Kryzys według polskich posłów

Kryzys według polskich posłów

Dodano:   /  Zmieniono: 
Fot. A. Jagielak/Wprost 
"Poseł nie wiedział, ale powiedział" – tak, parafrazując dziecięcy wierszyk, można skomentować opinie posłów o światowym kryzysie finansowym. Większość z przepytanych przez "Wprost" parlamentarzystów, pomimo jedynie ogólnikowej wiedzy, chętnie wypowiadają się na ten temat.
Antoni Mężydło, poseł liberalnej Platformy Obywatelskiej za obecną sytuację wini nadmierną konkurencję. Jego partyjna koleżanka Iwona Guzowska przyznaje, że kiedyś myślała, iż przyczyną kryzysu jest wojna w Iraku. Karkołomną teorię lansuje Stanisław Olas z PSL. Przyczyny kryzysu upatruje w „procesach energetycznych i ekologicznych, zbyt wielkiej liczbie samochodów oraz nadmiernej turystyce". Dopiero na szarym końcu porusza kwestię banków i niewiarygodnych kredytobiorców.

Marek Borowski z SDPL, były minister finansów, wymienia wśród źródeł kryzysu m. in. „globalizację, łatwość przepływów finansowych z kraju do kraju i banku do banku, zbyt duże kredyty oraz nieproporcjonalnie małą interwencję państwa". Ale nawet on nie jest w stanie wyjaśnić skąd banki biorą pieniądze. Jak większość posłów twierdzi, że pieniądze na kredyty pochodzą z lokat i pożyczek międzybankowych. W rzeczywistości banki przede wszystkim udzielają kredytów na podstawie zobowiązań ich spłaty, czyli tak naprawdę kreują pieniądz dopisując do rachunku klienta odpowiednie cyfry.

Sposobem na walkę z kryzysem jest według większości posłów dokładniejsza kontrola nad bankami i silniejsze interwencje państwa w gospodarkę. Tak uważa m. in. Tadeusz Cymański z PiS, Tadeusz Iwiński z SLD, ale także Tadeusz Ross czy Kazimierz Kutz z PO.