"Polska za 20-proc. ograniczeniem emisji, ale inaczej"

"Polska za 20-proc. ograniczeniem emisji, ale inaczej"

Dodano:   /  Zmieniono: 
Polska nie sprzeciwia się redukcji emisji dwutlenku węgla (CO2) i gazów cieplarnianych w ramach Unii Europejskiej o 20 proc. w 2020 r., ale proponuje inną drogę dojścia do tego celu - mówił minister środowiska prof. Maciej Nowicki.

Prof. Nowicki i wicepremier minister gospodarki Waldemar Pawlak przedstawili posłom informację na temat pakietu energetyczno-klimatycznego, omawianego na szczycie UE w Brukseli.

Nowicki tłumaczył w Sejmie, że Polska jest w stanie wypełnić cele zaproponowane przez Komisję - ograniczenie emisji w 2020 r. o 20 proc., poprawę efektywności energetycznej o 20 proc., 20-proc. udział odnawialnych źródeł energii w bilansie energetycznym (dla Polski udział 15-proc.) oraz 10-proc. udział biopaliw w transporcie.

Przypomniał, że na pakiet składają się cztery projekty dyrektyw, a nasz kraj sprzeciwi się tylko pewnym kluczowym dla Polski elementom pakietu. W dyrektywie o podziemnym składowaniu CO2 Polska chce, by nie od razu, a od 2020 r. była ona obowiązkowa. Chce też, by istniała elastyczność w handlu emisjami w sektorze m.in. rolnictwa, budownictwa i transportu, które nie biorą udziału w aukcyjnym handlu uprawnieniami - tłumaczył profesor.

Najwięcej zastrzeżeń dotyczy energetyki, bo złe rozwiązania mogą doprowadzić do zahamowania rozwoju kraju - mówił minister środowiska. W ocenie Polski propozycja Komisji, by od 2013 r., cała energetyka podlegała aukcyjnemu systemowi zakupu praw do emisji nie jest jedyna, optymalna i sprawiedliwa.

Nowicki przypomniał, że Polska przedstawiła dwie inne propozycje dla  energetyki - stopniowego dojścia do zakupu uprawnień na aukcjach do 2020 r., a  nie terapii szokowej - 100 proc. zakupu praw do emisji już w 2013 r. Druga propozycja opracowana w resorcie gospodarki polega na tym, by najlepsze technologicznie na rynku elektrownie nie musiały kupować praw do emisji, a  słabsze technologicznie - emitujące więcej zanieczyszczeń - na aukcjach kupowały jedynie nadwyżkę emisji.

W ocenie ministra środowiska, system aukcji nie jest też optymalny dla  Europy, bo na otwartych aukcjach istnieje możliwość spekulacji, np. zakupu uprawnień przez wielkie kompanie energetyczne albo banki amerykańskie czy  chińskie, by doprowadzić do wzrostu ich cen.

Nowicki przekonywał, że obecna propozycja Komisji Europejskiej może spowodować "wyciek" produkcji energii poza UE. Polska może np. zacząć sprowadzać energię z Ukrainy. "Wtedy nieefektywne elektrownie będą produkowały prąd dla  Polski, bo tam pakiet nie będzie obowiązywał" - powiedział.

Propozycja jest też w ocenie Polski niesprawiedliwa - bo nie uwzględnia wysiłku, który nasz kraj uczynił do tej pory dla ograniczenia emisji CO2 -  zaznaczył Nowicki.

Nowicki powiedział, że zapisy uzgodnione podczas spotkania UE w marcu 2007 r. również przez przedstawicieli polskiego rządu są kontrowersyjne z naszego punktu widzenia, bo nie zapisano jednoznacznie bazowego roku, do którego odnosi się planowane obniżenie emisji. "Nie ma tam też uwzględnionego już dokonanego postępu między 1990 a 2005 r. przez poszczególne kraje" - podał.

W ocenie Nowickiego nie była korzystna jednostronna deklaracja, że UE ograniczy o 20 proc. swoją emisję, co oznacza światową redukcję emisji CO2 o 3 proc., bez zastrzeżenia, że nastąpi to, jeśli inne wielkie kraje również podejmą takie zobowiązanie.

Wśród działań, które Polska podejmuje najważniejsze jest wspieranie poprawy efektywności energetyczne i promujące oszczędzanie energii, rozwój odnawialnych źródeł energii, a na samym końcu debata nad ewentualnym wykorzystaniem energii jądrowej - podkreślił Nowicki.

Zaznaczył, że badania naukowców obiektywnie potwierdziły, że działalność człowieka wpływa na ocieplenie klimatu. "To fizyczne zjawisko, z którym nie  powinniśmy dyskutować - cząstki CO2 absorbują energię w większym stopniu niż  para wodna i zatrzymują je" - wyjaśniał.

Według wicepremiera Pawlaka, Polska i 9 innych krajów UE na szczycie w  Brukseli podtrzymuje negatywne stanowisko wobec pakietu energetyczno-klimatycznego w kształcie przedstawionym przez prezydencję francuską. W jego ocenie najkorzystniej byłoby, gdyby decyzja w sprawie pakietu zapadła po tym jak skończy się francuskie przewodnictwo w Unii (po 31 grudnia 2008).

"Obecny stan dyskusji nie pozwala na zamknięcie tego pakietu energetyczno-klimatycznego w obecnym kształcie, bo byłoby to szkodliwe dla  Polski i innych krajów i niekorzystne w obecnej sytuacji kryzysu finansowego" -  powiedział dziennikarzom po wystąpieniu w Sejmie. "Zgadzamy się na redukcję emisji, ale jak najmniejszym kosztem" - dodał.

Pawlak przed światowym spotkaniem na temat przeciwdziałania zmianom klimatu w  grudniu w Poznaniu, organizuje w Warszawie spotkanie szefów resortów gospodarki i przemysłów energochłonnych, które ma się odnieść do tych zagadnień z punktu widzenia przemysłu.

Pawlak dodał, że w ochronie klimatu rozwiązania powinny sprzyjać rozwojowi gospodarczemu, a nie wymuszać redukcję emisji przez recesję gospodarczą, spowodowaną podwyższeniem opłat za energię. W jego ocenie redukcja emisji powinna odbyć się jak najniższym kosztem dla gospodarki.

"W UE trwają nieustające negocjacje dla wypracowania jak najlepszych rozwiązań dla wszystkich krajów" - powiedział Pawlak. "W UE nie ma koalicji i  nie ma opozycji. Jeśli chcemy odnosić sukcesy, to powinniśmy prezentować spójne i w miarę jednolite stanowisko. W kraju możemy rywalizować na wszystkich poziomach, ale w UE powinniśmy prezentować jedno, wspólne stanowisko" - mówił odnosząc się do sporów o udział w delegacji rządowej prezydenta.

W Brukseli w środę i czwartek odbył się szczyt europejski, na którym m.in. omawiano pakiet energetyczno-klimatyczny Unii Europejskiej. O informację rządu na temat pakietu wystąpił klub Polskiego Stronnictwa Ludowego.

ND, PAP