Batalia o sprawozdanie KRRiT

Batalia o sprawozdanie KRRiT

Dodano:   /  Zmieniono: 
PO, PSL i Lewica stanowczo opowiadają się za odrzuceniem przez Sejm sprawozdania Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji. Główny zarzut stawiany KRRiT to upolitycznienie jej samej jak i mediów publicznych.

 

Rady broni PiS podkreślając, że dobrze wypełnia swoje zadania, a sprawozdanie za 2007 r. jest "być może najlepszym w ciągu ostatnich 15 lat".

W Sejmie zakończyła się debata nad sprawozdaniem z działalności Rady w 2007 r. Jeszcze w piątek odbędzie się głosowanie nad dokumentem. W czwartek sprawozdanie odrzucił Senat.

PO krytykuje KRRiT za upolitycznienie mediów publicznych, niewłaściwy podział środków abonamentowych pomiędzy TVP, a Polskie Radio, które do tej pory otrzymywało mniej pieniędzy, komercjalizację programów telewizyjnych i rezygnację z misji.

Przewodnicząca komisji kultury Iwona Śledzińska-Katarasińska podsumowała działalność KRRRiT trzema słowami: "zadufanie, zaniechanie, zakłamanie". Zarzuciła KRRiT m.in., że w czasie swojej kadencji "ani o milimetr" nie posunęła naprzód przygotowań do cyfryzacji, a w czasie wyborów zachowała się "skandalicznie". Śledzińska-Katarasińska powołała się przy tym na raport OBWE, w którym napisano, że w czasie kampanii KRRiT jako organ nadzorujący media "nie była w stanie prawidłowo wypełnić swoich konstytucyjnych obowiązków".

Posłanka dodała, że dzienny koszt utrzymania "superministerstwa do spraw mediów" jak określiła KRRiT wynosił 50 tys. zł. Jej zdaniem były to pieniądze "wyrzucone w błoto". Kończąc swoje wystąpienie zwróciła się do przewodniczącego KRRiT Witolda Kołodziejskiego: "Kończ waść wstydu oszczędź".

Zdecydowany sprzeciw wobec takiej oceny KRRiT wyraził Paweł Kowal (PiS). Jak podkreślił ze sprawozdania wynika, że KRRiT dobrze wypełnia swoje zadania i "być może jest to jedno z najlepszych sprawozdań w ostatnich 15 latach".

Kowal zarzucił PO, że od wyborów "kiedy tylko dotykamy" Krajowej Rady nie ma miejsca na merytoryczną dyskusję, a jedynie pojawia się okrzyk: "ojciec prać? I prać i od początku prać Krajową Radę - z prawa, z lewa, prawdziwie, nieprawdziwie, mówi się obojętnie co, byleby jej już nie było, byle to już był koniec".

"Nikt nie odnosi się do tego sprawozdania i żadnej refleksji np. nad tym co się dzieje z abonamentem" - mówił Kowal.

Ostrą krytykę wobec KRRiT wyraziła natomiast Lewica. Według Jerzego Wenderlicha sprawozdanie nie ma nic wspólnego z tym, czym naprawdę żyły media i opinia publiczna. Zarzucił KRRiT m.in., że "lekceważyła sygnały" jakoby dziennikarze TVP byli zachęcani do tworzenia materiałów kompromitujących polityków innej partii niż PiS.

"Larum grano po stokroć, a pan milczał, krzyczano po stokroć, że tak dalej być nie może, a pan milczał i dziś śmie pan z tej trybuny wnosić o to, żeby sprawozdanie KRRiT było przyjęte? To cynizm i nieprzyzwoitość" - mówił Wenderlich. "Nie, tej Krajowej Rady być nie może - to sprawozdanie jest nieprawdziwe" - podsumował.

Także PSL zarzucał KRRiT, że doprowadziła do upolitycznienia mediów publicznych, nie reaguje na brak "wielkiej kultury", "ambitnych programów", "likwidację programów rolnych w TVP", a także marginalizację ośrodków regionalnych na rzecz TVP Info. "Zastąpienie tym tworem spowodowało, że ani nie mamy dobrego programu Info, ani nie mamy dobrej telewizji regionalnej" - powiedział Sławecki.

"Nie drgnęła wam powieka, gdy z radia odchodzili znani dziennikarze" - mówił też Sławecki. Zarzucił jednocześnie upolitycznienie TVP pytając "czy to jest przypadek, że 24 kwietnia wieczorem telewizja publiczna emituje program o aferze węglowej, a o godzinie szóstej rano funkcjonariusze ABW pukają do mieszkania pani Barbary Blidy". Zapowiedział jednocześnie, że komisja badająca okoliczności śmierci Barbary Blidy zbada "powiązania TVP z politykami, z ABW itd.".

Prezentując sprawozdanie Sejmowi przewodniczący KRRiT Witold Kołodziejski zwracał uwagę, że wśród najważniejszych zadań, jakie stoją przed polską radiofonią i telewizją jest implementacja tzw. dyrektywy audiowizualnej, która weszła w życie w grudniu 2007 r., a także przejście na nadawanie cyfrowe, które powinno się zakończyć do 2012 r. Za ważny problem uznał także brak w polskim systemie medialnym przepisów antykoncentracyjnych.

Kołodziejski mówił też o sytuacji finansowej mediów publicznych. Przypomniał, że w przyszłym roku "chcąc ratować Polskie Radio" KRRiT przyzna Polskiemu Radiu więcej pieniędzy z abonamentu niż TVP.

Odnosząc się do stawianych mu w trakcie debaty zarzutów powiedział, że większość z nich ma charakter populistyczny w związku z tym trudno mu się do nich odnosić.

Odpowiadając zaś na zarzut o bezczynność KRRiT w sprawie uzupełnienia składu rady nadzorczej Polskiego Radia powiedział: "kto się dzisiaj zgodzi kandydować do instytucji, która za tydzień może być rozwiązana". Dodał, że KRRiT czeka z tym wyborem na decyzję Sejmu w sprawie prezydenckiego weta do nowelizacji ustawy o radiofonii i telewizji. Jeśli bowiem Sejmowi uda się to weto odrzucić obecne kadencje rad nadzorczych i zarządów w mediach publicznych ulegną zakończeniu.

Zgodnie z ustawą o radiofonii i telewizji, KRRiT składa sprawozdanie Sejmowi, Senatowi i prezydentowi, a także premierowi. Jeśli obie izby parlamentu odrzucą sprawozdanie Rady kadencja jej członków wygasa w ciągu 14 dni; wygaśnięcie nie następuje jednak, jeśli nie zostanie zatwierdzone przez prezydenta. Do tej pory tak się nie zdarzyło.

pap, keb