Zmiana własności lokali spółdzielczych niezgodna z Konstytucją

Zmiana własności lokali spółdzielczych niezgodna z Konstytucją

Dodano:   /  Zmieniono: 
Przepisy zobowiązujące spółdzielnie mieszkaniowe do przenoszenia własności lokali na swoich członków są niezgodne z konstytucją. Sejm ma rok na poprawienie tych przepisów - uznał Trybunał Konstytucyjny.

Niezgodne z Konstytucją są też przepisy pozwalające na karanie członków zarządów spółdzielni, którzy nie dokonali przeniesienia własności lokali na  spółdzielców. Te przepisy stracą moc od razu po ogłoszeniu wyroku TK.

Trybunał obradował w pełnym składzie. Zdania odrębne od wyroku zgłosiło pięciu spośród 14 orzekających sędziów od części uznającej przepisy za  niekonstytucyjne (sędziowie Zbigniew Cieślak, Maria Gintowt-Jankowicz, Mirosłąw Granat, i Marek Kotlinowski i Teresa Liszcz). Czworo sędziów zgłosiło zaś zdanie odrębne do decyzji o przesunięciu o rok wygaśnięcia przepisów (Ewa Łętowska, Janusz Niemcewicz, Mirosław Wyrzykowski i prezes TK Bohdan Zdziennicki). Ich zdaniem wyrok powinien obowiązywać od chwili ogłoszenia.

W środę Trybunał rozpatrywał pytanie prawne dotyczące przenoszenia własności mieszkań przez spółdzielnie mieszkaniowe na swoich członków.

Podczas środowej rozprawy Trybunał badał przepisy pozwalające na karanie członków zarządów spółdzielni, którzy pomimo ustawowego obowiązku nie pozwalają członkom spółdzielni na uzyskanie własności lokali.

Sąd Rejonowy dla Łodzi-Śródmieścia pytał też Trybunał o konstytucyjność samej zasady, zgodnie z którą spółdzielca jedynie po uregulowaniu kosztów wybudowania mieszkania może stać się jego pełnym właścicielem. W ocenie łódzkiego sądu to  wywłaszczenie spółdzielni z jej mienia, za które powinna ona uzyskać odszkodowanie lub cenę proporcjonalną do obecnej wartości rynkowej mieszkań.

Trybunał zdecydował, że przepisy, o które pytał łódzki sąd są niezgodne z  konstytucją. W zdaniach odrębnych sędziowie TK podnosili m.in., że wyrok nie  powinien dotyczyć zasad przenoszenia własności, a jedynie przepisów karnych dla  zarządów.

W ich ocenie TK nie powinien w ogóle zająć się tymi pytaniami, bo  sędziowie w obecnych przepisach mieli wystarczające powody do wydania wyroku.

W uzasadnieniu wyroku TK sędzia sprawozdawca Ewa Łętowska podkreślała, że  spółdzielnia, to nie jest biurokratyczny zarząd, jak zwykle jest postrzegana, tylko korporacja spółdzielców. Dlatego pozbawienie spółdzielni bez proporcjonalnego zadośćuczynienia mieszkań na rzecz spółdzielców jest niezgodne z konstytucją.

W uzasadnieniu trybunał podkreślał, że ci spółdzielcy, którzy umacniają swój tytuł do mieszkania występują przeciw tym, którzy zostają w spółdzielni i ten majątek zostaje uszczuplony. W ocenie Trybunału ustawodawca ma prawo do  decydowania o wywłaszczeniu kogoś ze swojej własności, jednak musi zostać zachowana proporcjonalna ochrona interesu osoby pozbawianej własności.

Łętowska przypominała w uzasadnieniu wyroku, że spółdzielnia jako osoba prawna korzysta z ochrony własności, a jak wcześniej wynikało z orzeczeń TK, nie  jest też prostą sumą majątków jej członków. Gdyby wyciągnięto wnioski z  poprzednich orzeczeń TK, nie byłoby środowej sprawy - przekonywała Łętowska.

"Spółdzielczość nie jest przeżytkiem społecznym i gospodarczym, jest jedną z  form zaspakajania potrzeb mieszkaniowych ludzi" - podkreślała sędzia sprawozdawca.

W ocenie Trybunału wartość wyliczenia kwoty rozliczeń między spółdzielcą a  spółdzielnią, zawarty w uchylonych przepisach jest nieadekwatna co najmniej wszędzie tam, gdzie nie ma waloryzacji wartości lokali i waloryzacji wpłat spółdzielców.

Trybunał uznał, że przepisy pozwalające na uzyskanie tytułu własności to  kolejna premia dla spółdzielców - w PRL otrzymali mieszkania sponsorowane przez państwo, teraz wykup sponsorowany przez spółdzielnie mieszkaniowe - mówiła w  uzasadnieniu Łętowska.

W ocenie TK wartość jedynie pełnego wkładu budowlanego, za który spółdzielcy mogli uzyskać pełen tytuł do mieszkania - zdewaluował się.

Kolejnym argumentem przeciw przepisom, był też zbyt krótki - 3 miesięczny termin na rozpatrzenie wniosków przez spółdzielnie - mówiła Łętowska.

Teresa Liszcz uzasadniając swoje zdanie odrębne od wyroku zaznaczyła, że  pierwsze z dwu pytań do TK w ogóle nie kwestionowało przepisu karnego, który był przedmiotem postępowania przed łódzkim sądem.

Przypominała, że w czasach PRL spółdzielnie nie były - jak przed wojną -  dobrowolnymi zrzeszeniami ludzi, którzy chcieli zbudować wspólnie mieszkania, tylko instytucjami wpisanymi w tamten ustrój. Z powodu braku mieszkań i miejsc w  spółdzielniach ludzie chcący uzyskać własne mieszkanie byli zapisywani na listy przy wojewodach (tzw. zamrażarki) i tam czekali na swoja kolej. Byli z niej wpisywani do przypadkowej spółdzielni - nie decydowali o tym sami.

"Tak jak wtedy, tak i teraz członek spółdzielni stoi w gorszej sytuacji wobec spółdzielni" - mówiła uzasadniając brak zgody na wyrok TK.

"Członkowie spłacili wartość mieszkania, spółdzielnia jako osoba prawna niczego do tego mieszkania ani samej spółdzielni nie dołożyła. Zamiast oddać ludziom klucze po zbudowaniu mieszkań stawała się molochem żerującym na tych, którzy byli jej członkami" - podkreślała Liszcz nie godząc się z wyrokiem TK.

Sędzia Zbigniew Cieślak w swoim zdaniu odrębnym przypominał, że spółdzielnie mieszkaniowe powoływane są nie dla zysku, ale by zaspokoić potrzeby mieszkaniowe członków. Prawa własności spółdzielni powinny być respektowane tylko w takim zakresie, w jakim chronią prawa ich członków.

W jego ocenie zawarty w ustawie wymóg spłacenia kosztów budowy mieszkania spełnia zasadę ekwiwalentnego wynagrodzenia za przewłaszczenie, bo ani spółdzielnia, ani żaden z jej członków nie poniósł więcej kosztów dla  wybudowania mieszkania innego spółdzielcy. Obowiązek spłacenia wartości rynkowej byłby nieuzasadnionym przysporzeniem zysku spółdzielni mieszkaniowej, która nie  jest nastawiona na zysk.

Reprezentujący Sejm przed Trybunałem Konstytucyjnym poseł Łukasz Zbonikowski (PiS) powiedział po orzeczeniu TK, że środowy wyrok ocenia jako błąd Trybunału. "Najlepsze stwierdzenia znalazły się dopiero w zdaniach odrębnych sędziów"- podkreślił.

"Uznanie za niekonstytucyjne tego, że ludzie, którzy spłacili wartość zbudowania własnego mieszkania nie mogą być ich pełnymi właścicielami, a  spółdzielnię mieszkaniową, która nie dała ani złotówki na to mieszkanie, uznano za właściciela, któremu teraz trzeba zapłacić cenę rynkową, żeby odzyskać własne mieszkanie, to jest kuriozum, absurd" - powiedział po rozprawie poseł.

"Druga część wyroku - przesunięcie uchylenia tych przepisów o rok - również jest absurdalne. Już gdy nie było orzeczenia TK niektóre spółdzielnie, a nawet sądy bojkotowały te przepisy i nie realizowały zawartych tam obowiązków. Taka decyzja doprowadzi do tego, że przez ten rok wszystkie spółdzielnie i sądy będą blokowały te działania" - dodał.

Zbonikowski uważa, że decyzja TK otworzy drogę do domagania się odszkodowań od Skarbu Państwa ze strony spółdzielni.

W dwu sprawach prowadzonych w Łodzi w sumie czterem członkom zarządu spółdzielni mieszkaniowych postawiono zarzut dopuszczenia do nie zawarcia umowy przeniesienia własności lokali. Sąd na wstępnym etapie sprawy - przed rozpoczęciem procesu i bez przesłuchania stron - postanowił zapytać o  konstytucyjność przepisów, na których podstawie wniesiono zarzut. Decyzja TK oznacza, ze postępowania zostaną umorzone.

Zmiany zobowiązujące spółdzielnie do przeniesienia własności na swoich członków Sejm poprzedniej kadencji uchwalił 1,5 roku temu. W ocenie Zbonikowskiego z rozwiązań przez ten czas skutecznie skorzystała połowa uprawnionych. Druga połowa nie doczekała się przeniesienia własności przed środowym orzeczeniem Trybunału.

ND, PAP