Polski raport w sprawie Gazociągu Północnego w PE

Polski raport w sprawie Gazociągu Północnego w PE

Dodano:   /  Zmieniono: 
Zaplanowana na wtorek debata w sprawie Gazociągu Północnego na dnie Bałtyku może podzielić eurodeputowanych, ale sprawozdawca Marcin Libicki oczekuje, że jego raport uzyska poparcie większości Parlamentu Europejskiego.

Planowany Gazociąg Północny jest jednym z wielu gazowych projektów infrastrukturalnych niezbędnych do zaspokojenia rosnącego zapotrzebowania UE na gaz. Należy jednak dokładnie zbadać jego wpływ na środowisko naturalne, a nawet rozważyć inne możliwe trasy przebiegu gazociągu. Oto główne wnioski ze sprawozdania Marcina Libickiego, nad którym PE będzie debatował i głosował we wtorek.

"Myślę, że w dyskusji pojawią się krytyczne głosy w sprawie raportu, ale w stonowanym tonie. Przewiduję, że w głosowaniu raport uzyska zdecydowane poparcie" - powiedział PAP Libicki w przeddzień debaty. "To nie jest raport wiążący", ale ma wymowę polityczną - przyznał.

Najdalej idący fragment raportu wzywa do powstrzymania budowy Gazociągu Północnego na dnie Bałtyku, jeśli na inwestycję nie zgodzą się wszystkie kraje przybrzeżne. Do tego zdania zgłoszono łagodzące poprawki.

Podczas głosowania nie będzie obowiązywać dyscyplina partyjna, deputowani raczej będą kierować się bardziej stanowiskiem narodowym w sprawie budzącego wiele kontrowersji projektu Nord Stream.

"Pewnie niemieccy socjaliści będą przeciw, jeśli nie przejdą łagodzące poprawki" - przewidywał Libicki. Gazociąg Północny to dwie nitki rurociągu łączącego Rosję i Niemcy, budowane przez spółkę Nord Stream, w której udziały mają Gazprom (51 proc.), BASF Wintershall (20 proc.), E.ON (20 proc.) oraz holenderska Gasunie (9 proc.). Łączna długość gazociągu to prawie 1200 km. Rurociąg będzie w stanie przetłoczyć 55 mld m3 gazu rocznie. Gazociąg ten jest jednym z projektów infrastrukturalnych wymienionych w unijnym programie budowy energetycznych sieci transeuropejskich (TEN-E), który ma zaspokoić przyszłe potrzeby energetyczne UE.

Jednak w sprawozdaniu, przyjętym już ogromną większością w Komisji Petycji PE, posłowie wzywają Komisję i państwa członkowskie do wykorzystania wszelkich przysługujących im środków prawnych w celu uniemożliwienia budowy Gazociągu Północnego na skalę zaproponowaną przez inwestora, gdyby ekspertyzy wskazywały na ryzyko spowodowania katastrofy ekologicznej w rejonie Morza Bałtyckiego.

W raporcie znalazła się krytyka "marginalnej roli" odgrywanej w tym projekcie przez UE, w szczególności przez Komisję Europejską. "Większe zaangażowanie UE zmniejszyłoby wątpliwości wielu państw członkowskich co do projektu Nord Stream" - czytamy.

Posłowie domagają się faktycznie niezależnej oceny oddziaływania na środowisko, zamówionej za zgodą wszystkich państw przybrzeżnych. Analiza środowiskowa zlecona przez spółkę Nord Stream AG, która jest obecnie wykonywana, zostanie przekazana do zatwierdzenia władzom Rosji, Finlandii, Szwecji, Danii i Niemiec jako stronom w rozumieniu konwencji z Espoo o ocenach oddziaływania na środowisko w kontekście transgranicznym. Jednak posłowie domagają się przedstawienia danych wszystkim państwom przybrzeżnym.

Komisja Petycji PE zajęła się Gazociągiem Północnym z inicjatywy poznańskiego radnego Krzysztofa Mączkowskiego (PiS). Jego zdaniem rosyjsko-niemiecki gazociąg zagraża unikatowym i wrażliwym ekosystemom Morza Bałtyckiego, w tym liczącej zaledwie 600 osobników populacji morświnów. Analogiczną petycję z Litwy podpisało ponad 30 tys. osób.

pap, keb