"Powody tej decyzji przedstawiałem wiele razy. Brak możliwości harmonijnej współpracy członków obecnego zarządu regionu, połączony z kryzysem wzajemnego zaufania, to główny spośród nich" - poinformował Miodowicz w poniedziałkowym oświadczeniu.
Nowy szef regionu ma być wybrany w piatek z grona członków zarządu. Jak poinformował wiceprzewodniczący świętokrzyskiej PO poseł Artur Gierada, w zaplanowanym na piątek posiedzeniu zarządu świętokrzyskiej Platformy w Kielcach weźmie udział jej sekretarz generalny, wicepremier Grzegorz Schetyna, i - z jego udziałem - wybrany zostanie następca Miodowicza.
W opinii Gierady, osoba ta miałaby kierować wojewódzką strukturą partii przez co najmniej rok, do statutowego zjazdu regionalnego. Polityk nie wykluczył jednak, że 7 września odbędzie się nadzwyczajny zjazd regionalny. Jego zwołanie uchwalił zarząd regionu przed miesiącem.
31 lipca Miodowicz "czasowo" zawiesił wykonanie swojego postanowienia o zrzeczeniu się funkcji przewodniczącego świętokrzyskiej PO. Jak poinformował wówczas w specjalnym oświadczeniu, uczynił tak "w poczuciu odpowiedzialności za pełną i właściwą realizację powierzonych mu obowiązków, na osobistą prośbę sekretarza generalnego PO Grzegorza Schetyny".
Zarząd świętokrzyskiej Platformy chciał spotkać się w ostatnim tygodniu lipca ze Schetyną, by z jego udziałem ustalić obsadę stanowiska szefa PO w regionie, po zapowiedzianej na początku miesiąca rezygnacji Miodowicza. Do takiego spotkania jednak nie doszło z powodu obowiązków wicepremiera związanych z powodzią na Podkarpaciu.
Ogłaszając na początku lipca swoje postanowienie o rezygnacji z funkcji świętokrzyskiego lidera Platformy Miodowicz powiedział, że jego decyzja jest "nieodwołalna" i że pozostanie na stanowisku najwyżej do końca lipca. Stało się to po tym, jak 10 z 14 powiatowych zarządów partii w regionie zażądało zwołania nadzwyczajnego zjazdu.
Niektórzy członkowie PO mieli zarzucać Miodowiczowi przede wszystkim autorytaryzm. Pojawiały się także słowa krytyki związane z trwającą w świętokrzyskim sejmiku koalicją PO-PSL-PiS.
Miodowicz na początku lipca odpierał stawiane mu zarzuty. Podkreślił, że decyzje podejmowały w głosowaniu zarząd i rada partii, a decyzje personalne zapadały w głosowaniu tajnym. Niektórym działaczom swojej partii przypisał hipokryzję.
Według Miodowicza "liderami związku zawiązanego na rzecz podważenia funkcjonowania zarządu regionalnego" PO są dwaj jego wiceprzewodniczący: wicemarszałek województwa świętokrzyskiego Zdzisław Wrzałka oraz poseł Artur Gierada. Zarzucił im, że podejmowali działania "pozastatutowe".
Miodowicz przyznał, że rada partii podjęła w marcu decyzję o wyeliminowaniu PiS z koalicji w sejmiku województwa. Tłumaczył, że jako przewodniczący podjął "konstruktywne i owocne" rozmowy z PSL w tej sprawie. Jego zdaniem PiS powinno zostać wyeliminowane z koalicji, gdyż członkowie zarządu województwa wywodzący się z tej partii są wobec zarządu nielojalni.
Tymczasem - zdaniem Wrzałki - układ koalicyjny z PiS trwa za sprawą Miodowicza, który "nieudolnie" rozmawiał z PSL o zmianie koalicji i nie angażował się w te rozmowy. Gierada twierdzi zaś, że nie inicjował działań organizacji powiatowych krytycznych wobec Miodowicza. Według niego była to oddolna reakcja na politykę uprawianą przez Miodowicza, który - w opinii Gierady - sterował świętokrzyską PO autokratycznie, był bierny, gdy rządziło PiS i prowadził również mało ofensywną politykę, kiedy rządzi PO.pap, em