Ruszył proces Michnik-IPN

Ruszył proces Michnik-IPN

Dodano:   /  Zmieniono: 
Przeprosin za podanie nieprawdy i 50 tys. zł na cel społeczny domaga się Adam Michnik od IPN. Instytut w publikacji o Marcu'68 napisał, że ojciec Michnika Ozjasz Szechter został skazany za szpiegostwo na rzecz Sowietów.
Proces w tej sprawie zaczął się w piątek przed Sądem Okręgowym w Warszawie i na rozprawie nie brakowało ostrych spięć słownych między pełnomocnikiem naczelnego "Gazety Wyborczej" mec. Piotrem Rogowskim, a prawnikami IPN - mecenasami Krzysztofem Zającem i Wacławem Markowiczem.

Sprawa znalazła finał na sali sądowej po nieudanej próbie zawarcia ugody - w piątek strony stwierdziły, że nie widzą takiej możliwości. Jeszcze przed negocjacjami Michnik występował do Instytutu o sprostowanie wiadomości, która - opisując jego rolę w wydarzeniach marcowych - wspomina też w przypisie, czyim synem jest Michnik.

IPN chce oddalenia powództwa. Jak napisano w odpowiedzi na pozew została już wprowadzona errata do książki "Marzec 1968 w dokumentach MSW", a ponadto Instytut w swym biuletynie i na stronie www zamieścił przeprosiny "wszystkich, których dobra osobiste mogły zostać naruszone" stwierdzeniem, że w latach 30. Szechter był skazany przez sąd w Łucku (dziś Ukraina) za szpiegostwo. W tych przeprosinach dodano, że sąd skazał go za próbę zmiany przemocą ustroju Państwa Polskiego przez działalność w Komunistycznej Partii Zachodniej Ukrainy.

Michnik pozwał IPN o ochronę dóbr osobistych jakimi jest dobra pamięć o bliskich. Żąda 50 tys. zł odszkodowania na cel społeczny i przeprosin za podanie nieprawdziwej wiadomości, że Szechter był skazany w procesie łuckim za szpiegostwo. Chce publikacji przeprosin w "Gazecie Wyborczej" i "Rzeczpospolitej".

IPN twierdzi, iż uwzględnienie pozwu przez podanie jedynie tego, że Szechter nie był skazany za szpiegostwo bez napisania, że wymierzono mu 8 lat więzienia za inną zbrodnię, to fałszowanie historii. "To świadczy o złej woli IPN, które nie chce w rzeczywistości przeprosić Adama Michnika, a chce powiedzieć: 'wprawdzie nie jest ślepy, tylko kulawy - ale i tak kaleka'" - mówi na to mec. Rogowski.

W piątek przed sądem wyraził on oburzenie, że IPN w odpowiedzi na przedsądowe pismo Michnika żądał od niego wylegitymowania się aktem urodzenia, by stwierdzić, czy nieżyjący od 1982 r. Szechter rzeczywiście był jego ojcem. Mecenas Zając replikował mu, że obowiązkiem urzędu państwowego jest potwierdzenie, iż żądający ochrony dóbr osobistych "ma legitymację procesową", czyli może występować w imieniu określonego zmarłego.

IPN uważa, że sprawa powinna być już umorzona, bo przygotowanie przez nich erraty do książki i opublikowanie przeprosin dla "wszystkich, których dobra osobiste mogły zostać naruszone" powinno kończyć sprawę. Według mec. Zająca, "jest powszechnie znanym faktem, że Adam Michnik nie jest jedynym dzieckiem Ozjasza Szechtera". "Ale to konkretnie Adam Michnik domaga się przeprosin, więc on powinien zostać przeproszony, a nie jacyś 'wszyscy'" - odpowiadał mu mec. Rogowski.

Pytał on, czy to "ludzkie" gdy IPN w odpowiedzi na pozew Michnika pisze, że "kultywowanie dobrej pamięci o zmarłym polega na paleniu świeczki na jego grobie". "Orzecznictwo Sądu Najwyższego mówi wyraźnie, że kult zmarłego to także uczucie" - podkreślił. W jego opinii, postawa IPN wskazuje na to, że "za wszelką cenę nie chce on przeprosić Michnika". Historykom Instytutu zarzucił brak zachowania staranności, bo - jak mówił - zamiast zbadać akta procesu łuckiego, przepisali z innej publikacji nieprawdę. "To mają być badania naukowe, za które płacimy z naszych podatków?" - pytał.

Prawnicy Instytutu replikowali, że o skazaniu Szechtera "za komunizm" mówił wielokrotnie sam Michnik, a o wyroku za szpiegostwo pisano już wcześniej, zaś Michnik nie reagował, "aż napisał to znienawidzony IPN - więc można teraz dowalić". Mecenas Zając dodawał, że niekiedy przeglądającym sądowe akta historykom niebędącym prawnikami "trudno jest odróżnić kradzież od kradzieży z włamaniem, rozbój od gróźb karalnych".

Według pełnomocnika IPN, który przywołał przedwojenne przepisy, za zbrodnię szpiegostwa groziła kara do 10 lat więzienia, zaś za zbrodnię próby oderwania od Polski południowo-wschodnich województw i przyłączenia ich do Sowieckiej Rosji oraz za próbę wprowadzenia w II RP "ustroju komunistyczno-radzieckiego" groziła nawet kara śmierci, więc w istocie Szechtera skazano (na 8 lat) "za czyn znacznie poważniejszy niż szpiegostwo" i pomijanie tego byłoby fałszowaniem historii.

Jednocześnie mec. Zając złożył do akt opinię prof. historii Pawła Wieczorkiewicza, według którego Komunistyczna Partia Polski z punktu widzenia państwowości polskiej była "organizacją wrogą i zależną od obcych ośrodków dyspozycyjnych, zajmowała się szpiegostwem, dywersją i aktami terroru na rzecz obcego państwa". Mec. Rogowski sprzeciwił się załączaniu tej opinii do akt, bo zauważył, że dotyczy ona KPP, a nie Komunistycznej Partii Zachodniej Ukrainy, w której był Szechter.

Proces odroczono do marca. Wtedy może on dobiec końca.

ab, pap