Polityczne spory cichną przy wigilijnym stole

Polityczne spory cichną przy wigilijnym stole

Dodano:   /  Zmieniono: 
fot. Photos.com
Gorące na co dzień spory partyjne cichną przy stole wigilijnym. Politycy zapewniają, że gdyby pojawiła się taka możliwość, z chęcią zaprosiliby na kolację wigilijną polityków innych partii, i to nawet takich, z którymi ostro spierają się w Sejmie.

Wiceminister skarbu Jan Bury (PSL) powiedział, że z wielką chęcią przyjąłby przy wigilijnym stole przedstawicieli innych partii politycznych. "Święta to okres wyciszania sporów, rozmów, poznawania siebie nawzajem" - ocenił.

Jak mówił, z PO zaprosiłby do stołu wigilijnego ministra kultury Bogdana Zdrojewskiego. "Bardzo go lubię, jest wyjątkowo sympatycznym człowiekiem i mistrzem kultury. To wspaniały kompan" -  podkreślił polityk ludowców.

Polityk PSL przyznaje, że miałby problem z wyborem gościa świątecznego z PiS. "Z PiS-em to mam mały problem, bo trudno tam znaleźć kogoś, z kim by się chciało spędzić Wigilię - ale chyba wybrałbym Przemysława Gosiewskiego, z którym byłem w komisji śledczej ds. PZU. Prywatnie jest całkiem równy" - zaznaczył.

Z SLD Bury na kolację wigilijną zaprosiłby szefa klubu Lewicy Wojciecha Olejniczaka. "Działałem z nim wcześniej w Związku Młodzieży Wiejskiej, dobrze się znamy, mamy wspólne korzenie. Na pewno byłoby miło" - dodał.

Również poseł Sebastian Karpiniuk (PO) zaprosiłby do siebie szefa klubu Lewicy Wojciecha Olejniczaka, a z Prawa i Sprawiedliwości... Jacka Kurskiego.

"Przy stole wigilijnym pękają wszelkie tamy, można wówczas sprowadzić takiego posła Kurskiego na dobrą drogę. A już na pewno byłby to początek dobrej drogi, bo potencjał intelektualny Jacka Kurskiego jest zadecydowanie duży, ale źle ukierunkowany" - tłumaczy Karpiniuk.

O Olejniczaku Karpiniuk mówi, że to "człowiek umiaru i kompromisu, a Wigilia to taki dzień w roku, że człowiek chce się spotykać w serdecznej atmosferze".

Grzegorz Dolniak (PO) najchętniej zaprosiłby do stołu wigilijnego Pawła Kowala (PiS) i Wacława Martyniuka (Lewica): "Obie postaci są dla mnie przekonujące, każda stoi na straży pewnych pryncypiów właściwych dla swojej formacji, ale jednocześnie potrafi zachować godność, potrafi przekonywać do swoich argumentów, obie stać na elementarny kompromis" - mówi Dolniak.

Poseł Marek Suski (PiS) nie chciał kategoryzować strudzonych wędrowców według opcji politycznych. "W takim dniu zaprosiłbym do stołu każdego" - deklaruje.

Tadeusz Cymański (PiS) zapewnia, że zaprosiłby niejednego gościa z ław sejmowych. "To nie jest tak, że jeden sprawiedliwy tam się uchował. Jest wielu ludzi, z którymi spędzenie wigilijnej wieczerzy byłoby dla mnie przyjemnością, a nawet zaszczytem. To nie jest aż tak z tą sceną polityczną, że mamy problemy, żeby znaleźć kogoś, kto by mógł ze mną zjeść" - zadelarował.

"Mam wielu kolegów, których cenię, choćby mój sejmowy sąsiad Andrzej Czerwiński z Platformy - mieszka w Sejmie koło mnie, czy Marek Biernacki. W Platformie jest wielu takich ludzi, tak samo w SLD: zaprosiłbym trójkę tych, którzy mają prawo i obowiązek bronić ludzi pracy. Mówię o Tadeuszu Motowidle, Izabeli Jarudze-Nowackiej i Ryszardzie Zbrzyznym. Nas różni aborcja, geje, 'Solidarność', kościół, ale obrona ludzi pracy - jak najbardziej łączy" - mówi Cymański.

"Tym bardziej, że święty Józef był cieślą, a z tego co mi wiadomo, nie należał do Business Center Club" - dodał Cymański.

Eugeniusz Kłopotek (PSL) na Wigilię chętnie zaprosiłby Tadeusza Cymańskiego. "Ku mojemu zaskoczeniu Cymański też gdzieś powiedział, że to mnie by zaprosił do swojego stołu" - żartował.

"Ze względu na jego poczucie humoru, takie gawędziarstwo fajne... Z pewnością byśmy się nie nudzili, a nawet jeślibyśmy mieli inne zdanie na jakiś temat, chyba byśmy się nie pokłócili" - przewiduje Kłopotek.

ab, pap