Belgia na czele UE

Dodano:   /  Zmieniono: 
Belgia, bodaj jedyne dziś euroentuzjastyczne państwo Unii Europejskiej, przejmuje w niedzielę przewodnictwo w UE z umiarkowanym zapałem do jej poszerzania.
Dlatego też nikt w Brukseli nie spodziewa się nowego przełomu w tej dziedzinie po tym, którego dokonano w pierwszej połowie roku, za przewodnictwa Szwecji.
Rząd w Sztokholmie chciał leczyć eurosceptycyzm swoich obywateli perspektywą zjednoczenia Europy. Rząd w Brukseli obawia się, aby nie zaszkodzić popularności Unii - i swojej własnej - poprzez zbytnie forsowanie poszerzenia UE, grożącego jej rozwodnieniem - twierdzą brukselscy eksperci i dyplomaci.
Wbrew deklaracjom, że chce kontynuować forsowne tempo narzucone w negocjacjach Piętnastce i większości kandydatów przez Szwecję, rząd belgijski na różne sposoby daje do zrozumienia, że nie jest to jego największe zmartwienie.
Główną troską premiera Guy Verhofstadta i jego szefa dyplomacji Louis Michela jest utrzymanie spójności sześciopartyjnej "tęczowej" koalicji rządzącej w Belgii, tworzonej przez partie liberalne, socjalistyczne i zielone z niderlandzkojęzycznej Flandrii oraz francuskojęzycznej Walonii i Brukseli.
Spektakularna seria wizyt, które Verhofstadt kilka miesięcy przed objęciem przewodnictwa złożył w krajach kandydujących, w tym w Polsce, miała na celu przede wszystkim zwrócenie uwagi całego establishmentu i społeczeństwa belgijskiego, że oto rządowi przybywa obowiązków i odpowiedzialności za całą Europę.
nat, pap