Polscy piłkarze ręczni zagrają na olimpiadzie

Polscy piłkarze ręczni zagrają na olimpiadzie

Dodano:   /  Zmieniono: 
Polska awansowała do turnieju olimpijskiego, wygrywając z Argentyną 28:26 (13:11) w swoim trzecim meczu turnieju kwalifikacyjnego piłkarzy ręcznych do igrzysk w Pekinie rozgrywanego we Wrocławiu.

Podopieczni trenera Bogdana Wenty i pewnie wywalczyli awans do igrzysk, wygrywając w ostatnim spotkaniu turnieju z niżej notowaną Argentyną. To że zwyciężyli zaledwie dwiema bramkami to wynik kompletnego rozkojarzenia w ostatnich pięciu minutach, w których gospodarze pozwolili rywalom zdobyć aż siedem bramek, a sami zdobyli tylko dwie.

Goście dość długo dotrzymywali kroku Polakom. Co prawda w 11. minucie po raz ostatni na tablicy wyników pokazał się remis (4:4), ale do końca pierwszej połowy "biało-czerwonym" udawało się prowadzić najczęściej dwoma, trzema bramkami. Najwięcej kłopotów sprawiał występujący na co dzień w FC Barcelona Eric Gull, który w pierwszej połowie rzucił sześć ze swoich ośmiu goli.

W polskim zespole jak zwykle niezawodny był Karol Bielecki (6 bramek), Bartosz Jurecki włączył się w proces zdobywania goli dopiero po przerwie, a rzucił ich cztery. W bramce dobrze spisywał się Marcin Wichary, który m.in. obronił dwa karne. Na chwilę na boisku pojawił się bohater poprzednich dwóch spotkań Sławomir Szmal, tylko po to aby obronić... karnego w wykonaniu Gulla.

Podobnie jak w spotkaniach z Szwecją i Islandią zmiennicy zawodników z podstawowej siódemki nie radzili sobie tak, jak oczekiwał od nich trener. Jaszka popełniał wiele błędów, Gliński też jeszcze musi sporo popracować. Inna rzecz, że asom takim jak Tkaczyk, czy Jurasik też zdarzały się nieudane zagrania w rodzaju nie wykorzystania sytuacji sam na sam. Ale zwycięskiego teamu nie wypada krytykować.

Mecz się rozstrzygnął na początku drugiej połowy. Polacy zaliczali jedno po drugim trafienie, nawet w sytuacji gdy dwóch zawodników odsiadywało dwuminutowe kary. Szybko uzyskali pięciobramkowe prowadzenie, a w 44. min po dwóch golach Marcina Lijewskiego i jednym Jurasika wygrywali już 22:15. Na widowni panowała fiesta, kibice robili "argentyńską falę", nic więc dziwnego, że atmosfera rozprężenia udzieliła się także szczypiornistom. Koncentracji starczyło do 54. min, kiedy Polska prowadziła 26:19. Potem już było tylko oczekiwanie na końcową syrenę.

"Chyba jeszcze do mnie nie dotarło, że jedziemy do Pekinu. Dzisiaj było bardzo ciężko, bo pierwsze dwa mecze dały nam się we znaki. Zagraliśmy dzisiaj słabo, ale najważniejsze, że wygraliśmy. W głowie mięliśmy juz igrzyska, dlatego ciężko było się zmobilizować na takiego przeciwnika jak Argentyna" -powiedział po meczu Grzegorz Tkaczyk.

"Bardzo dobrze, że ten turniej się skończył, bo ja już naprawdę nie mam więcej sił. Ostatnie moje rezerwy z tego sezonu wyczerpałem na ten turniej, a już jutro wylatuję do Niemiec. We wtorek mam operację kciuka, a później jadę na zasłużony urlop. Potem zaczynam treningi i przygotowania na olimpiadę. Lepiej nam się gra z zespołami, które grają europejską piłkę, taka jaką my znamy. Argentyńczycy grali indywidualnie, rzucali dziwnie, tak jak już się tego nie spotyka. W obronie zaprezentowaliśmy się dobrze, w ataku było widać, że chcemy troszkę bardziej grać dla widowni. Zwyciężyliśmy, wynik się nie liczy" - powiedział Mariusz Jurasik.

"Przez trzy dni bardzo mi się tutaj podobało. W ostatnim meczu widać było, że byliśmy trochę zmęczeni, chcieliśmy jak najlepiej, a nie do końca się to udało. Wygraliśmy i tylko to się liczy. Na igrzyska jedziemy oczywiście po medal" - dodał Tomasz Tłuczyński.

"Jestem dumny z zespołu. Czekałem tak długo, żeby pojechać na olimpiadę. Nie udało mi się jako zawodnikowi, jadę jako trener. Dla mnie najtrudniejszy moment całego turnieju był właśnie dzisiaj. W samej końcówce meczu uspakajał mnie nawet wysłannik IHF. Po zawodnikach widać było zmęczenie, ale wczoraj nasz sztab medyczny pracował z niektórymi aż do pierwszej w nocy" - powiedział trener kadry Bogdan Wenta.

Polska: Sławomir Szmal, Marcin Wichary - Grzegorz Tkaczyk 3, Bartłomiej Jaszka 1, Karol Bielecki 6, Michał Jurecki 1, Marcin Lijewski 4, Krzysztof Lijewski 1, Mariusz Jurasik 6, Paweł Piwko 1, Rafał Gliński, Tomasz Tłuczyński 1, Bartosz Jurecki 4, Artur Siódmiak

Argentyna: Matias Schulz, Gabriel Canzoniero - Maximiliano Ferro 2, Alejo Carrara, Pablo Portela 1, Augustin Vidal 4, Mariano Castro 1, Sebastian Simonet 3, Eric Gull 8, Damian Migueles 1, Andres Kogovsek 4, Federico Vieyra, Gonzalo Carou 2, Francisco Sciaffin.

Sędziowie: Mohsen Karbas-Chi i Majid Kolahdouzan (obaj Iran).

Kary: Polska - 10, Argentyna - 6 min.

Czerwona kartka: Artur Siódmiak w 45. min za trzy kary po 2 min. Widzów 5500.

pap, em