Ludowcy oburzeni na Tuska

Ludowcy oburzeni na Tuska

Dodano:   /  Zmieniono: 
Politycy PSL są oburzeni na premiera Donalda Tuska za sugestie, że w Stronnictwie obowiązują niższe standardy niż w PO. Podczas wtorkowego posiedzeniu klubu posłowie PSL krytykowali premiera za jego słowa pod adresem wicepremiera szefa Stronnictwa Waldemara Pawlaka.
We wtorek Tusk odnosząc się do informacji prasowych o układzie towarzysko-biznesowym Pawlaka ocenił, że sytuacja ta jest poza standardami, które on sam chciałby, aby obowiązywały w życiu publicznym.

Na posiedzeniu klubu politycy PSL komentowali słowa premiera. "To wzbudziło nasze poważne zastrzeżenia" - powiedział w środę PAP wiceszef Rady Naczelnej Stronnictwa Józef Zych. "Nie uważam, żeby były różne normy moralne w PO i PSL i żeby np. PO, czy jakieś inne ugrupowanie miało wyższe normy aniżeli my mamy w PSL" - oświadczył.

Były marszałek Sejmu uważa, że premier powinien dokładnie wskazać na czym te normy, o których mówił polegają. "Najpierw trzeba by udowodnić Pawlakowi, że rzeczywiście takie zdarzenia, z których wyciąga się daleko idące wnioski, miały miejsce" - podkreślił polityk.

"Pan premier postąpił bardzo obłudnie i krzywdząco dla uczciwych działaczy PSL. Nie zgadzam się z jego oceną" - dodał Zych.

Zdaniem Janusza Piechocińskiego szef rządu "wyszedł z zaczepnym ciosem i ustawił Pawlaka w bardzo mało zręcznej sytuacji".

Premier na tej samej konferencji odniósł się zarówno do zarzutów, że Pawlak zbudował wokół siebie towarzysko-biznesowego układ, jak i sprawy senatora PO Tomasza Misiaka, któremu zarzucono konflikt interesów. Tusk zapowiedział, że zarekomenduje usunięcie Misiaka z Platformy, jeszcze tego samego dnia senator przestał być członkiem partii.

"Premier wychodzi z trudnej dla PO sytuacji. Trochę robi to kosztem koalicjanta, ale my to rozumiemy. Polityka bywa często taką brutalną grą" - powiedział PAP Piechociński.

Oburzony słowami premiera jest szef Rady Naczelnej PSL Jarosław Kalinowski. Według niego, premier nie dostrzega różnicy pomiędzy sprawami Pawlaka, a Misiaka.

Polityk tłumaczył, że sprawa Pawlaka dotyczy wydarzeń sprzed pięciu lat, a środki jakie zostały wydane na kontrakt dla firmy 3i, nie pochodziły z budżetu państwa. Wprawdzie OSP dostaje pieniądze z budżetu państwa, ale - jak podkreśla Kalinowski - przeznacza je na ściśle określone cele. Środki na ten kontrakt - zaznaczył lider PSL - miały pochodzić z zasobów własnych związku.

Kalinowski przypomina, że na świadczenie usług dla strażaków odbył się przetarg, a kwota kontraktu opiewała na 15 tys. zł. Dodał, że firma Misiaka mogła zarobić na kontrakcie, który dostała bez przetargu prawie 50 mln. zł. W związku z tym - jego zdaniem - nie można porównywać sprawy Misiaka ze sprawą Pawlaka.

Według niego, Tusk doskonale zdaje sobie sprawę z tego "o co chodzi". "Dobrze by było gdyby dostrzegł różnicę między 50 mln Misiaka, a sytuacją Pawlaka" - zaznaczył.

"Szlag człowieka trafia, jeżeli komuś się wmawia, że ma garb jak nie jest wielbłądem" - powiedział PAP polityk ze ścisłego kierownictwa PSL. Przyznał jednocześnie, że ludowcy nie są w stanie w tej sprawie nic zrobić.

Według innego uczestnika wtorkowego posiedzenia klubu Pawlak prosił na nim swoich kolegów, żeby nie "odpowiadać na zaczepki i nie podgrzewać nastroju bo to nie służy koalicji".(PAP)

pap, em