Niewiele zostało z "testamentu życia"

Niewiele zostało z "testamentu życia"

Dodano:   /  Zmieniono: 
Jarosław Gowin tak zaostrzył swój projekt ustawy bioetycznej, że praktycznie wycofał z niego "testament życia", pisze "Gazeta Wyborcza".
Kiedy ostatnio pomysł "testamentu życia" ogłosiły media, pojawiły się zarzuty, że to furtka do eutanazji. Wobec tego Gowin zmienił pierwotny projekt ustawy.

W myśl nowych propozycji pacjent będzie mógł "wyrazić sprzeciw wobec udzielenia określonych świadczeń", ale dopiero gdy lekarz poinformuje go o jego stanie zdrowia, rokowaniach i możliwych sposobach leczenia. To znaczy, że nie można będzie złożyć sprzeciwu na przyszłość, np. na okoliczność ewentualnego wypadku.

Według nowych zapisów, projekt uwalnia lekarza od jakiejkolwiek odpowiedzialności za złamanie woli pacjenta zapisanej w "testamencie", jeżeli "działał w jego interesie".

Projekt zawiera definicję uporczywej terapii, którą lekarz może podejmować "wyłącznie na żądanie pacjenta". Kościół katolicki uznaje, że zaniechanie uporczywej terapii nie jest eutanazją. Uporczywą terapią nie jest jednak - według projektu Gowina - "karmienie i nawadnianie, o ile służą dobru pacjenta". "Dobra pacjenta" nie zdefiniowano. Przepis może więc oznaczać praktyczny zakaz odłączania od kroplówki osób w śpiączce, których mózg jest tak uszkodzony, że nie ma realnej nadziei na poprawę.

ND, PAP