięgnięto po asesorów, którzy dopiero uczą się fachu?" - pytała Pietraszewska.

Krawczyk odpowiedział, że wie to przełożony, który podjął taką decyzję. "Ja mogę tylko z własnego doświadczenia stwierdzić, że asesor wymaga akceptacji dla otrzymania późniejszej nominacji na prokuratora" - powiedział. "Czyli jest bardziej sterowalny?" - dopytywała Pietraszewska. Krawczyk odpowiedział, że "łatwiej kierować zespołem ludzi, którzy się boją, że mogą nie wykonać czegoś, co byłoby właściwe dla szefostwa niż to, co uważają sami".

Zaznaczył także, że sprawa K. została skierowana do sądu w styczniu 2006 roku i z tego, co wie z mediów, jeszcze się nie zakończyła.

Odnosząc się do decyzji o zatrzymaniu Blidy w kwietniu 2007 roku, Krawczyk zastrzegł, że nie zna całości materiału dotyczącego tej kwestii, ale z informacji, jakie do niego dotarły, "wynika, że nie zostały zweryfikowane do końca stwierdzenia Barbary K." i trzeba było podchodzić do nich "z dużą dozą ostrożności".

Przewodniczący komisji Ryszard Kalisz pytany przez dziennikarzy o wtorkowe przesłuchania powiedział dziennikarzom, iż według niego "niezwykle istotne jest odsunięcie od śledztwa prokuratora Melki". Dodał, że kwestia ta będzie jeszcze wyjaśniana.

"Odnoszę wrażenie, że prokuratorzy z Katowic, tak jak prokurator Melka, inaczej zeznają niż ci prokuratorzy, którzy są już poza tą prokuraturą, jak będący w stanie spoczynku prokurator Krawczyk" - powiedział Kalisz.

Odnosząc się do śledztwa w sprawie Barbary K. Kalisz ocenił, że widać, że "mieliśmy do czynienia ze sprawą, która jeszcze w styczniu 2006 była zakończona i nie miała żadnych wątków istotnych do prowadzenia dalej". Zdaniem przewodniczącego, po włączeniu się w śledztwo ABW w marcu 2006 roku sprawa została wszczęta na nowo. "Sprawę dzieli się na cztery koszyki, jeden koszyk dotyczy tylko i wyłącznie Barbary Blidy i Barbary K. Ten wątek zaczyna nabierać znaczenia. Naszym celem jest wyjaśnienie, dlaczego" - zaznaczył Kalisz.

Kolejne otwarte posiedzenie komisji, na którym przesłuchani będą kolejni prokuratorzy, jest planowane na 14 maja. Po 5 maja ma odbyć się zamknięte posiedzenie, na którym rozpatrzony ma być wniosek Emila Melki o zwolnienie z tajemnicy zawodowej i służbowej.

ab, ss, pap