Wyjście awaryjne

Dodano:   /  Zmieniono: 
Plan Unii Wolności na najbliższe miesiące to - wedle jej liderów - wspieranie reform przeprowadzanych przez koalicję, skupianie się na takich problemach, jak bezrobocie czy kłopoty z deficytem budżetowym. Inne ugrupowania w tym czasie zajmą się kampanią prezydencką, która może być negatywna, populistyczna i w konsekwencji destrukcyjna dla państwa, a zwłaszcza dla gospodarki.
 - Unia Wolności ma cywilną odwagę, by takich działań nie podejmować - tłumaczył Leszek Balcerowicz, przewodniczący partii, decyzję Rady Krajowej UW o niewystawianiu i niepopieraniu żadnego kandydata na prezydenta. Czy decyzja przegłosowana zaledwie jednym głosem okaże się rzeczywiście opłacalnym posunięciem? Czy zamiast kolejnej porażki unijnego kandydata (po Tadeuszu Mazowieckim i Jacku Kuroniu) partia stworzy sobie możliwość zawarcia każdej parlamentarnej koalicji i utrwali wizerunek ugrupowania sytuującego się ponad politycznymi fajerwerkami? Ten optymistyczny scenariusz wydaje się możliwy do zrealizowania, ale pod warunkiem, że odmowa udziału w wyborach prezydenckich nie spowoduje odpływu elektoratu ku SLD i AWS i nie zepchnie unii z drugiej do trzeciej politycznej ligi.
- Wystawienie własnego kandydata mogłoby spowodować konflikty, a koalicja stoi przed tyloma ważnymi problemami - uważa Leszek Balcerowicz. Przewodniczący wielokrotnie podkreślał, że nie chce stanąć do walki o fotel prezydencki z uwagi na poczucie odpowiedzialności za państwo. W istocie bowiem walka Balcerowicza o prezydenturę byłaby batalią o reformy. Natomiast powstrzymanie się jego formacji od walki z Marianem Krzaklewskim może zapobiec kompletnemu rozbiciu obozu rządzącego, umożliwić dalsze polityczne współistnienie AWS i UW i pomóc w uzyskaniu przyzwoitego wyniku w wyborach parlamentarnych. Ponadto unici obawiają się rozłamu w partii i wśród jej sympatyków, z których prawie tyle samo chce głosować na Aleksandra Kwaśniewskiego, co na Andrzeja Olechowskiego. - Pozostawienie wolnego wyboru zapobiegnie pęknięciu unii - twierdzi Paweł Piskorski, który choć zaprzecza podziałowi partii na frakcje na przykład liberałów i "etosowców", to jednak zauważa, że trudno byłoby mu, za przykładem Tadeusza Mazowieckiego, popierać manifest socjaldemokratyczny Blaira i Schrödera.
Unia Wolności postanowiła pozostać partią środka i wycofała się w przedbiegach z góry przegranych zawodów. Postanowiła wykorzystać starą maksymę i prezydencką walkę pozostawić dwóm wielkim - AWS i SLD - z nadzieją, że skorzysta na starciu tych sił. Może odegrać rolę stojącej ponad bijatyką "siły spokoju", czyli sędziego w ringu. Niebezpieczeństwo polega jednak na tym, że niektórzy działacze-zawodnicy mogą odmówić grzania ławki rezerwowych i na stałe wybrać jedną z wielkich drużyn. Wtedy pytania liderów o oblicze Unii Wolności i jej ewentualne sojusze pozostaną wyłącznie ich problemem.
Więcej możesz przeczytać w 19/2000 wydaniu tygodnika Wprost.

Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App StoreGoogle Play.