Dyplomacja zbrodni

Dodano:   /  Zmieniono: 
Czy zarzucana Janowi Kavanowi agenturalna przeszłość ma związek z planowanym zabójstwem znanej czeskiej dziennikarki?

Gdy tylko Jan Kavan, były dysydent i minister spraw zagranicznych Republiki Czeskiej, został wybrany w Nowym Jorku na przewodniczącego Zgromadzenia Ogólnego ONZ (9 lipca 2002 r.), w Czeskich Budziejowicach na komisariat policji zgłosił się złodziej i narkoman o pseudonimie Citron (Cytryna). - Jutro mam zabić dziennikarkę "Mladej Fronty Dnes", ale nie chcę być płatnym mordercą. Nie mam motywu, a poza tym kobitka jest ładna, szkoda jej - zeznał. Postępek niedoszłego płatnego mordercy wywołał aferę, w której emocje rozpalają po raz kolejny dawne domniemane powiązania agenturalne polityków i wysokich urzędników państwowych. Nie czekając na rozstrzygnięcia sądowe, czołowi czescy politycy, w tym prezydent Vaclav Havel, wezwali Kavana, by ustąpił ze stanowisk w strukturach międzynarodowych (Kavan jest także członkiem Konwentu UE, który debatuje nad przyszłością integracji).

Symulowana tragedia
Policjanci bardzo poważnie potraktowali dowody przedstawione przez niedoszłego mordercę. Miał on adres i zdjęcie dziennikarki, broń oraz listę osób, które zleciły mu zabójstwo. Sabinę Slonkovą, reporterkę dziennika "Mlada Fronta Dnes", ukryto, a podejrzanym założono podsłuch telefoniczny. Cytrynie przypadła w udziale rola przynęty. Miał sprawiać na mocodawcach wrażenie, że działa zgodnie z planem. Już 10 lipca Cytryna zawiadomił ich, że zadanie zostało wykonane. "Dowodem" była notka prasowa, z której wynikało, że w Pradze w nieznanych okolicznościach zamordowano młodą kobietę. Zleceniodawcy połknęli haczyk, obiecując wypłatę 200 tysięcy koron.
Z trójki zatrzymanych najważniejsza okazała się Eva Tomszovicova, bliska przyjaciółka głównego - jak się uważa na obecnym etapie śledztwa - pomysłodawcy mordu Karela Srby. Był on do kwietnia ubiegłego roku sekretarzem generalnym w MSZ, najbliższym współpracownikiem byłego szefa dyplomacji Jana Kavana. Srba odpowiadał w resorcie za akcję "czyste ręce", czuwając między innymi nad prawidłowością realizacji zamówień rządowych. Do ministerstwa ściągnął go w 1998 r. Kavan. Zła opinia, jaką Srba zyskał wcześniej w Ministerstwie Zdrowia, gdzie też czuwał nad zamówieniami rządowymi, nie wzbudziła u szefa czeskiej dyplomacji podejrzeń.
Nie było problemu z wstępnym ustaleniem motywu planowanego mordu. Reporterka Sabina Slonkova specjalizowała się w dziennikarstwie śledczym i deptała Srbie po piętach. W serii artykułów w "Mlada Fronta Dnes" opisała podejrzane praktyki przy wydawaniu zleceń przedsiębiorstwom przez MSZ. Na wiosnę ubiegłego roku wyciągnęła na światło dzienne aferę z Czeskim Domem w Moskwie. Srba wynajął go prywatnej firmie na takich warunkach, że skarb państwa stracił ponad 100 mln koron. Pod naciskiem opinii publicznej Srba złożył rezygnację. Minister Kavan przez wiele miesięcy nie chciał słyszeć, że z Czeskim Domem jest coś nie w porządku. Dymisję Srby uznał za "przejaw odpowiedzialności i wzór do naśladowania dla urzędników". Minister tuszował więcej ciemnych sprawek. Kontrolerzy alarmowali ministra, ale ten milczał.

Likwidacja!
Odejście Srby z MSZ nie oznaczało końca współpracy urzędników z zaprzyjaźnionymi firmami budowlanymi. Ludzie z jego otoczenia wciąż trzymali rękę na pulsie. Tomszovicova, która pośredniczyła w kontaktach, przyznaje, że inkasowała milionowe łapówki dla Srby. Były urzędnik wyremontował dla siebie na przedmieściach Pragi okazałą posiadłość z basenem i kortem tenisowym. Slonkova opublikowała artykuł o majątku Srby. On zaś, na odwrocie jej zdjęcia zabranego mu podczas rewizji, napisał: "Likwidacja!". W chwili zatrzymania Srby w jego samochodzie znaleziono 30 mln koron w gotówce, a w domu broń, na którą nie miał pozwolenia, i wycinki artykułów Sabiny Slonkovej.
Gdy wokół Srby zrobiło się gorąco, oczy opinii publicznej zwróciły się na Nowy Jork i Kavana. "Nie mogę odpowiadać za byłego podwładnego. Nie wiem, co robił po opuszczeniu ministerstwa. Przyznaję, że moim błędem było przyjęcie go do pracy i powierzenie mu tak ważnych zadań" - przyznał przewodniczący Zgromadzenia Ogólnego ONZ.
Josef Zieleniec, senator i były szef dyplomacji (w latach 1992-1997), oświadczył, że byłoby katastrofą dla międzynarodowego prestiżu Czech, gdyby jedno z najwyższych stanowisk w ONZ piastował ktoś zamieszany w swoim kraju w planowanie zbrodni i korupcję. Wezwał go do rezygnacji. Apel powtórzył prezydent Vaclav Havel: "Po wszystkich moich doświadczeniach z dawnej i niedawnej przeszłości z Janem Kavanem, z jego niejasnymi kontaktami i dziwną polityką personalną, uważam, że byłoby właściwe, aby zastanowił się, czy powinien nadal pełnić powierzone mu funkcje". Kavan nie ma jednak zamiaru rezygnować.

W kręgu agentów
Niejasna przeszłość Kavana była wcześniej przyczyną afery lustracyjnej w Czechach. Były dysydent wygrał w 1996 r. proces z MSW, lecz nie uwolnił się od podejrzeń o współpracę z czechosłowacka komunistyczną policją STB. W roku 2000 wyszła książka Przemysla Vachalovskiego i Jahna Boka pod tytułem "Kato. Historia prawdziwego człowieka". Jest to zbiór dokumentów pisanych przez pracowników STB, kierujących działalnością Jana Kavana (kryptonim Kato) w czasie jego pobytu w Wielkiej Brytanii w latach 60. i 70. i później w byłej Czechosłowacji. Nawet pobieżna lektura tej liczącej ponad 500 stron publikacji pozwala odnieść wrażenie, że działania Kavana były całkowicie kontrolowane przez STB. Czeski polityk twierdzi, że o tym nie wiedział.
W środowisku dysydenckim Jan Kavan nie cieszył się dobrą opinią. Założona przez niego w Londynie (miał dwa obywatelstwa, czechosłowackie i angielskie) agencja Palach Press Limited przekazywała informacje od czeskich dysydentów dziennikarzom zachodnim ("Havlovi też pomogłem" - przypomniał niedawno Kavan), ale nie do końca okazała się wiarygodna. W 1981 r. w ciężarówce załadowanej książkami, filmami, dokumentami i pieniędzmi, wysłanej z Londynu przez Palach Press do Czechosłowacji, znalazła się lista czeskich dysydentów z adresami. Parę godzin po zatrzymaniu ciężarówki opozycjonistów aresztowano. Kavan mówił, że nie miał z tym nic wspólnego.
Karel Srba, były agent wywiadu wojskowego, twierdzi, że rewelacje Cytryny są wyssane z palca. Mówi o prowokacji służb specjalnych. Agenturalną działalność Srby chce sprawdzić minister obrony Jaroslav Tvrdik. Nie brak głosów, że nie tylko ciemna przeszłość Srby, ale i Kavana musiały mieć związek z machinacjami w kierowanym przez nich resorcie dyplomacji oraz z zamiarem zabójstwa reporterki.
Więcej możesz przeczytać w 31/2002 wydaniu tygodnika Wprost.

Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App StoreGoogle Play.