Wszyscy wrogowie sojuszu

Wszyscy wrogowie sojuszu

Dodano:   /  Zmieniono: 
W szeregach SLD triumfy święci spiskowa teoria dziejów

Jak aktywiści Sojuszu Lewicy Demokratycznej wyjaśniają przyczyny spadku popularności swojej partii i prasowych ataków na rząd? Najprościej - spiskami wymierzonymi przeciwko SLD. Postronny obserwator kuluarowej dyskusji podczas ostatniej ogólnopolskiej narady aktywu SLD mógłby odnieść wrażenie, że nie ma do czynienia z laicką lewicą, lecz z wyznawcami Ojca Dyrektora.

Ukryci inspiratorzy
Szeptana propaganda z natury wymyka się polemice. Trudno przygwoździć i ośmieszyć opinie, pod którymi - choć powtarzane są nagminnie - nikt konkretnie się nie podpisał. Nie brak jednak dowodów, że im dłużej sojusz sprawuje władzę, tym bujniej pleni się w nim myślenie spiskowe. Od czasu do czasu przenika ono do oficjalnych wypowiedzi przywódców lewicy i jej autorytetów.
Najświeższym przykładem jest sposób, w jaki liderzy SLD, wraz z przewodniczącym Millerem, radzą sobie z krytyką ze strony światowych mediów. Kiedy bardzo surową ocenę pierwszych miesięcy rządu zamieścił organ brytyjskich konserwatystów "The Spectator", premier skwitował to lekceważącym przypomnieniem, że autorka analizy jest prywatnie żoną Radka Sikorskiego, wiceministra w rządzie Jerzego Buzka. Jednak negatywne opinie o poczynaniach rządu Millera ukazały się w wielu innych pismach, w tym tak renomowanych, jak "The Economist", "New York Times" czy "Washington Post". Oburzenie zachodnich komentatorów wzbudziły zwłaszcza próby ograniczania wolności mediów prywatnych, a także podporządkowanie rządzącej partii mediów publicznych w stylu - to porównanie "Washington Post" - Władimira Putina.
W odpowiedzi "Trybuna" dokonała odkrycia, iż potępiające Millera artykuły pisane są w Polsce (winowajców jednoznacznie nie wskazano, ale z różnych wzmianek można wysnuć wniosek, że przez ludzi związanych z Agorą). Na dowód przytoczono stwierdzenie włoskiego publicysty, który przyznał, że znajomi
z Polski namawiali go do napisania o medialnych zakusach SLD. Dla zagorzałych zwolenników lewicy ta demaskacja jest zupełnie przekonująca. Trudno tłumaczyć, że renomowane pismo zachodnie nie wydrukuje niczego, czego nie sprawdziło i nie jest pewne, a sugestie, by na jego opinie wpływały rodzinne lub towarzyskie powiązania, jest zwykłą potwarzą. Czy ktoś wyobraża sobie redaktora naczelnego "New York Timesa", mówiącego: "Przyszedł anonim z Polski, koleżanko Rosenberg, podpiszecie się pod tym i wydrukujcie w komentarzach redakcyjnych".
Broniąc się, lewica potrafi rzucać potwarze na całe grupy zawodowe. Wicepremier Marek Pol nie wahał się oświadczyć w Polskim Radiu, że opiniami analityków bankowych (których niezależności strzegą osobne przepisy i zawodowe kodeksy) nie należy się przejmować, bo kierują się interesem, czyli zyskami banków, od których mają prowizję. To tak, jakby powiedzieć jako coś zupełnie oczywistego, że decyzje ministra infrastruktury uwarunkowane są zyskami, jakie ma z nich on i jego partia.

Kto za tym stoi?
Jeśli wierzyć związanym z SLD pismom, kolejni ministrowie brani są na celownik przez potężne zachodnie koncerny, którym odważyli się popsuć interesy. Powszechna krytyka w mediach ministra Łapińskiego to skutek działania agencji PR, wynajętych za grube pieniądze przez firmy farmaceutyczne, którym minister wypowiedział wojnę w obronie kieszeni emerytów. Równie grube "kontrakty" zawarto ponoć na ministra Kaczmarka. Przyczyną jego krytyki nie są oczywiście kontrowersyjne nominacje do zarządów spółek skarbu państwa ani odstąpienie od prywatyzacji na rzecz tworzenia państwowych, czyli uzależnionych od polityków holdingów. Ta krytyka to robiona piórami opłaconych dziennikarzy zemsta międzynarodowych koncernów za to, że minister próbuje uporządkować sprawy w MSP i uniemożliwić im dalsze wywożenie z Polski nie opodatkowanych zysków.
Krwiożerczy zachodni kapitaliści oraz sprzyjające im instytucje międzynarodowe są bardzo wdzięcznym celem, wobec którego niechęć "mas członkowskich" lewicy kieruje się niemal instynktownie. Były minister finansów Grzegorz Kołodko, wśród eseldowskich "dołów" kandydat numer jeden na twórcę nieliberalnej alternatywy gospodarczej, oznajmił światu w TVP 1, iż Leszek Balcerowicz utrzymuje wysokie stopy procentowe w interesie międzynarodowej finansjery, aby umożliwić jej wypompowywanie z Polski kapitału. Na wypowiedź tę poważne media spuściły zasłonę litościwego milczenia, skłonne uznać ją za jakiś lapsus. Medialny stereotyp każe tego rodzaju opinie kojarzyć wyłącznie z kręgami narodowo-radykalnymi oraz Samoobroną.
Tymczasem wypowiedź Kołodki nie mogła zdziwić nikogo, kto w miarę regularnie czytuje "Trybunę", "Przegląd" i "Dziś", a zwłaszcza tamtejsze rubryki listów. Dla "twardego"elektoratu SLD istnienie antypolskiego spisku kapitalistów z międzynarodowych korporacji i instytucji finansowych nie podlega dyskusji.

Osaczeni
Tworząc na użytek swych zwolenników wizję rządu osaczonego i prześladowanego, lewica odwołuje się do socjotechniki znanej od dawna i stosowanej przez nią już wielokrotnie. Kilka lat temu naciśnięcie przez dwóch dziennikarzy domofonu Leszka Millera, wówczas szefa MSWiA, zostało przez "Trybunę" opisane jako brutalna prawicowa napaść, wskutek której wnuczka szefa SLD miała doznać poważnego urazu psychicznego. Przed laty, w czasach stanu wojennego, "Dziennik telewizyjny" regularnie informował o terrorystycznych napadach na członków PZPR, polegających na przykład na oblaniu drzwi czerwoną farbą.
Potoczny stereotyp każe tzw. myślenie spiskowe przypisywać radykalnej prawicy. Dla wyznawców tego stereotypu zdziwieniem musi być lektura "Potęgi spisku" - klasycznej pracy poświęconej myśleniu paranoicznemu, w której prof. Daniel Pipes udowadnia na licznych przykładach (od Lenina po reżysera Olivera Stonea), iż jest ono ulubionym chwytem propagandowym lewicy. Zważywszy na to, jak dobrze spiskowe myślenie służy scementowaniu politycznego zaplecza SLD, nie można wykluczyć, że w nowym wydaniu swej pracy Pipes będzie mógł poprzeć swe tezy świeżymi przykładami z Polski.

Więcej możesz przeczytać w 20/2002 wydaniu tygodnika Wprost.

Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App StoreGoogle Play.