"Nie będziemy, jak Polska w 1939 r."

"Nie będziemy, jak Polska w 1939 r."

Dodano:   /  Zmieniono: 
Prezydent USA George W. Bush wziął udział w obchodach 60. rocznicy powstania Izraela, zapewniając o poparciu dla państwa żydowskiego, podczas gdy Palestyńczycy w żałobie obchodzili rocznicę "katastrofy".

"Sojusz między naszymi rządami jest nienaruszalny" - oświadczył Bush w przemówieniu na forum izraelskiego parlamentu Knesetu.

Amerykański prezydent porównał nazizm do wizji świata organizacji antyizraelskich i antysemickich, takich jak palestyński Hamas, libański Hezbollah, Al-Kaida czy prezydenta Iranu Mahmuda Ahmadineżada, który "marzy o wtrąceniu Bliskiego Wschodu w epokę średniowiecza i który wzywa do wymazania Izraela z mapy świata".

"Niektórzy uważają, że powinniśmy negocjować z terrorystami i radykałami, jak gdyby jakiś zmyślny argument mógł ich przekonać, że nie mają racji. Już kiedyś słyszeliśmy takie bzdurne urojenia. Kiedy nazistowskie czołgi wjechały w 1939 roku do Polski, pewien amerykański senator oświadczył: +Mój Boże, gdybym tylko mógł porozmawiać z Hitlerem, można by tego uniknąć+. Mamy obowiązek nazywać rzeczy po imieniu - jest to złudne zadowolenie z ustępstw, które już wielokrotnie w historii zostało zdyskredytowane" - powiedział Bush, wywołując aplauz.

"Ludność Izraela liczy zaledwie nieco ponad 7 milionów, ale kiedy stoicie wobec zła, jest was 307 milionów, bo Amerykanie są u waszego boku" - zaznaczył Bush, który wywołał owację, życząc zebranym po hebrajsku "radosnego dnia niepodległości".

Amerykański przywódca oświadczył, że dopuszczenie, by Iran, "największy światowy poplecznik terroryzmu, wszedł w posiadanie najbardziej śmiercionośnej broni świata, równałoby się niewybaczalnej zdradzie wobec przyszłych pokoleń".

W czasie przemówienia Busha tysiące Palestyńczyków manifestowały na Zachodnim Brzegu Jordanu i w Strefie Gazy, by upamiętnić "Nakbę" - czyli "katastrofę", jaką było dla nich powstanie w 1948 roku Izraela na obszarze 3/4 powierzchni historycznej Palestyny.

Na Zachodnim Brzegu Jordanu, gdzie wielu Palestyńczyków miało na sobie koszulki z napisem "1948, 60 lat Nakby", przechodnie i kierowcy przywitali południe minutą ciszy, a w powietrze wypuszczono 21 915 czarnych balonów - po jednym za każdy dzień, który upłynął od powstania Izraela.

"Minęło 60 lat od Nakby, kiedy to setki Palestyńczyków zostały wyrzucone ze swej ojczyzny, swoich domów i swojej ziemi i zmuszeni do exodusu na cztery strony świata. Dziś są ich miliony" - powiedział w przemówieniu radiowym palestyński prezydent Mahmud Abbas.

W Knesecie Bush bardzo krótko poruszył temat palestyńsko- izraelskich negocjacji pokojowych, wyrażając przekonanie, że w 120. rocznicę powstania Izraela "Palestyńczycy będą mieć ojczyznę, na którą od dawna zasługują, demokratyczne państwo, w którym rządzi prawo, są przestrzegane prawa człowieka i odrzucany jest terroryzm".

Także premier Izraela Ehud Olmert wyraził przekonanie, że Izraelczycy i Palestyńczycy dojdą do porozumienia, które zostanie zatwierdzone przez Kneset i zyska poparcie "zdecydowanej większości mieszkańców Izraela". Gdy wymawiał te słowa, salę opuściło w proteście dwóch przedstawicieli żydowskich osadników.

ab, pap