Prezydent: nie będę wetował dobrych ustaw

Prezydent: nie będę wetował dobrych ustaw

Dodano:   /  Zmieniono: 
Prezydent Lech Kaczyński oświadczył, że nie będzie wetował dobrze przygotowanych ustaw. W ten sposób odpowiedział na pytanie dotyczące planów profesjonalizacji armii.

W ocenie prezydenta, polskie wojsko powinno liczyć co najmniej 150 tysięcy żołnierzy.

"Zdaję sobie sprawę, że skłonność do profesjonalizacji armii jest w całej Europie i tutaj pewnie tego nie unikniemy" - przyznał prezydent w radiowych "Sygnałach Dnia".

Jak podkreślił, nie zamierza wetować ustaw, które będą dobrze przygotowane, ale jednocześnie zaznaczył, że Polsce "potrzebna jest duża i silna armia". "I ani minister (finansów Jacek) Rostowski, ani premier (Donald) Tusk nie mogą tego przekreślać" - mówił prezydent.

L.Kaczyński potwierdził także, że jego doradcą do spraw bezpieczeństwa będzie b. wiceszef MSWiA Marek Surmacz. Powiedział, że przypominanie w tym kontekście o  sprawie wysyłania przez Surmacza policjantów po kanapki dla koleżanki z rządu jest "zupełnie niepoważne".

Zdaniem prezydenta, tak walczono z ówczesnym rządem (Jarosława Kaczyńskiego), że najdrobniejsza sprawa była traktowana jako bardzo poważna, chociaż "gospodarka szła do przodu, bezrobocie spadało, waluta się umacniała, bezpieczeństwo się umacniało". "Ale jednocześnie trzeba było ten rząd zwalczyć, bo on był groźny dla pewnych interesów w Polsce, interesów, które nie są polskimi w żadnym wypadku" - mówił Lech Kaczyński.

"Był (to) okres, kiedy w Polsce ze spraw, które mają znaczenie promilowe, robiono sprawy olbrzymie i niestety to spowodowało, że mamy dzisiaj w Polsce rząd, jaki mamy, który, powiedzmy sobie, jeśli idzie o sprawność odbiega od  wszystkich poprzednich, ale nie na plus" - ocenił prezydent.

L. Kaczyński był pytany także o negocjacje w sprawie instalacji w Polsce elementów amerykańskiej tarczy antyrakietowej.

"Niech Donald Tusk odniesie sukces, aby tarcza w Polsce była" - zadeklarował prezydent. Jak podkreślił, on nie gra w tej sprawie tylko na siebie, ale gra na  Polskę. "Natomiast obecny rząd gra wyłącznie na siebie, także w tej sprawie" -  podkreślił prezydent.

Dopytywany, czy w jego ocenie Kancelaria Premiera myśli o tarczy wyłącznie w  kategoriach promocji własnego wizerunku odparł, że niestety w dużym stopniu tak. "Przykro mi, ale tak jest" - oświadczył L.Kaczyński.

W ocenie prezydenta, to, co zostało już osiągnięte w sprawie tarczy, jest "bardzo interesujące". "Poprzedni rząd stawiał podobne warunki. Ja też je  stawiałem, ponieważ w tę sprawę byłem bezpośrednio osobiście w rozmowach z  prezydentem Bushem zaangażowany, żeby było jasne. Tu żadnych różnic nie ma" -  podkreślał L.Kaczyński. Według niego, to obecny rząd, który w polityce zagranicznej ponosi olbrzymią ilość porażek, psuje stosunki z różnymi krajami, usiłuje stworzyć wrażenie, że przedtem było nienormalnie, a teraz jest normalnie. "To jest jeden z największych polskich problemów" - oświadczył prezydent.

Pytany o zapowiedzi, że być może obecny rząd poczeka na rozstrzygnięcie w  sprawie tarczy do wyborów prezydenckich w USA powiedział, że - jego zdaniem -  taka jest właśnie koncepcja szefa MSZ Radosława Sikorskiego, która go bardzo niepokoi.

"To jest bardzo niepokojące rozwiązanie, ponieważ nie wiemy, jakie będą wyniki tych wyborów, nie wiemy, co zrobi rząd prezydenta Obamy lub McCaina. (...) I powstaje pytanie: czy ta cała sprawa w ogóle nie legnie w gruzach? A to byłoby dla Polski bardzo źle, chociaż czym lepsze warunki, tym lepiej, oczywiście" - mówił L.Kaczyński.

Jednocześnie poinformował, że pytając Sikorskiego podczas rozmowy w siedzibie BBN 4 lipca o jego kontakty z politykiem demokratów Ronem Asmusem, korzystał z  wiedzy, raportów dostarczonych mu przez polski aparat dyplomatyczny, przez polski aparat państwowy, a także przez swoich współpracowników.

Prezydent zapytany o prognozę dla koalicji PO-PSL odpowiedział, że nie ma w  tej chwili takiej, która byłaby na pewno celna. "PSL ma swoje interesy, Platforma swoje, jak na razie ta koalicja się trzyma nieźle przez te dziewięć miesięcy. Może być źle, ale to dopiero w przyszłości" - mówił prezydent.

L.Kaczyński powiedział też, że nie żałuje, iż nie jedzie na otwarcie igrzysk olimpijskich w Pekinie, ale - jak zaznaczył - będzie oczywiście kibicował biało-czerwonym.

Prezydent jest już na urlopie, który spędza zwykle w rezydencji prezydenckiej na Helu, ale - jak przyznał - obecnie "sytuacja rodzinna uniemożliwia mu wyjazd".

nd, pap