Kto dokonał przecieku z akcji CBA?

Kto dokonał przecieku z akcji CBA?

Dodano:   /  Zmieniono: 
Prokuratura potwierdza, iż bada inne wersje przecieku z akcji CBA w resorcie rolnictwa niż ta, że źródłem informacji jest b. szef MSWiA Janusz Kaczmarek. Tymi ustaleniami jest zainteresowana komisja śledcza ds. nacisków.
Warszawska prokuratura apelacyjna potwierdziła, że w styczniu wydała ujawnioną obecnie przez Radio ZET i "Rzeczpospolitą" instrukcję nadzorczą dla prokuratury okręgowej prowadzącej kompleks śledztw ws. akcji CBA w resorcie rolnictwa - w tym sprawy przecieku z akcji.

"Uwagi były krytyczne. Nadzór jest realizowany na bieżąco i wiadomo nam, że zalecenia wynikające z tego pisma, są realizowane" - powiedział  rzecznik prokuratury apelacyjnej Zbigniew Jaskólski.

To bardzo interesujący materiał, komisja śledcza ds. nacisków dotąd nim nie dysponowała, wystąpimy o jego dostarczenie - mówi szef komisji Andrzej Czuma (PO).

Jaskólski wyjaśnił, że prokuratura apelacyjna badała komplet akt śledztwa na przełomie 2007 i 2008 r. To wtedy gdy zmienił się skład zespołu prowadzących śledztwo w sprawie przecieku z akcji CBA (zarzuty w nim - ale nie dokonania przecieku, lecz utrudniania postępowania i fałszywych zeznań - usłyszeli Janusz Kaczmarek, Konrad Kornatowski i Jaromir Netzel).

Prokuratura badała, czy nastąpił przeciek od Kaczmarka, który spotkał się w lipcu 2007 r. w hotelu Marrtiott z Krauzem (co według prokuratury Kaczmarek zataił przed śledczymi), Krauze przekazał to posłowi Samoobrony Lechowi Woszczerowiczowi, ten zaś miałby ostrzec Andrzeja Leppera.

Zarówno Lepper, jak i Kaczmarek zaprzeczają w śledztwie i przed sejmową komisją śledczą ds. nacisków, by taka była droga przecieku. Lepper twierdzi, że ostrzegła go anonimowa osoba zanim jeszcze widział się 6 lipca z Woszczerowiczem.

Według radia i gazety, analiza nadzorcza wytyka kardynalne błędy w prowadzonym śledztwie, pojawia się nawet uwaga, że postępowanie w sprawie przecieku "od momentu wszczęcia było ukierunkowane na sprawdzenie tylko jednej wersji śledczej". Śledczy uznali, że największą luką tezy o Kaczmarku jest postać posła Woszczerowicza.

Już na multimedialnej konferencji prasowej po zatrzymaniu Kaczmarka, Kornatowskiego i Netzla ówczesny wiceprokurator generalny Jerzy Engelking prezentował łańcuszek przecieku: Kaczmarek - Krauze - Woszczerowicz - Lepper. Zdaniem prokuratury apelacyjnej ta wersja "może być prawdopodobna, ale niejedyna możliwa do przyjęcia", a ponadto ma ona "takie luki w ustaleniach faktycznych, które powodują, że każda inna teza znajdzie uzasadnienie, będzie równoprawna z innymi".

Woszczerowicz - jak przyjmowała wcześniej Prokuratura Okręgowa w Warszawie - miał 6 lipca 2007 r. rano ostrzec wicepremiera Leppera. Ale z analizy monitoringu kamer w resorcie rolnictwa ma wynikać, że Woszczerowicz przyjechał do gmachu o godz. 7.23, zaś Lepper o grożącym mu niebezpieczeństwie miał powiedzieć oficerowi BOR wcześniej, bo między 7.15 a 7.20, a z szefem swojej ochrony miał o tym rozmawiać o 7.23.

Prokuratura apelacyjna - jak podaje Radio ZET i "Rz" - wymienia pięć innych wersji przecieku, których prowadzący śledztwo nie zbadali i nakazała im niezwłocznie uzupełnić materiał dowodowy przez przesłuchanie długiej listy świadków. Rzecznik prokuratury okręgowej Mateusz Martyniuk potwierdził, że na podstawie nowego planu śledztwa z nowymi wersjami do sprawdzenia, śledztwo toczy się nadal.

Pierwsza z zadanych prokuraturze do sprawdzenia wersji to taka, że przeciek pochodzi od ówczesnego ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ziobry lub jego współpracowników. Jak wskazują śledczy, mogło do tego dojść na spotkaniu 5 lipca, gdy Ziobro poinformował o terminie akcji CBA prezydenta, premiera i ówczesnego szefa ABW Bogdana Święczkowskiego. Innym momentem mogła być kolacja w restauracji 5 lipca, w której uczestniczyli poza Ziobrą jego współpracownik Paweł Wilkoszewski i kobieta, która kończyła pracę w resorcie.

Druga z zakładanych wersji przecieku to funkcjonariusze CBA, którzy wiedzieli o planowanej akcji. Trzecia to spotkanie premiera Jarosława Kaczyńskiego z udziałem ówczesnych wicepremierów Leppera, Przemysława Gosiewskiego i Romana Giertycha. Tam miało paść pytanie o oskarżonego dziś Piotra Rybę, którego Samoobrona chciała wprowadzić do rady nadzorczej TVP. Jak wynika z zeznań Leppera, gdy pytali, czy są jakieś przeciwwskazania, premier miał spytać: "Przemek, co z tą sprawą?", na co Gosiewski miał powiedzieć, że "wszystko się wyjaśni w ciągu paru dni.

Czwarta wersja zakłada, że wiadomość ujawnił któryś z polityków PiS, mogący rozpowszechniać informację o akcji w środowisku polityczno-biznesowym. W tym wariancie śledczy wskazują na zeznania Giertycha, w których były wicepremier twierdził, że poseł LPR Wojciech Wierzejski na trzy - cztery dni przed akcją CBA był sondowany przez polityków PiS jak zachowa się Liga po szykowanej "bombie na Leppera".

Innym źródłem mógł być były senator PiS Jarosław Chmielewski (zatrzymany przez CBA w lipcu 2008 r. w związku z aferą gruntową). Istnieją podejrzenia, że mógł on uprzedzać Andrzeja K. o tym, że Piotr Ryba jest podsłuchiwany, już w kwietniu 2007 r. Śledczy z apelacji uznają też za możliwą wersję, że nikt nie był źródłem przecieku, a Lepper mógł odwołać swoje spotkanie z Rybą z powodu np. napiętej sytuacji politycznej.

Kaczmarek pytany, czy w ogóle był jakiś przeciek z akcji CBA odparł, że faktycznie mogło go nie być, zaś sprawa pojawiła się "by ukryć nieudolność organów prowadzących postępowanie".

Ziobro w wypowiedzi dla "Rz" uznał te zarzuty za sprzeczne z rzeczywistością. "Jeśli prokuratura apelacyjna napisze, że na równiku żyją niedźwiedzie polarne, to znaczy, że się po prostu myli. Każdy mógł się przekonać, że Kaczmarek kłamał. Wszyscy widzieli, jak wchodził do Marriotta. Jak można zarzucać prokuraturze, że niezasadnie prowadziła postępowanie?" - pytał.

Poseł Sebastian Karpiniuk (PO) z komisji śledczej ds. nacisków wskazuje zaś, że ujawnione fakty podają w fundamentalną wątpliwość łańcuszek, który z taką pieczołowitością do tej pory przedstawiają PiS i Ziobro. "Jeśli to by się potwierdziło, mielibyśmy do czynienia z ogromnym przełomem w pracach komisji śledczej i kolosalnym skandalem politycznym" - dodał.

ab, pap