Szaron zwycięzca

Dodano:   /  Zmieniono: 
Prezydent Bush buduje Szwajcarię Bliskiego Wschodu

To wspaniały prezent dla narodu izraelskiego po dwóch latach palestyńskiego terroru" - były premier Izraela Benjamin Netaniahu nie szczędził pochwał po adresem przedstawionego przez prezydenta Busha planu pokojowego dla Bliskiego Wschodu. Podobny ton zdominował komentarze w mediach. Nawet skrajnie prawicowy polityk Awidgor Lieberman, lider partii Israel Beiteinu, który opowiada się za okupacją Zachodniego Brzegu i jest przeciwny powołaniu państwa palestyńskiego, ocenił przemówienie prezydenta jako "nad wyraz konstruktywne". Jedynie lider opozycji Josi Sarid zauważył, że prezydent Bush prawidłowo nakreślił cele polityczne, ale zabrakło wskazań, jak je osiągnąć.

Reguła trzech warunków
Izraelczycy odczytali słowa amerykańskiego prezydenta jednoznacznie: Amerykanie popierają sposób, w jaki Izrael próbuje się rozprawić z palestyńskim terroryzmem. A przecież apel o zakończenie izraelskiej okupacji terytoriów zajętych w 1967 r. jest sprzeczny ze stanowiskiem Izraela, który ziemie te traktuje jako "sporne", a nie jako okupowane. Co więcej, prezydent Bush zwrócił się do Izraela o wycofanie wojsk do granic z 28 września 2000 r. i opowiedział się za uznaniem państwa palestyńskiego jeszcze przed ustaleniem jego granic.
- Wystąpienie Busha okazało się dalekie od bliskowschodniej rzeczywistości, nie uwzględniło należycie złożoności różnych elementów politycznych, religijnych i społecznych. Zarówno Izrael, jak i Autonomia Palestyńska mogą w nim znaleźć elementy zgodne z własnymi oczekiwaniami - mówi dla "Wprost" Roman Bronfman, przewodzący opozycyjnej partii Demokratyczny Wybór. Premier Szaron zdecydował się jednak przyjąć scenariusz prezydenta Busha. Z uporem ponawia jednak trzy warunki: świat arabski musi zaakceptować istnienie żydowskiego państwa, Palestyńczycy muszą powstrzymać terror i raz na zawsze pozbyć się Arafata.
W ubiegłym tygodniu przed kwaterą palestyńskiego przywódcy w Ramallah odbyła się demonstracja Palestyńczyków uzbrojonych w miski, garnki i łyżki. Setki manifestantów żądały pracy i chleba.
- Jeśli wyborcy palestyńscy wykażą się mądrością i realizmem, a wybory zostaną przeprowadzone w sposób demokratyczny, Arafat nie będzie miał szans na wybór - mówi "Wprost" Roman Kessler, znany izraelski prawnik i działacz społeczny.

Plan Eliezera
Mało precyzyjny plan amerykańskiego prezydenta doczekał się już twórczego rozwinięcia. Beniamin Ben Eliezer, minister obrony, a zarazem szef socjaldemokratycznej partii Avoda, opublikował oparty na tezach Busha program zakończenia konfliktu. Zakłada on likwidację wszystkich osiedli żydowskich w Strefie Gazy oraz części położonych na Zachodnim Brzegu. Natychmiast zostałby wstrzymany rozwój osadnictwa żydowskiego. Obie strony powinny dojść do porozumienia w sprawie rozgraniczenia terytoriów izraelskiego i palestyńskiego. Przyszłe zdemilitaryzowane państwo palestyńskie będzie miało zintegrowane terytorium na Zachodnim Brzegu i zostanie połączone korytarzem bezpieczeństwa ze Strefą Gazy. Jerozolimskie Stare Miasto znajdzie się pod protektoratem międzynarodowej komisji. Kwestia uchodźców palestyńskich powinna być rozwiązana w późniejszym terminie, ale Izraelczycy wciąż nie widzą możliwości ich powrotu na opuszczone przez nich ziemie. W wystąpieniu telewizyjnym minister Ben Eliezer zapowiedział likwidację - nawet przy użyciu siły - 20 nielegalnych osiedli żydowskich.
Ten plan daje realne szanse na zakończenie konfliktu. Pod warunkiem, że zarówno po stronie izraelskiej, jak i palestyńskiej wzajemne animozje zastąpi polityczny realizm. Hassan II, mądry król Maroka, ojciec obecnego władcy, powiedział kiedyś, że gdyby wykorzystać geniusz żydowski i zasoby Arabów, można by przekształcić ten region w Szwajcarię Bliskiego Wschodu.


Wojna o pokój
22 listopada 1967 r.
Rada Bezpieczeństwa ONZ uchwala rezolucję wzywającą do wycofania się Izraela z terytoriów okupowanych.

17 września 1978 r.
Prezydent Egiptu Anwar Sadat i premier Izraela Menachem Begin zawierają w Camp David porozumienie w sprawie wycofania się Izraela z Synaju w zamian za pokój.

1 września 1982 r.
Prezydent Ronald Reagan proponuje oddanie Zachodniego Brzegu i Gazy pod administrację palestyńską i przyłączenie ich do Jordanii. Gabinet izraelski odrzuca propozycję.

30 października 1991 r.
Na konferencji w Madrycie Izrael i Jordania podpisują układ pokojowy, a Izrael i Palestyńczycy podejmują tajne rozmowy.

13 września 1993 r.
Icchak Rabin i Jaser Arafat podpisują w Białym Domu porozumienie pokojowe wynegocjowane w Oslo. Izrael uznaje OWP za reprezentację narodu palestyńskiego, zaś OWP państwo Izrael. Pod zarząd palestyński przechodzi Strefa Gazy i Jerycho. Na pozostałych terytoriach autonomia ma być wprowadzona w czasie nie dłuższym niż pięć lat.

11-25 lipca 2000 r.
W Camp David Ehud Barak proponuje Jaserowi Arafatowi utworzenie niezależnego państwa palestyńskiego złożonego ze Strefy Gazy i 95 proc. Zachodniego Brzegu. Barak zgadza się na utworzenie stolicy tego państwa we wschodniej części Jerozolimy. Arafat propozycji nie przyjmuje. Dwa miesiące później wybucha drugie druga intifada i rozmowy pokojowe się załamują.

marzec 2002 r.
Liga Arabska zatwierdza plan pokojowy saudyjskiego następcy tronu, księcia Abdullaha. Państwa arabskie proponują Izraelowi uznanie i pokój w zamian za całkowite wycofanie się z ziem okupowanych od 1967 r. Izrael odrzuca inicjatywę arabską.

ABRAHAM B. JEHOSHUA
profesor literatury hebrajskiej na Uniwersytecie w Hajfie
- Przemówienie prezydenta Busha nie zawierało żadnych konkretów. Nie wystarczy powiedzieć "bądźcie dobrzy" i koniec. Trzeba jeszcze wskazać nagrodę, jakiej druga strona może oczekiwać w zamian. Palestyńczycy nie mają żadnej motywacji do tego, by postępować zgodnie z oczekiwaniami Busha. Inaczej byłoby, gdyby Amerykanie powiedzieli wyraźnie, że jeżeli Palestyńczycy zreformują swoje instytucje, Izrael będzie się musiał wycofać z ich osiedli. Bush obiecał wprawdzie powstanie państwa palestyńskiego, najpierw tymczasowego, potem stałego. Ale tu nie chodzi o państwo. Palestyńczycy już je przecież mają. Istotne jest dokładne naszkicowanie jego granic. Przemówienie Busha było zdecydowanie zbyt proszaronowskie. Stany Zjednoczone udzieliły premierowi Izraela zgody na kontynuację jego dotychczasowych działań. Władz palestyńskich nie będą wybierać ani Amerykanie, ani Europejczycy, ani Izraelczycy. To należy do Palestyńczyków, a im bardziej świat krytykuje Arafata i obecne przywództwo Palestyny, tym bardziej tamci ludzie się z nim jednoczą.
Więcej możesz przeczytać w 27/2002 wydaniu tygodnika Wprost.

Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App StoreGoogle Play.