Macierewicz nie zwrócił dokumentów

Macierewicz nie zwrócił dokumentów

Dodano:   /  Zmieniono: 
fot. M.Stelmach/Wprost
Po dokonanym przeglądzie materiałów przejętych przez SKW od byłej komisji weryfikacyjnej WSI okazuje się, że spośród 11,5 tys. dokumentów nadal brakuje 18 - poinformował w Radiu ZET minister obrony narodowej Bogdan Klich.

Spośród niezwróconych dokumentów 13 miał pobrać były szef komisji Antoni Macierewicz, cztery Krzysztof Łączyński i jeden Mariusz Marasek - powiedział Klich.

Klich odmówił odpowiedzi na pytanie, czego dotyczą dokumenty. "Jawne informacje dotyczą tylko statystyki, ale są to dokumenty niejawne począwszy od zastrzeżonych, a skończywszy na ściśle tajnych" - dodał.

Minister zaznaczył, że w tej sprawie szef SKW rozważa wystąpienie do prokuratury z zawiadomieniem o możliwości popełnienia przestępstwa niedopełnienia obowiązków służbowych. Dodał, że szef SKW zwracał się już o zwrot dokumentów, ale na razie ich nie otrzymał.

30 czerwca upłynął termin działania komisji weryfikacyjnej pod przewodnictwem Jana Olszewskiego, która weryfikowała żołnierzy WSI, chcących służyć w nowych służbach. SKW przewiozło wtedy akta komisji z siedziby BBN ponownie do siedziby SKW.

Akta komisji były zdeponowane w prezydenckim BBN od listopada 2007 r. - przeniósł je tam Olszewski z siedziby SKW po powstaniu koalicji PO-PSL.

W lipcu Klich mówił, że ok. 200 dokumentów nie zostało jeszcze zwróconych przez członków komisji weryfikacyjnej.

Pytany o pilota rządowego samolotu, który wioząc w sierpniu prezydenta Polski i przywódców kilku innych państw odmówił zmiany trasy lotu i lądowania w Tbilisi, Klich powiedział, iż "pilot wciąż służy, został przez mnie wyróżniony odznaczeniem - srebrnym krzyżem". Dodał, że "pilot wyszedł z depresji".

Działania komisji weryfikacyjnej WSI były prowadzone daleko od profesjonalizmu - ocenił marszałek Sejmu Bronisław Komorowski (PO), komentując informację o braku części dokumentów tej komisji.

"Działania komisji weryfikacyjnej były prowadzone daleko od profesjonalizmu. W przedziwny sposób ludzie byli dopuszczeni do kontaktu z tajnymi dokumentami. W jakiś niesłychanie pośpiesznych warunkach, dosyć improwizowanych dokonywano ewakuacji zbiorów komisji weryfikacyjnej w momencie zmiany władzy w Polsce" - ocenił Komorowski w rozmowie z dziennikarzami.

"Problem nie polega na tym, że dokumenty ma Antoni Macierewicz czy ktokolwiek inny, tylko czy one nie trafiły w jakieś absolutnie niepowołane ręce, mówiąc wprost - obcego wywiadu" - podkreślił marszałek Sejmu.

W ocenie Komorowskiego w "zamieszaniu" i w "bałaganie bardzo łatwo jest o naruszenie tajemnicy albo przynajmniej kiepskie zadbanie o tę tajemnicę". Dodał, że nie zdziwiłby się "gdyby w wyniku przeprowadzonej kontroli okazało się, że niektóre dokumenty gdzieś wyparowały".

Komorowski przypomniał, że od czasu ewakuacji komisji weryfikacyjnej do budynków Biura Bezpieczeństwa Narodowego "były informacje świadczące o zagrożeniu niezastosowania normalnych zasad bezpieczeństwa w postępowaniu z dokumentami, a także z komputerami".

W opinii marszałka fakt, że były to m.in. dokumenty tajne "powinno prowadzić do przypuszczeń, że chodzi o istotne dokumenty".

Klich: sprawę wyjaśnimy do końca tygodnia

Szef MON Bogdan Klich poinformował, że do końca tygodnia szef Służby Kontrwywiadu Wojskowego złoży do prokuratury zawiadomienia o możliwości popełnienia przestępstwa w związku z brakującymi dokumentami przejętymi od b. komisji weryfikacyjnej WSI.

Pytany o wypowiedź marszałka sejmu Bronisława Komorowskiego, że dokumenty mogły wpaść w ręce obcych służb, odparł, że "tak daleko nie idzie w swoich spekulacjach i w ogóle stara się nie spekulować".

"Mówię o faktach. Fakty sa takie ze po przeprowadzeniu kilkutygodniowego przeglądu wszystkich dokumentów, gdzie archiwiści służby kontrwywiadu wojskowego przejrzeli ponad 11 tys. różnych dokumentów, brakuje w dalszym ciągu 18, z których z 13 zalega pan Antoni Macierewicz (b. szef komisji weryfikacyjnej)" - powiedział szef MON.

"Mówiąc precyzyjnie brakuje podpisu na kartach pobrania i zwrotu 18 dokumentów" - dodał.

Pytany, czy może to oznaczać, że nie brakuje dokumentów a jedynie podpisów, odparł: "naturalnie, natomiast wszystko wskazuje na to, że są poza Służbą Kontrwywiadu Wojskowego, a to już jest naganne i niezgodne z prawem".

Minister podał, że brakuje dokumentów "wszystkich kategorii, począwszy od zastrzeżonych, a skończywszy na ściśle tajnych".

Jako "fantazje" określił słowa Macierewicza, który powiedział, że źródłem informacji o brakach w dokumentach komisji "jest bezprawie, jakiego dokonał pan Klich, gdy wtargnął do BBN i bezprawnie przejmował dokumenty komisji weryfikacyjnej" i że "nie zrobiono wówczas nawet spisu zdawczo-odbiorczego, zrobiono gigantyczny bałagan w dokumentach".

"Ja już się przyzwyczaiłem i myślę, że opinia społeczna też do różnych fantazji pana Macierewicza. I też jako fantazje kwalifikuję to, że mówi o jakimś bałaganie, który niby miałby być spowodowany przez szefa SKW czy tez przez MON" - skomentował Klich.

"To oczywista nieprawda" - zaznaczył minister. "Chcę powiedzieć, że kancelaria tajna została przewieziona w warunkach (...) powiedziałbym bojowych, pod osłoną nocy, z ulicy Oczki do BBN i przez kilka miesięcy toczył się spór, kiedy i w jakiej postaci ona wróci do służby kontrwywiadu" - dodał, zaznaczając jednocześnie, że nigdy nie przestała być ona częścią SKW.

"Mówienie o jakichś protokołach zdawczo-odbiorczych jest +pomysłem poronionym+" - uważa Klich. "Jak SKW mogłaby sama w stosunku do siebie zdawać albo pobierać jakieś materiały" - wskazywał.

30 czerwca upłynął termin działania komisji weryfikacyjnej pod przewodnictwem Jana Olszewskiego, która weryfikowała żołnierzy WSI, chcących służyć w nowych służbach. SKW przewiozło wtedy akta komisji z siedziby BBN ponownie do siedziby SKW.

Akta komisji były zdeponowane w prezydenckim BBN od listopada 2007 r. - przeniósł je tam Olszewski z siedziby SKW po powstaniu koalicji PO-PSL.

Wiceszef sejmowej Komisji ds. Służb Specjalnych Paweł Graś (PO) zapowiedział, że jeżeli zaginione dokumenty komisji weryfikacyjnej WSI się nie znajdą, sprawa znajdzie swój finał w prokuraturze. Nie wyklucza, że sprawą zaginionych dokumentów zajmie się speckomisja.

Minister obrony narodowej Bogdan Klich poinformował, że po dokonanym przeglądzie materiałów przejętych przez SKW od byłej komisji weryfikacyjnej WSI okazuje się, że spośród 11,5 tys. dokumentów nadal brakuje 18.

Spośród niezwróconych dokumentów 13 miał pobrać były szef komisji Antoni Macierewicz, cztery Krzysztof Łączyński i jeden Mariusz Marasek - powiedział Klich.

Minister zaznaczył, że w tej sprawie szef SKW rozważa wystąpienie do prokuratury z zawiadomieniem o możliwości popełnienia przestępstwa niedopełnienia obowiązków służbowych. Dodał, że szef SKW zwracał się już o zwrot dokumentów, ale na razie ich nie otrzymał.

Graś podkreślał w środowej rozmowie z dziennikarzami w Sejmie, że "na wiele tygodni przed zakończeniem prac komisji (30 czerwca) wszyscy jej członkowie otrzymali (...) ponaglenie do zwrotu tych dokumentów, więc wszyscy członkowie komisji wiedzieli, do jakiego czasu muszą dokumenty zwrócić".

Poseł podkreślił, że sprawę przejmowania tych dokumentów prowadzili członkowie komisji weryfikacyjnej, oficerowie służby kontrwywiadu wojskowego, "którzy byli członkami tej komisji za czasów pana Macierewicza".

Dlatego też - stwierdził Graś - środowe wyjaśnienia Antoniego Macierewicza, "są tłumaczeniami, które, mówiąc bardzo oględnie, całkowicie mijają się z prawdą i ze stanem faktycznym".

Macierewicz, odnosząc się wcześniej w środę do sprawy zaginionych dokumentów mówił dziennikarzom, że powodem tej sytuacji "na pewno jest bezprawie, jakiego dokonał pan Klich, gdy wtargnął do BBN i bezprawnie przejmował dokumenty komisji weryfikacyjnej".

Według posła PiS, gdy wywożono dokumenty komisji z BBN do MON doszło do zaniedbań. "Nie zrobiono wówczas nawet spisu zdawczo- odbiorczego, zrobiono gigantyczny bałagan w dokumentach" - mówił Macierewicz.

Tym twierdzeniom posła PiS zaprzeczył w środę Graś. "Niemożliwy jest obrót dokumentami tajnymi bez odpowiedniego zabezpieczenia i  bez protokołu zdawczo-odbiorczego" - oświadczył.

"Całą operację prowadzili członkowie Komisji Weryfikacyjnej, będący jednocześnie oficerami Służby Kontrwywiadu Wojskowego, którzy przez cały czas funkcjonowania komisji mieli pieczę nad kancelarią tajną, prowadzili proces przejmowania tych dokumentów, wszystko odbyło się w zgodzie z prawem i wedle ustalonych procedur" - zapewnił poseł PO.

Poseł był pytany, czy sprawą zaginionych dokumentów zajmie się sejmowa speckomisja. "Zobaczymy, komisja ds. służb specjalnych stara się na bieżąco reagować na różne tego typu doniesienia, tą sprawą zajmiemy się również bardzo chętnie" - powiedział Graś.

Poseł PO był też pytany o wypowiedź szefa klubu Lewicy Wojciecha Olejniczaka, który stwierdził w środę, że minister obrony powinien doprowadzić do jak najszybszego odzyskania zaginionych dokumentów komisji weryfikacyjnej WSI, "nawet - jeśli trzeba - przy użyciu siły".

"Ja bym był ostrożny z używaniem siły wobec ministra Macierewicza" - powiedział Graś. Jak podkreślił, "są przewidziane do tego instrumenty prawne, obowiązuje ustawa o ochronie informacji niejawnych".

"Jeżeli rzeczywiście te dokumenty się nie znajdą to sprawa znajdzie swój finał w prokuraturze. To jest właściwa instytucja do ścigania tych, wobec, których istnieje podejrzenie złamania prawa" - powiedział Graś.

Dopytywany o to, kto jeszcze nie oddał dokumentów komisji Graś odpowiedział: "trzeba pytać pana ministra Klicha i członków tej komisji, która dokumenty przejmowała, służby kontrwywiadu wojskowego". Dziennikarze pytali posła PO o to, czy wśród osób, które nie zwróciły dokumentów jest b.szef komisji weryfikacyjnej Jan Olszewski.

Graś przyznał, że słyszał o tym, że nie tylko Macierewicz nie oddał dokumentów, ale wolałby "opierać się na oficjalnych komunikatach właściwych służb".

Termin działania komisji weryfikacyjnej pod przewodnictwem Jana Olszewskiego, która weryfikowała żołnierzy WSI, chcących służyć w nowych służbach upłynął 30 czerwca. SKW przewiozło wtedy akta komisji z siedziby BBN ponownie do siedziby SKW.

Akta komisji były zdeponowane w prezydenckim BBN od listopada 2007 r. - przeniósł je tam Olszewski z siedziby SKW po powstaniu koalicji PO-PSL.

W lipcu Klich mówił, że ok. 200 dokumentów nie zostało jeszcze zwróconych przez członków komisji weryfikacyjnej.

Szef klubu Lewicy Wojciech Olejniczak uważa, że minister obrony Bogdan Klich powinien doprowadzić do jak najszybszego odzyskania zaginionych dokumentów komisji weryfikacyjnej WSI.

Klich powiedział w środę w Radiu ZET, że po dokonanym przeglądzie materiałów przejętych przez Służbę Kontrwywiadu Wojskowego od byłej komisji weryfikacyjnej WSI okazało się, że spośród 11,5 tys. dokumentów nadal brakuje 18. Według szefa MON, spośród niezwróconych dokumentów 13 miał pobrać były szef komisji Antoni Macierewicz, cztery - Krzysztof Łączyński i jeden Mariusz Marasek.

"Pan minister z rozbrajającą szczerością poinformował, że Antoni Macierewicz nie zwrócił kilkunastu dokumentów, które widnieją na jego stanie. To są dokumenty ściśle tajne, które nie powinny być udostępniane w ogóle poza tę instytucję (komisję weryfikacyjną). To trzeba natychmiast wyjaśnić" - powiedział Olejniczak podczas środowej konferencji prasowej w Sejmie.

W jego opinii istnieje podejrzenie, że praca kontrwywiadu przez ostatnie lata "poszła na marne, bo wszystko co było z tym związane, jest dzisiaj roztrwonione".

Szef klubu Lewicy powiedział, że jest zdziwiony opieszałością obecnego kierownictwa MON w poszukiwaniu zaginionych dokumentów. "Nie można do tej sprawy podchodzić obojętnie. Dlaczego nie podjęto działań, aby te dokumenty odzyskać wszelkimi sposobami, nawet - jeśli trzeba - przy użyciu siły?" - zastanawiał się Olejniczak.

Jeżeli dokumenty, które zaginęły z komisji weryfikacyjnej są we władaniu osób, które nie mają do tego uprawnień, to - zdaniem Olejniczaka - "sprowadza to zagrożenie dla żołnierzy służących za granicą i dla osób, które wspomagają polski wywiad i kontrwywiad".

Inny polityk SLD, wicemarszałek Sejmu Jerzy Szmajdziński uważa natomiast, że zagubienie dokumentów komisji weryfikacyjnej to "jeszcze jedna ilustracja skali zniszczeń w wojskowych służbach specjalnych i brak wiarygodności służb wojskowych, które są dzisiaj".

"Jeżeli wojskowe służby specjalne nie staną się częścią sił zbrojnych, a dzisiaj nie są, jeśli nie zostaną dokonane głębokie zmiany kadrowe, usuwające osoby o poglądach i charakterze Antoniego Macierewicza, to wojskowych służb - wiarygodnych i zdolnych do współpracy z innymi państwami NATO - przez wiele lat mieć nie będziemy" - uważa Szmajdziński, były szef MON.

Szmajdziński odniósł się także do doniesień mediów o spotkaniach marszałka Sejmu Bronisława Komorowskiego z oficerem wojskowych służb specjalnych PRL Aleksandrem L. i oficerem WSI Leszkiem Tobiaszem.

Według polityków PiS marszałek Sejmu zeznał podczas przesłuchania, że L. sugerował mu możliwość dotarcia do aneksu do raportu WSI lub fragmentu dokumentu dotyczącego jego osoby.

Zdaniem Szmajdzińskiego należy zapytać ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ćwiąkalskiego "jak to jest możliwe, że toczy się postępowanie, a protokół z przesłuchania jest na stronie internetowej jednego z czasopism i jest pokazywany w mediach".

"To może przeszkodzić we właściwym prowadzeniu postępowania" - uważa wicemarszałek Sejmu.

ab, pap, keb