Co się kryje za zagadkową śmiercią polskiego Mitrochina?

Co się kryje za zagadkową śmiercią polskiego Mitrochina?

Dodano:   /  Zmieniono: 
Marceli Wieczorek, pułkownik wywiadu wojskowego PRL, w latach 80. zgromadził ponad 20 metrów bieżących kopii tajnych dokumentów. Na początku marca 2002 r. Wieczorek postanowił przekazać posiadane dokumenty Instytutowi Pamięci Narodowej. Kilka tygodni później, 25 marca, zmarł. Miał 68 lat, przeszedł dwa wylewy. Tydzień po ojcu (3 kwietnia) zmarł jego 31-letni syn.
Syn płk. Wieczorka domagał się przeprowadzenia sekcji zwłok ojca, a także szukał kontaktu z dziennikarzami, aby przekazać im odziedziczone dokumenty. W mieszkaniu, w którym przechowywane było archiwum Wieczorka, wybuchł pożar.

Wieczorek miał kopie wielu dokumentów, których oryginały zostały zniszczone w latach 1989-1990. Były tam m.in. ważne informacje na temat operacji „Popiel" (inwigilacja ks. Jerzego Popiełuszki i jego otoczenia), Edwarda Mazura i jego udziału w operacjach tajnych służb PRL, a także na temat oficerów WSI zaangażowanych w aferę Funduszu Obsługi Zadłużenia Zagranicznego.

W drugiej połowie lat 70. Wieczorek trafił do specjalnej grupy, która współpracowała z tajnymi służbami ZSRR przy prowadzeniu najważniejszych agentów w Europie. W latach 1978-1980 jednym z takich agentów był Ali Agca, Turek, który 13 maja 1981 r. na placu Świętego Piotra w Rzymie usiłował zastrzelić Jana Pawła II.

Historia Wieczorka przypomina sposób działania majora i archiwisty sowieckiego wywiadu Wasilija Mitrochina. W 1992 r. przekazał on zgromadzone przez siebie dokumenty (tzw. archiwum Mitrochina) wywiadowi brytyjskiemu. Mitrochin przeżył, bo działał w absolutnej konspiracji. O archiwum płk. Wieczorka wiedziała nie tylko rodzina, ale również koledzy ze służb.

Na początku marca 2002 r. Wieczorek powiedział synowi, że zamierza udostępnić swoje archiwum prokuratorom IPN. Nie zdążył tego jednak zrobić, gdyż kilka dni później dostał wylewu i trafił do szpitala. Pułkownik był jednak w dobrej formie i zaledwie po czterech dobach został wypisany do domu. Następnego dnia, gdy stał w kolejce do apteki, doznał kolejnego wylewu i zmarł przed przyjazdem pogotowia. Dokumenty zabezpieczył jego syn. Chciał je przekazać dziennikarzom. Nie zdążył jednak, bo kilka dni później w jego domu wybuchł tajemniczy pożar, który doszczętnie strawił archiwum. Próbował też doprowadzić do sekcji zwłok ojca i wyjaśnić okoliczności jego zgonu. 3 kwietnia 2002 r. niespodziewanie zmarł na zawał serca. Miał zaledwie 31 lat.