Przerwali przesłuchania z powodu braku transmisji w TVP

Przerwali przesłuchania z powodu braku transmisji w TVP

Dodano:   /  Zmieniono: 5
Sejmowa komisja śledcza badającą okoliczności śmierci Barbary Blidy przerwała przesłuchanie katowickiego prokuratora Marka Wójcika z powodu braku transmisji obrad komisji w TVP.

Decyzję o przerwaniu przesłuchania komisja podjęła jednogłośnie. Wcześniej komisja przesłuchała byłego rzecznika Prokuratury Okręgowej w Katowicach Tomasza Tadlę oraz rozpoczęła przesłuchanie zastępcy katowickiego prokuratora okręgowego Marka Wójcika.

"Jest to złamanie misji telewizji publicznej" - oświadczył przewodniczący komisji Ryszard Kalisz (Lewica). Dodał, że poprosi marszałka Sejmu, aby ten zwrócił się do prezesa TVP "z ostrym protestem związanym z tym, że TVP nie transmituje otwartych posiedzeń komisji". "Jest to rzecz, która do tej pory w wolnej Polsce nie miała miejsca" - dodał.

"Komisja śledcza ma do spełnienia bardzo ważną rolę społeczną, a telewizja publiczna ma do spełnienia misję. Zawsze było tak, że posiedzenia były transmitowane; brak transmisji w środę i czwartek traktujemy jako stronniczość TVP" - powiedział Kalisz. Na pytanie, dlaczego przesłuchań nie przerwano już w środę, odpowiedział, że dopiero w czwartek dowiedział się, że "były liczne telefony, opinia publiczna jest zdenerwowana i zdezorientowana".

Zdaniem wiceszefa komisji Tomasza Tomczykiewicza (PO), brak transmisji z obrad komisji, "to niedopuszczalna praktyka Telewizji Polskiej", która - jak zaznaczył - "cały czas mówi i pisze o tym, że jest nośnikiem misji publicznej".

Tadeusz Sławecki (PSL) zaproponował natomiast, aby sprawę skierować do sejmowej komisji kultury i środków przekazu. "Nie było w historii komisji śledczych, aby nie było transmisji, albo przynajmniej obszernych skrótów z tego co się dzieje" - powiedział poseł PSL.

Beata Kempa (PiS) powiedziała, że komisja powinna poznać przyczyny "takiej a nie inne decyzji". Zwróciła także uwagę, że niektóre informacje prasowe - jej zdaniem - nie odpowiadają ustaleniom komisji.

"W takiej sytuacji ja uważam, że to jest po prostu sabotaż" - oceniła z kolei Danuta Pietraszewska (PO).

"Fakt, że komisja sejmowa przerwała swoje obrady po uzyskaniu informacji, że TVP nie prowadzi już z nich transmisji traktuję jako dowód najwyższego uznania dla pozycji i funkcji społecznej telewizji publicznej. Pragnę podziękować Panu Posłowi i innym członkom komisji za ten wyraz uznania dla jej doniosłej roli informacyjnej" - napisał prezes TVP Andrzej Urbański w udostępnionym PAP liście do szefa komisji Ryszarda Kalisza.

Przypomniał w nim też, że TVP stara się przestrzegać zapisów ustawowych i w związku z tym czuje się zobligowana do przerywania długotrwałych transmisji z obrad komisji sejmowej w celu poinformowania widzów o innych ważnych wydarzeniach politycznych i społecznych. Urbański zaznaczył też, że ustawa o rtv nie nakłada na TVP obowiązku przeprowadzania transmisji ze wszystkich spotkań, obrad komisji, briefingów odbywających się w Parlamencie RP.

Prezes Urbański zapewnia też w liście, że w przyszłości TVP będzie starała się jak najpełniej przekazywać informacje na temat prac komisji śledczej, nie może jednak gwarantować, że transmisja nie będzie przerywana z powodu innych wydarzeń szczególnej rangi.

Prokurator Wójcik zeznając przed komisją oświadczył, że działania prokuratorów w śledztwie dotyczącym mafii węglowej były legalne. Jak zwrócił uwagę, decyzje w postępowaniu wydawał uprawniony prokurator, zatrzymania dokonywała delegatura ABW w Katowicach i nie przekroczono limitu czasowego zatrzymania.

Jak mówił, za zatrzymaniami w dniu 25 kwietnia 2007 r. przemawiała "potrzeba skupienia czynności". Prokuratorzy chcieli przesłuchiwać świadków i na bieżąco weryfikować ich zeznania m.in. z zeznaniami Barbary K., nazywanej śląską Alexis. Wójcik wykluczył także możliwość aresztowania Blidy.

Zastępca prokuratora okręgowego w Katowicach podkreślił, że wszyscy referenci prowadzący sprawę tzw. afery węglowej oceniali zeznania Barbary K. jako wiarygodne. Wójcik zaznaczył, że prowadzone w 2007 r. czynności w śledztwie "sprowadzały się w zasadzie do sprawdzenia wiarygodności zeznań Barbary K.".

Wójcik dodał, że K. obciążała "nie tylko innych, ale nade wszystko obciążała również siebie, nie umniejszała własnej roli".

Odnosząc się do kwestii braku formalnego kierownika w grupie czterech referentów prowadzących sprawę tzw. afery węglowej Wójcik powiedział, że uważał, iż "prokurator Tomasz Balas jest w sposób naturalny kierownikiem tej grupy".

Mówiąc o zmianie wśród prokuratorów prowadzących sprawę i zaprzestaniu jej prowadzenia przez prok. Emila Melkę w listopadzie 2006 roku, Wójcik powiedział, że dla niego "nie ulegało wątpliwości", że w tym stanie kadrowym w prokuraturze i przy obowiązkach prok. Melki związanych z innymi śledztwami, w sprawie tzw. afery węglowej "musi nastąpić wzmocnienie".

Dodał, że nie zna uwarunkowań, które zadecydowały o tym, że do sprawy wyznaczono asesorów. Zaznaczył jednak, że "kadra prokuratorska w okręgu katowickim jest mocno odmłodzona (...), są niekiedy problemy z naborem do wydziałów śledczych".

Prok. Tadla powiedział natomiast, że jedyne wątpliwości prokuratorów odnośnie zatrzymań w sprawie tzw. afery węglowej dotyczyły skutków medialnych tego zdarzenia, a nie kwestii podstaw prawnych.

Tadla potwierdził, że wątpliwości te nie były natury zasadniczej. "Ja nie muszę tego oceniać, ponieważ ja to wiem" - dodał.

Oświadczył również, że nic nie wiedział o planowanej na dzień zatrzymania Blidy konferencji prasowej ówczesnego ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ziobry.

"Nigdy o tym nie słyszałem. Z dużą dozą prawdopodobieństwa mogę powiedzieć, że gdyby była planowana jakakolwiek konferencja w sprawie prowadzonej przez Prokuraturę Okręgową w Katowicach, gdyby konferencja była planowana na ten dzień i to jeszcze w Katowicach, to ja wiedziałbym o tym wcześniej" - oświadczył Tadla.

Przyznał jednak, że podczas wakacji zadzwoniono do niego z informacją, że przeciekły zeznania katowickich prokuratorów składane w Łodzi. "I że w tych zeznaniach prokuratora Balasa jest taka informacja, że była planowana konferencja prasowa" - podkreślił prokurator.

Oceniając treść czwartkowych przesłuchań Kalisz powiedział, że były one "niezwykle interesujące". Dodał, że rozstrzygnięcia wymaga kwestia, czy Barbara K. została w sposób prawidłowy zwolniona z odpowiedzialności karnej przez prokuratorów w związku ze zgłoszeniem ewentualnego przestępstwa korupcyjnego.

W czwartek sejmowi śledczy zdecydowali także, że zwrócą się do ABW, Ministerstwa Sprawiedliwości i Prokuratury Krajowej o wykaz osób, które otrzymały delegacje do Katowic w dniach 1 stycznia - 7 maja 2007 roku. Taki wniosek złożył Tadeusz Sławecki (PSL).

W trakcie wszystkich dotychczasowych przesłuchań członkowie komisji śledczej dopytywali m.in. o wizyty ówczesnego zastępcy prokuratora generalnego Jerzego Engelkinga w Prokuraturze Okręgowej w Katowicach.

Na kolejnym otwartym posiedzeniu komisja rozpatrzy wniosek pełnomocnika rodziny Blidów mec. Leszka Piotrowskiego w sprawie jego uczestnictwa w pracach komisji. Nierozpatrzenie wniosku w czwartek miało związek z brakiem transmisji obrad komisji w TVP.

Najbliższe posiedzenie komisji śledczej planowane jest na 27 maja. Wówczas sejmowi śledczy na zamkniętym posiedzeniu będą decydować o zwolnieniu z tajemnicy służbowej przesłuchiwanych już prokuratorów.

W czasie czwartkowego posiedzenia komisji posłanka Kempa zwróciła także uwagę jednemu z ekspertów komisji - Michałowi Gramatyce, iż w trakcie posiedzenia kontaktuje się za pomocą sms-a z posłem komisji Tomczykiewiczem. Ekspert zgodził się z posłanką PiS, że "taka sytuacja mogła być odebrana jako sprzeczna z dobrymi obyczajami" i za swoje zachowanie przeprosił. Dodał, że sms dotyczył możliwości jego wcześniejszego opuszczenia posiedzenia komisji.

ab, pap