Proces ws. seksafery: odczytano akt oskarżenia

Proces ws. seksafery: odczytano akt oskarżenia

Dodano:   /  Zmieniono: 
Fot. K. Pacuła/Wprost
Przed piotrkowskim sądem okręgowym rozpoczął się we wtorek proces b. wicepremiera i lidera Samoobrony Andrzeja Leppera oraz b. wiceszefa tej partii Stanisława Łyżwińskiego. Obaj oskarżeni są w tzw. seksaferze w Samoobronie.

Łyżwiński oskarżony jest m.in. o zgwałcenie kobiety, a obaj b. posłowie - o żądanie i przyjmowanie korzyści o charakterze seksualnym od działaczek tej partii. Lepperowi grozi kara do 8, a Łyżwińskiemu - do 10 lat więzienia. Żaden przed sądem nie przyznał się do winy.

Lepper przyjechał do Piotrkowa ze swoim partyjnym kolegą Januszem Maksymiukiem. Przyjechała też żona Łyżwińskiego -Wanda. Na procesie nie pojawiła się natomiast Aneta Krawczyk - główny świadek w procesie i zarazem oskarżyciel posiłkowy. Nie stawiły się też pozostałe pokrzywdzone.

Łyżwiński na proces został dowieziony w kajdankach z aresztu. Na ławie oskarżonych przywitał się z Lepperem. B. wicepremiera broni trzech adwokatów, Łyżwińskiego - dwóch.

Sąd, na wniosek prokuratury i pełnomocnika Anety Krawczyk utajnił całość procesu ze względu na ważny interes prywatny pięciorga pokrzywdzonych. Sprzeciwiali się temu obrońcy i oskarżeni. Utrzymywali, że wszystkie intymne szczegóły były już ujawnione przez media. Poza tym proces dotyczy osób znanych, które powinny mieć prawo do publicznej obrony. Wnioskowali, żeby utajnić tylko zeznania pokrzywdzonych.

Po kilku godzinach i przerwach związanych z wnioskami formalnymi składanymi przez obrońców, prokurator odczytał akt oskarżenia. Jak poinformował po wyjściu z rozprawy Lepper, zarówno on, jak i Łyzwiński, przed sądem nie przyznali się do zarzutów.

"Na tym etapie odmówiliśmy składania zeznań, gwarantując że złożymy wyjaśnienia w dalszym etapie rozprawy. Na pewno je złożymy. Mamy takie prawo i uważamy, że taktycznie jest to wskazane dla nas" - powiedział Lepper. Sąd odczytał wyjaśnienia obu oskarżonych ze śledztwa. Kolejna rozprawa odbędzie się w czwartek; wtedy zeznawać ma Aneta Krawczyk.

Jak powiedziała PAP pełnomocnik Krawczyk, mec. Agata Kalińska- Moc, jej klientka nie przyszła we wtorek do sądu, chcąc uniknąć "zainteresowania medialnego". Postanowiła, że w sądzie pojawi się tylko wtedy, kiedy będzie zeznawać jako świadek.

Kalińska-Moc podkreśliła, że jej klientka składała wniosek o ściganie i jest uprawniona do tego, żeby żądać wyłączenia jawności rozprawy. "Na tej rozprawie będą rozstrzygane bardzo intymne szczegóły objęte sferą prywatności człowieka i ustawa daje taką możliwość, aby nie narażać pokrzywdzonych na stres związany z ujawnianiem bardzo intymnych szczegółów życia osobistego" - podkreśliła pełnomocnik.

"Krawczyk ujawniając okoliczności związane z zatrudnieniem jej w biurze poselskim, przede wszystkim dążyła do tego, aby zostali ukarani sprawcy jej tragedii życiowej i tego oczekujemy po tym procesie" - zaznaczyła Kalińska-Moc.

Przed wejściem na rozprawę Lepper po raz kolejny zapewniał, że jest niewinny. "Sąd jest niezależny, wierzę w obiektywizm sądu, na pewno zbada wszystkie szczegóły. A te zeznania, które są, zeznania świadków, których ujawnić nie mogę, nikt nie potwierdza wersji pani Krawczyk, żadnego świadka nie ma" - powiedział Lepper. Według niego, ponad 200 świadków przesłuchanych w tej sprawie nie potwierdza wersji Krawczyk. Pytany, czy nie boi się więzienia, odparł: "Ja już w więzieniu byłem. To jest też dla ludzi".

Lepper chciał jawności procesu. "Chcę, żeby społeczeństwo, które się tym interesuje, poprzez media dowiedziało się prawdy na ten temat, że to jest prowokacja" - mówił Lepper. Przyznał, że sprawa "seksafery" miała duży wpływ na spadek notowań Samoobrony. Zaznaczył, że "nie wyklucza, iż Kaczyński maczał w tym swoje paluszki".

W sądzie pojawiła się żona drugiego z oskarżonych Wanda Łyżwińska, która jest przekonana o niewinność swojego męża, od sierpnia ub. roku przebywającego w areszcie. "Mój mąż psychicznie czuje się dobrze, a to, że schudł, nawet mu wyjdzie na zdrowie. Cieszy się, że wreszcie się rozpoczyna proces i ma nadzieję, że szybko będzie prowadzony" - powiedziała PAP Łyżwińska. Dodała, że jej mąż pisze w areszcie drugą już część książki o "seksaferze".

Wtorkowa rozprawa wzbudziła ogromne zainteresowanie mediów. Przed budynkiem sądu ustawiło się kilka wozów satelitarnych. Proces obsługuje kilkudziesięciu dziennikarzy prasowych, radiowych i telewizyjnych.

Zarzuty stawiane Lepperowi dotyczą lat 2001-2002. B. wicepremier jest oskarżony o żądanie i przyjmowanie w związku z pełnioną przez niego funkcją publiczną korzyści osobistych o charakterze seksualnym od Anety Krawczyk. Według śledczych, łączyło się to z jego zgodą na zatrudnienie kobiety w biurze poselskim Łyżwińskiego.

Drugi zarzut dotyczy usiłowania doprowadzenia w 2002 roku innej kobiety związanej z Samoobroną do obcowania płciowego. Według nieoficjalnych informacji, chodzi o szefową młodzieżówki Samoobrony w Lublinie. Do obu przestępstw - zdaniem prokuratury- miało dojść przy wykorzystaniu stosunku zależności kobiety w ramach struktury Samoobrony i były one popełniane wspólnie i w porozumieniu z Łyżwińskim. Prokuratura zastosowała wobec niego 30 tys. złotych kaucji i dozór policyjny.

Na Łyżwińskim ciąży siedem zarzutów, które dotyczą lat 1999-2003. Według prokuratury, jesienią 2002 r. zgwałcił on w swoim biurze poselskim w Tomaszowie Mazowieckim działaczkę Samoobrony, która ubiegała się o stanowisko wójta. W tym samym okresie - zdaniem śledczych - kilkakrotnie wykorzystał seksualnie tę kobietę. Łyżwiński jest także oskarżony o przyjmowanie i żądanie korzyści osobistych o charakterze seksualnym oraz wykorzystanie lub usiłowanie wykorzystania seksualnego czterech kobiet, w tym Anety Krawczyk.

Miał grozić kobietom utratą pracy w swym biurze poselskim lub strukturach Samoobrony. Zdaniem prokuratury, poseł w stolicy i Lublinie kilkakrotnie wykorzystał lub usiłował wykorzystać seksualnie inną działaczkę Samoobrony. Natomiast od jeszcze innej kobiety, która ubiegała się o posadę w jego biurze poselskim, zażądał obcowania płciowego.

Według oskarżenia, w grudniu 2002 roku Łyżwiński miał także nakłaniać Anetę Krawczyk do przerwania ciąży, wbrew przepisom ustawy. Ostatni z zarzutów stawianych Łyżwińskiemu dotyczy podżegania w latach 1999-2000 do porwania i przetrzymywania biznesmena Zbigniewa B. Według śledczych, chciał w ten sposób zmusić go do zapłaty pół miliona złotych z tytułu rzekomych nieprawidłowości w rozliczeniach wspólnej działalności gospodarczej. Od sierpnia ub. roku Łyżwiński przebywa w areszcie.

Śledztwo w sprawie tzw. seksafery w Samoobronie wszczęto w grudniu 2006 r. po publikacji w "Gazecie Wyborczej". Tekst powstał na podstawie relacji Anety Krawczyk, b. radnej Samoobrony w łódzkim sejmiku i b. dyrektor biura poselskiego Łyżwińskiego. Kobieta utrzymuje, że pracę w partii dostała za usługi seksualne świadczone Łyżwińskiemu i Lepperowi. Krawczyk twierdziła, że ojcem jej najmłodszego dziecka jest Łyżwiński, jednak badania DNA to wykluczyły. Test DNA wykluczył także ojcostwo Leppera.

Śledztwo prowadzone było w sprawie żądania oraz przyjmowania korzyści osobistych o charakterze seksualnym przez osoby pełniące funkcję publiczną i uzależnienia od nich zatrudnienia w biurze poselskim. Przesłuchano w nim ponad 240 świadków, a zebrany materiał dowodowy zawiera się w 40 tomach akt.

W śledztwie prokuratura przedstawiła zarzuty jeszcze trzem osobom. Były asystent Łyżwińskiego i radny Samoobrony Jacek P. został oskarżony o nakłanianie Krawczyk do przerwania ciąży i narażenie jej życia w związku z podaniem kobiecie przeznaczonej dla zwierząt oksytocyny w celu wywołania skurczów porodowych. Miał on także nakłaniać kobietę do wycofania zeznań obciążające liderów partii. Grozi mu 8 lat więzienia.

W sprawie seksafery przed Sądem Rejonowym w Krakowie odpowie także Franciszek I. z Myślenic, którego prokuratura oskarżyła o poplecznictwo i podżeganie jednego ze świadków do składania fałszywych zeznań. Grozi mu kara do 5 lat więzienia. Natomiast do sądu w Tomaszowie Mazowieckim trafił akt oskarżenia przeciw Pawłowi G., któremu prokuratura zarzuca nakłanianie Anety Krawczyk do wycofania zeznań w zamian za korzyść majątkową. Ggrozi za to do 3 lat więzienia.

pap, ss, ab