"W imię uprawnionej samoobrony Afganistan ma prawo zniszczyć kryjówki terrorystów po drugiej stronie granicy" - powiedział Karzaj na konferencji prasowej. Zagroził, że siły afgańskie "dopadną we własnym domu" dowódcę sił protalibskich w Pakistanie, Baitullaha Mehsuda.
To jedna z najostrzejszych deklaracji Karzaja, który wiele razy zarzucał Islamabadowi, że nie czyni dość, by powstrzymać talibów i bojowników Al-Kaidy przed przekraczaniem granicy pakistańsko- afgańskiej.
Rząd Pakistanu nie pozwoli na żadne wtrącanie się w jego wewnętrzne sprawy - oświadczył na to premier Yousaf Raza Gilani. "Nigdy nie wtrącamy się w wewnętrzne sprawy innych krajów i nie pozwolimy nikomu interweniować w naszym" - powiedział telewizji ARY-OneWorld.
"Takie deklaracje nie przyczyniają się do poprawy stosunków między krajami i obrażają ludzi po obu stronach granicy" - mówił pakistański premier. "Nie prowadzimy tej wojny dla Ameryki, to nasza własna wojna i chcemy wyeliminować ekstremizm i terroryzm, które są źródłem zła" - zaznaczył Gilani.
Nowy rząd Pakistanu, zaprzysiężony w końcu marca, jest zaangażowany w negocjacje pokojowe z Mehsudem. On sam zapowiedział, że nie przeszkodzi mu to wysyłać swoich bojowników do Afganistanu, gdzie będą walczyć z siłami USA.
USA podejrzewają, że na terytoriach plemiennych w północno- zachodnim Pakistanie talibowie odbudowują swoje siły.
pap, em