Urban: teraz widzę, że trzeba się było bać

Urban: teraz widzę, że trzeba się było bać

Dodano:   /  Zmieniono: 
"Z raportów Kuklińskiego wynika, że w 1981 r. był prawdopodobny pucz wewnętrzny. Gdyby ekipa Jaruzelskiego okazała się bezradna, +komitet powitalny+ zrobiłby z nami - i z wami - porządek. Ale zrobiłby to na mokro", mówi w obszernym wywiadzie dla "Gazety Wyborczej" ówczesny rzecznik rządu, Jerzy Urban.
Pytany co wiedział o grze o obalenie Kani i Jaruzelskiego przez partyjny beton, Urban odpowiada, że "świadomość w 1981 r., że istnieje zagrożenie dla ekipy Jaruzelskiego, była oczywista, przejawy były w codziennym życiu, ale szczegółów spisku nie znałem".

-"Myśmy ich nazywali +komitet powitalny+, mówi dalej Urban, mając na myśli wspomniany beton.(...) - Z raportów Kuklińskiego wynika, że pucz wewnętrzny był prawdopodobny. +Komitet powitalny+ też by zrobił porządek. Wtedy odegraliby tę samą rolę, którą ostatecznie odegrał Jaruzelski. Ale zrobiliby to bardziej na mokro", twierdzi były rzecznik ekipy generała.

Czy to znaczy, że walka o zachowanie władzy przez ekipę Jaruzelskiego była jednocześnie obroną przed "targowicą" lub interwencją sowiecką? Mniejszym złem? - zapytała "Wyborcza".

- "Podzielam taki pogląd, odparł Urban. - Jeśli nie stan wojenny, to co? Albo władzę wzięłaby ekipa restalinizacyjna, albo byłaby interwencja radziecka, albo całkowity upadek państwa, a wtedy wszyscy by prosili, żeby ktoś zrobił porządek. Wtedy i Reagan by dzwonił na Kreml prosić, by Związek Radziecki zrobił porządek w Polsce".

- "Jak można było wyjść z tego klinczu? Nie było możliwości porozumienia z +Solidarnością+, bo i tam było słabnące, dryfujące kierownictwo. U nas nie było najmniejszej ochoty do dzielenia się władzą. Miałem pomysł rządu koalicyjnego z takimi ludźmi jak Stanisław Stomma, żeby utrudnić +Solidarności+ walkę z rządem. Ale nic z tego nie wyszło. Plan zmiany ustroju, jaki miała +Solidarność+, okazał się udany w 1989, ale w 1981 r. to było nierealne. Nie w czasach Breżniewa", podkreśla Urban.