Marcin i Jan Filip Libiccy oraz Jacek Tomczak odeszli z PiS

Marcin i Jan Filip Libiccy oraz Jacek Tomczak odeszli z PiS

Dodano:   /  Zmieniono: 
Marcin Libicki, jego syn Jan Filip Libicki oraz Jacek Tomczak odeszli z Prawa i Sprawiedliwości. Decyzja ta jest wynikiem skreślenia Marcina Libickiego z listy kandydatów PiS w czerwcowych eurowyborach.

Deputowany do Parlamentu Europejskiego oraz dwaj wielkopolscy posłowie PiS poinformowali o odejściu z PiS na konferencji prasowej w Poznaniu. Rezygnację z  członkostwa w partii złożyli też radni miejscy w Poznaniu Wojciech Wośkowiak i  Norbert Napieraj, a także radny wielkopolskiego sejmiku wojewódzkiego Artur Różański.

Jan Filip Libicki wyjaśnił, że politycy zdecydowali się na ten krok, bo nie mogą się zgodzić na "podwójne standardy" w partii.

Według niego pretekstem, z powodu którego Komitet Polityczny PiS nie udzielił w środę rekomendacji Marcinowi Libickiego do startu w eurowyborach, były doniesienia o jego rzekomej współpracy ze służbami specjalnymi PRL, gdy tymczasem podobne doniesienia dotyczą także prezydenckiego ministra Mariusza Handzlika i posła klubu PiS Bogusława Kowalskiego.

"Mamy takie dwa przypadki, w których uważamy, że sytuacja jest dużo bardziej poważna niż sprawa Marcina Libickiego. Jeden przypadek to sprawa ministra Mariusza Handzlika, który podpisał w 1987 roku deklarację o współpracy z SB do  czego sam się przyznał. Drugi przypadek dotyczy posła Bogusława Kowalskiego. Informacje na jego temat wyglądają gorzej niż informacje na temat Marcina Libickiego. Jeśli o tych panów chodzi, to nie przeszkadza to im w żadnym stopniu pełnić swoje funkcje" - powiedział Jan Filip Libicki.

W grudniu 2007 roku IPN umieścił w katalogu osób pełniących ważne funkcje publiczne, które tajne służby PRL traktowały jako swych informatorów, informację, że ówczesny poseł PiS, wiceminister transportu w rządzie PiS Bogusław Kowalski był zarejestrowany w 1987 r. jako tajny współpracownik SB, pod  pseudonimem "Mieczysław". Kowalski zaprzeczył, by był współpracownikiem SB.

W jednej z kolejnych aktualizacji katalogu, w marcu tego roku, IPN podał, że  Handzlik - podsekretarz stanu w Kancelarii Prezydenta odpowiedzialny za sprawy międzynarodowe - był zarejestrowany przez SB w 1987 r. jako tajny współpracownik ps. "Piotr". Handzlik również zaprzeczył, by był tajnym współpracownikiem; poinformował, że w 1987 r. przy składaniu wniosku paszportowego, osoba podająca się za oficera Ludowego Wojska Polskiego zaproponowała mu pracę dla LWP, a on "lekkomyślnie zgodził się napisać jednozdaniowe oświadczenie o tym, że jeszcze raz spotka się z tą osobą".

Marcin Libicki powiedział dziennikarzom, że nie otrzymał oficjalnej informacji na temat powodów skreślenia go z listy kandydatów PiS do  europarlamentu. Jak mówił, uważa zatem, że powodem tej decyzji Komitetu Politycznego partii jest sprawa lustracyjna.

Poinformował też, że nie prowadził rozmów na temat współpracy ani z Markiem Jurkiem (Prawica Rzeczypospolitej), ani z liderami Polski XXI (tworzonej m.in. przez byłych posłów PiS). Nie chciał rozmawiać na temat swoich planów. Zapewnił, że nie będzie startował w tegorocznych wyborach do PE z żadnej konkurencyjnej listy.

"Od rana miałem trzy propozycje i wszystkie te propozycje odrzuciłem. Wszystkie one pochodziły od partii, które szanuję, ale technicznie byłoby to  niewykonalne" - powiedział Marcin Libicki.

Marcin Libicki podziękował swoim kolegom za lojalne i solidarne zachowanie. Jak stwierdził, decyzja Komitetu Politycznego PiS jest niedobra dla niego, dla  PiS i dla Polski.

Przypomniał, że w PE zajmował się ważną sprawą Gazociągu Północnego, a także sprawą niemieckich Jugendamtów i nierównego traktowanie rodziców w małżeństwach mieszanych, np. niemiecko-polskich.

"Zastanawiające jest, że nie znaleźli się na listach PiS najaktywniejsi eurodeputowani. Nie znalazłem się ja, nie znalazł się ani poseł Wojciech Roszkowski, ani poseł Mieczysław Janowski" - powiedział.

Jak podkreślił Jan Filip Libicki, cała sprawa nie zmienia sposobu postrzegania przez polityków sensu prowadzenia lustracji.

W marcu Sąd Okręgowy w Poznaniu rozpoczął proces lustracyjny Marcina Libickiego. Wniosek o wszczęcie postępowania lustracyjnego złożył sam europoseł. Według informacji zebranych przez IPN, Libicki miał współpracować ze służbami specjalnymi PRL przy okazji akcji przeciwko zachodnim dyplomatom w Poznaniu.

Libicki od początku zaprzeczał tym informacjom. Na razie nie wiadomo, czy  proces lustracyjny będzie kontynuowany. Informacje na temat jego rzekomej współpracy z wywiadem PRL publikował lokalny dziennik "Polska - Głos Wielkopolski".

Decyzją Komitetu Politycznego PiS, zamiast Marcina Libickiego, listę w okręgu wielkopolskim zamiast Libickiego otwierać będzie obecny europoseł PiS Konrad Szymański.

"Byłoby mi bardzo trudno przyjąć taką decyzję wbrew Marcinowi Libickiemu, dlatego jestem mu bardzo wdzięczny, że moralnie mnie wsparł i dał mi zielone światło, bym kandydował z Wielkopolski. Jest to dla mnie kluczowe, bo nasza znajomość, nie tylko polityczna, trwa od 20 lat" - powiedział  Szymański. Dodał, że nie obawia się o wynik wyborczy PiS w Poznaniu i  Wielkopolsce. Jak przypomniał, pochodzi z Kalisza, pracował w Poznaniu i czuje się związany z Wielkopolską.

pap, keb, ND