Sejmowa komisja kultury odrzuciła sprawozdanie KRRiT

Sejmowa komisja kultury odrzuciła sprawozdanie KRRiT

Dodano:   /  Zmieniono: 
Na wniosek posłów PO sejmowa komisja kultury odrzuciła w czwartek sprawozdanie z działalności Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji w 2007 r.

Za odrzuceniem dokumentu głosowało 14 posłów, przeciwko było siedmiu, nikt nie wstrzymał się od głosu.

Wnioskując o odrzucenie sprawozdania posłowie PO: Kazimierz Kutz i Andrzej Halicki zarzucali m.in., że sprawozdanie KRRiT nie odnosi się do rzeczywistej sytuacji w mediach publicznych, a Krajowa Rada nie reaguje np. na wypieranie w TVP misji na rzecz produkcji komercyjnej.

"Uważam, że Krajowa Rada w obecnym składzie w obecny sposób pracująca nie zasługuje na jakiekolwiek nasze zaufanie. To sprawozdanie uważam za całkowicie niepełne i konieczne do odrzucenia" - ocenił Halicki. KRRiT skrytykował też PSL. Edward Wojtas domagał się m.in. reakcji KRRiT na pokazywanie w porze największej oglądalności "bardzo drastycznych filmów w których jeden człowiek drugiemu podrzyna gardło".

Przewodniczący KRRiT Witold Kołodziejski odpowiadając na zarzuty powiedział, że wcale go nie zaskoczyły. "Szczerze mówiąc nie mam nadziei, żeby przekonać albo odwrócić państwa decyzję co do oceny sprawozdania, bo to jest rzecz, która już dawno zapadła - w wyborach parlamentarnych zresztą" - powiedział Kołodziejski.

Halicki zarzucił KRRiT m.in., że nie reaguje na niepokojące - jego zdaniem - zjawiska w mediach publicznych jak np. tworzenie rezerw na ochronę dóbr osobistych pracowników. "To bodajże kwota 150 mln - niebagatelna. Może pan sobie - mówię do pana prezesa (TVP Andrzeja Urbańskiego - PAP) chronić dobro tej czy innej osoby jeżeli ma pan taki gest i takie środki na to, ale nie jest to zadaniem telewizji publicznej" - mówił poseł.

"Jest również sytuacja w której mamy finansowanie inwestycji, jaką jest budynek TVP bez kredytu - najbogatsze instytucje nie budują w taki sposób swoich siedzib" - powiedział Halicki.

W tej sytuacji finansowej TVP zdaniem Halickiego nieuzasadnione jest przekazywanie przez KRRiT większości swoich wpływów abonamentowych dla TVP. "W moim odczuciu ani jedna złotówka nie powinna popłynąć w stronę spółki, którą jest TVP w takim stylu zarządzana" - powiedział Halicki.

"Mówię o tym dobitnie ponieważ inna jest sytuacja Polskiego Radia, która to instytucja na pewno w daleko większym stopniu emituje programy związane z misją publiczną, bo takich w TVP nie zauważam" - dodał.

Kołodziejski odpowiadając na te zarzuty powiedział m.in., że nie dziwi go wypowiedź Halickiego, ale dziwi go zarzut o brak aktywności Krajowej Rady, bo nie wyobraża sobie by KRRiT w zależności od konkretnych wydarzeń poprzez jeden podpis przesuwała kilkanaście milionów abonamentu w stronę jednego czy drugiego medium.

"Tak ma wyglądać najważniejsza rola Krajowej Rady? Mamy sobie poprzez budżet kierować polityką personalną mediów publicznych? Chyba nie miał pan tego na myśli, bo jeśli tak by było to znaczyłoby to, że ton dyskusji o Funduszu Misji Publicznej, który ma być tworzony w przyszłym rozwiązaniu będzie właśnie nadawało takie myślenie - że damy pieniądze, skreślimy 10, 20 mln jeżeli ktoś nam się podoba albo nie" - powiedział Kołodziejski.

Dodał przy tym, że znaczna część wpływów abonamentowych, jakie trafiają do TVP przeznaczana jest na utrzymanie ośrodków regionalnych. Odnosząc się do rezerw tworzonych w TVP na pokrycie kosztów procesów sądowych powiedział, że "jest to prosta konsekwencja ustawy o rachunkowości".

"To są obowiązki administracji, która pracuje w telewizji, obowiązki księgowego telewizji i to są rzeczy oczywiste. To jest od lat sprawdzona praktyka i tylko taka może być stosowana inaczej właśnie nadawca złamałby prawo" - dodał.

Szef KRRiT odpierał też zarzuty o zwiększeniu w TVP czasu przeznaczonego na reklamę. "Niech pan zestawi to z wpływem realnych wpływów abonamentowych. Zależność w całej Europie jest prosta - mniejsze wpływy abonamentowe, większe wpływy reklamowe. Jeżeli zmniejszamy abonament to liczymy się z tym, że tworzymy telewizję komercyjną" - powiedział Kołodziejski.

Przedstawiając sprawozdanie Kołodziejski przypomniał m.in., że wśród najważniejszych zadań, jakie stoją przed polską radiofonią i telewizją jest implementacja tzw. dyrektywy audiowizualnej, która weszła w życie w grudniu 2007 r., a także przejście na nadawanie cyfrowe, które powinno się zakończyć do 2012 r. Za ważny problem Kołodziejski uznał także brak w polskim systemie medialnym przepisów antykoncentracyjnych.

Na około 350 stronach sprawozdania wraz z informacją o podstawowych problemach radiofonii i telewizji w 2007 r. KRRiT przedstawia też podział zeszłorocznych wpływów abonamentowych. W sumie w 2007 r. z tytułu abonamentu do kasy KRRiT wpłynęło ponad 887 mln zł plus blisko 10 mln zł z opłat pozaabonamentowych (m.in. karne odsetki, kary za używanie niezarejestrowanych odbiorników).

W dostępnym na stronach internetowych KRRiT sprawozdaniu przedstawiono też m.in. strukturę programową nadawców publicznych i koncesjonowanych wraz z ich porównaniem, udziały w rynku, wyniki kontroli nadawców czy charakterystykę rynku reklamowego w 2007 r.

Sprawozdanie trafi teraz pod plenarną debatę Sejmu. Dokument oczekuje też na stanowisko Senatu - senacka komisja kultury nie zajęła na razie wobec niego stanowiska, w komisji był pat - czterech senatorów głosowało za sprawozdaniem, tylu samo było przeciw.

Zgodnie z ustawą o radiofonii i telewizji, KRRiT składa sprawozdanie Sejmowi, Senatowi i prezydentowi, a także premierowi. Jeśli obie izby parlamentu odrzucą sprawozdanie Rady kadencja jej członków wygasa w ciągu 14 dni; wygaśnięcie nie następuje jednak, jeśli nie zostanie zatwierdzone przez prezydenta. Do tej pory tak się nie zdarzyło.

Zmianę zasad przyjmowania sprawozdania KRRiT zaproponowała ostatnio Lewica. Zgodnie ze złożonym przez nią projektem do zakończenia kadencji KRRiT wystarczyłoby odrzucenie dokumentu przez większość, a nie wszystkie organy mające wpływ na wybór członków Krajowej Rady czyli np. Sejm i Senat bez akceptacji prezydenta.

pap, ss