26 stycznia ponowny wyrok ws. Ochnio-Macierewicz

26 stycznia ponowny wyrok ws. Ochnio-Macierewicz

Dodano:   /  Zmieniono: 
26 stycznia warszawski sąd okręgowy ponownie wyda wyrok w sprawie jaką Antoniemu Macierewiczowi wytoczył Edmund Ochnio - opisany w raporcie z weryfikacji Wojskowych Służb Informacyjnych jako ich tajny współpracownik, zamieszany w nielegalny handel bronią przez WSI. Termin ten sąd wyznaczył na środowej rozprawie.

W listopadzie 2007 r. SO orzekł, że Macierewicz nie musi publikować przeprosin. Sąd uzasadniał wówczas, że Ochnio błędnie pozwał Macierewicza jako osobę prywatną, bo raport był dokumentem urzędowym, a wtedy pozwać można tylko organ państwa. Sprawę do ponownego rozpoznania w I instancji zwrócił w sierpniu ubiegłego roku sąd apelacyjny.

SA ocenił, że działanie funkcjonariusza państwowego w ramach kompetencji i na określonej podstawie prawnej "nie wyłącza automatycznie i w każdym wypadku bezprawności działania". "Jeżeli w toku prawnie uregulowanych procedur dochodzi do wyraźnego, poważnego naruszenia przepisów, zwłaszcza w sposób powodujący wykroczenie poza cel i niezbędność postępowania, to nie jest wykluczone uznanie bezprawności takiego działania" - oświadczył SA.

W środę Macierewicz powiedział przed sądem, że jako szef komisji weryfikacyjnej WSI, która przygotowała raport nie kierował się "osobistymi uprzedzeniami" wobec Ochni, którego nie znał.

Nawiązując do tych słów pełnomocnik Macierewicza, mec. Andrzej Lew-Mirski wywodził, że "zbadana została okoliczność, czy Macierewicz był osobą, która wykorzystała swe stanowisko w sposób niewłaściwy np. do prywatnych rozrachunków". "Nic nie wiadomo, żeby mój klient coś takiego zrobił i wykroczył poza swoje obowiązki" - mówił Lew-Mirski i wniósł o oddalenie powództwa.

Ochnio natomiast potwierdził swe poprzednie zeznania. "Naruszono mój honor i wiarygodność jako przedsiębiorcy" - mówił.

Dodał, że nigdy nie popełnił przestępstwa i zaznaczył, iż po publikacji raportu obroty jego firmy spadły o 60 proc. Jego pełnomocnik podtrzymał żądanie publikacji przeprosin przez Macierewicza.

65-letni Ochnio mówi, że był szpiegiem od lat 70., czego się nie wstydzi, bo zawsze działał dla Polski. Twierdzi, że bronią w latach 90. handlował legalnie, by na polecenie WSI rozpracować korupcję w MON przy handlu silnikami do samolotu MiG-29, ale "sprawę zamieciono pod dywan". Mówił, że w raporcie prawdziwe jest tylko jego nazwisko, nazwa jego firmy "Steo" oraz pseudonim "Tytus", jaki miał w służbach specjalnych wojska.

W lutym po raz kolejny ruszyć ma przed sądem rejonowym proces o nielegalny handel bronią w latach 90. Prokuratura oskarżyła sześć osób (w tym Ochnię), którym zarzucono fałszowanie dokumentów, nielegalne dostawy broni wartości ok. 4,5 mln dolarów do państw objętych embargiem ONZ oraz branie łapówek. Grozi im do 12 lat więzienia. Ten tajny proces toczył się przez kilka lat w Gdańsku, w 2005 r. przeniesiono go do Warszawy.

We wtorek uprawomocnił się z kolei wyrok z jesieni 2008 r., oddalający inny pozew wobec Macierewicza. Powództwo wytoczył b. pracownik PLL LOT Tomasz Romaniuk opisany w raporcie jako współpracownik WSI. Sąd uznał, że działanie Macierewicza "miało umocowanie w obowiązujących przepisach".

W środę Sąd Apelacyjny w Warszawie prawomocnie orzekł, że Macierewicz nie musi przepraszać jednego z właścicieli koncernu medialnego ITI Jana Wejcherta za swe słowa o związkach ITI i Wejcherta z wojskowymi służbami specjalnymi PRL. Sąd uznał, że Macierewicz działał w granicach prawa jako urzędnik państwowy i mówił o urzędowym dokumencie, jakim był raport z weryfikacji WSI. Pełnomocnik Wejcherta zapowiedział kasację do Sądu Najwyższego.

ND, PAP