Euro sprawą "pewnej dyskusji"

Euro sprawą "pewnej dyskusji"

Dodano:   /  Zmieniono: 
Fot. A. Jagielak/Wprost
Prezydent Lech Kaczyński powiedział po posiedzeniu Rady Gabinetowej, że wprowadzenie w Polsce euro powinno być "sprawą pewnej dyskusji". Podkreślił, że polski system finansowy jest stabilny; atmosferę Rady ocenił jako "bardzo dobrą".
Prezydent relacjonował na konferencji prasowej po posiedzeniu Rady Gabinetowej, że minister finansów Jacek Rostowski mówił podczas niej, jakim "znakomitym rozwiązaniem" byłaby "deklaracja wejścia do strefy euro".

"Czy ja się opowiadam za tym rozwiązaniem? Dla mnie to jest sprawa dyskusyjna, będziemy się nad tym głęboko zastanawiać. (...) Sprawa euro powinna być sprawą pewnej dyskusji, ale na pewno pan minister Rostowski ma argumenty i my te argumenty będziemy rozpatrywać" - powiedział L. Kaczyński.

W ocenie prezydenta, jest dobrą rzeczą, aby była perspektywa wprowadzenia w naszym kraju wspólnej europejskiej waluty, bo to - jak dodał - stabilizuje sytuację i jest ważnym sygnałem dla partnerów Polski.

Pytany o realny termin wejścia Polski do strefy euro, L. Kaczyński powiedział, że rząd chce, by stało się to 1 stycznia 2012, ale on "ma w tej sprawie wątpliwości". "To nie jest czas na szerszą dyskusję" - dodał.

Prezydent zaznaczył, że wtorkowa Rada koncentrowała się na środkach, które "mają ochronić nas przed kryzysem", którego - jak zastrzegł - "dzisiaj (w Polsce) nie ma".

"Generalnie system finansowy w Polsce jest stabilny" - podkreślił prezydent.

Zaznaczył, że polska gospodarka ma bardzo mocne podstawy. "Mamy minimalną wręcz ilość - aż trudną do uwierzenia - zagrożonych kredytów (...) w tej chwili jest 3,8 proc. To jest niespotykanie niskie zagrożenie" - mówił. Podkreślił, że we wtorek złotówka nieco się umocniła w stosunku do dolara.

"Z tego, co w tej chwili minister Rostowski przedstawił, jestem raczej zadowolony, chociaż oczywiście pan minister Rostowski jest wręcz gorącym (...) zwolennikiem wejścia do strefy euro" - powiedział L. Kaczyński.

Dodał, że pasja, jaką Rostowski ma dla wprowadzenia Polski do strefy euro, przypomina pasję ministra finansów Leszka Balcerowicza (autora słynnego planu, który doprowadził do transformacji gospodarczej w naszym kraju - PAP), do wprowadzania w Polsce reform.

"Ogólna atmosfera na sali myślę, że była bardzo dobra, cieszę się, że tak to spotkanie - bardzo rzeczowe - wyglądało. W istocie wypowiadały się dwie osoby najbardziej kompetentne, czyli minister Rostowski i prezes (NBP) Sławomir Skrzypek" - mówił L. Kaczyńśki.

Wtorkowe posiedzenie Rady Gabinetowej rozpoczęło się z opóźnieniem z powodu nieporozumienia. Jak wynikało z nieoficjalnych informacji, chodziło m.in. o uczestnictwo w posiedzeniu prezesa NBP. Według informatora, po krótkiej rozmowie Lecha Kaczyńskiego z Donaldem Tuskiem sprawa została wyjaśniona. Prezydent pytany na konferencji o zamieszanie przed Radą powiedział, że "nie ma na co zwracać uwagi".

"To naprawdę nie była żadna sprawa, wymieniliśmy przez chwilę uwagi, do żadnego sporu nie doszło" - podkreślił. "Co innego jest Rada Gabinetowa, w skład której wchodzą tylko członkowie Rady Ministrów (...) i prezydent (...), a co innego jest uczestnictwo (w posiedzeniu Rady)" - powiedział L. Kaczyński.

Prezydent dodał, że jest też umówiony na rozmowę z minister pracy Jolantą Fedak.

Mówił także, że grudniowe - mające się odbyć krótko przed świętami - posiedzenie Rady Gabinetowej będzie poświęcone budżetowi.

Premier po Radzie Gabinetowej

Premier Donald Tusk powiedział, że udało mu się przekonać prezydenta Lecha Kaczyńskiego do cieplejszej oceny wejścia Polski do strefy euro. Jak dodał, odzyskał wiarę, że nie będzie politycznego wetowania ustaw przez prezydenta.

Dodał, że po raz pierwszy usłyszał od prezydenta "słowa, które pozwalają wierzyć, że ten projekt zyska akceptację, a przynajmniej zostanie bardzo poważnie potraktowany, także przez prezydenta".

Premier relacjonował, że Rada Ministrów usłyszała od prezydenta słowa, które "potwierdzają sens starań na rzecz stabilizowania sytuacji gospodarczej i finansowej". Mówiąc o atmosferze spotkania Tusk powiedział: "w tych nienajłatwiejszych czasach, w jakich przyszło nam rozmawiać, udaje się powoli budować zaufanie".

Premier poinformował też, że jego spotkanie z liderami ugrupowań parlamentarnych w sprawie wejścia Polski do strefy euro jest realne jeszcze przed 1 listopada - w czwartek lub piątek.

Pytany o wejście Polski do strefy euro, szef rządu powiedział, że zdecydowaliśmy już o przyjęciu wspólnej europejskiej waluty, a obecnie należy rozstrzygnąć termin wejścia do strefy euro. "Według nas termin, który wskazałem kilka tygodni temu, przełom 2011/2012 jest realistyczny" - zaznaczył premier. Jak dodał, obecnie Polska spełnia wszystkie - poza kursowym - kryteria przyjęcia euro.

Zdaniem premiera, prawdziwą przeszkodą w przyjęciu wspólnej waluty może być "zła wola" polityków w Polsce. Zastrzegł, że nie ma "ustrojowego asa w rękawie" w sprawie zmian w konstytucji, tak aby umożliwić przyjęcie przez Polskę euro. "Żeby zmienić konstytucję, trzeba mieć większość. Koniec, kropka" - dodał.

Premier był pytany, czy polski rząd może negocjować z UE krótszy okres przebywania w ERM2 (mechanizmie stabilizacji kursu walutowego, gdy przez dwa lata dana waluta jest już związana z euro, a jej kurs może się wahać w stosunku do euro tylko o plus/minus 15 proc). "Niewykluczone, ale nie mamy tutaj jeszcze wiedzy, raczej intuicje i domysły, że ten okres mógłby być krótszy" - powiedział Tusk.

Premier powiedział, że - z rozmów z prezydentem wynika - że Lech Kaczyński "jest gotów na nowo rozważyć swoje stanowisko" w sprawie ustaw kluczowych "z punktu widzenia przyszłości finansowej państwa". Wyraził nadzieję, że dotyczy to "ustawy o emeryturach, czy o zakładach o opieki zdrowotnej".

"Wystarczy dobra wola polityczna. Jeśli to co zobaczyłem w oczach prezesa PiS (w poniedziałek na spotkaniu), a dzisiaj Lecha Kaczyńskiego utrzyma się dłużej, to możemy być optymistami, że z kilkoma ważnymi dla Polski projektami zrobimy krok do przodu" - dodał szef rządu.

Premier przyznał, że na początku Rady Gabinetowej "był mały zgrzyt" spowodowany tym, że - w jego ocenie - obecność na niej niektórych polityków i urzędników stanowiła "naruszenie litery i ducha konstytucji". Posiedzenie Rady Gabinetowej rozpoczęło się z półgodzinnym opóźnieniem. Premier był zaskoczony, że w posiedzeniu uczestniczy m.in. prezes NBP Sławomir Skrzypek.

Tusk powiedział, że poinformował prezydenta - "widząc jak wygląda skład Rady Gabinetowej" - że nie jest zgodny z "dość jednoznacznym standardem konstytucyjnym", według którego Rada Gabinetowa to Rada Ministrów, której przewodniczy prezydent.

Zdaniem premiera, "obecność innych polityków, urzędników", spowodowała, że to spotkanie nabrało "innego jakby standardu", "dość nietypowego". "Prezydent zapoznał się z moją uwagą, że oceniam to jako pewne naruszenie litery i ducha konstytucji. Powtórzyłem to na rozpoczęciu tego spotkania" - relacjonował. Ale - jak dodał - waga sprawy, pragnienie jego i prezydenta, by w sprawach gospodarczych, skutecznego zwalczania ewentualnych efektów kryzysu, mieć coraz bardziej wspólny pogląd, była ważniejsza niż długie debaty nad konstytucją.

ab, pap