Białoruska opozycja: co po Partnerstwie Wschodnim?

Białoruska opozycja: co po Partnerstwie Wschodnim?

Dodano:   /  Zmieniono: 
Białoruski polityk opozycyjny Alaksandr Milinkiewicz, który w 2006 roku był rywalem Alaksandra Łukaszenki w wyborach prezydenckich uważa, że nadszedł czas, by opozycja zmieniła metody pracy.

"Wcześniej zbieraliśmy materiał rzeczowy o naruszeniach praw człowieka, informowaliśmy o tym instytucje europejskie, na skutek czego Unia Europejska przyjmowała ostre oświadczenia o niedemokratycznej sytuacji na Białorusi" - przypomniał Milinkiewicz, cytowany przez portal "Telegraf.by".

"Powinniśmy zrozumieć, że sytuacja na tyle się zmieniła, że stary system pracy opozycji nie jest już przydatny" - mówił lider ruchu "O wolność" na konferencji prasowej w Mińsku.

Jego zdaniem opozycja powinna "proponować Europie konkretne technologie, które pomogą uczynić sytuację na Białorusi bardziej demokratyczną; współpracować, by polityka UE wobec Białorusi stała się bardziej efektywna".

"Musimy pozbyć się politycznego infantylizmu. Ciągle do kogoś apelujemy, żeby nam tutaj rozstrzygnęli sprawy. Możemy być uczestnikami politycznego procesu. Proponujcie technologie, proponujcie, co robić" - wzywał Milinkiewicz.

Opozycja - dodał - nie powinna krytykować każdej decyzji władzy. "Jednak nie należy żywić iluzji co do władzy. Sama z siebie nie zdemokratyzuje ona Białorusi, ale zmuszona jest to zrobić pod presją UE i opozycji" - mówił.

Pytany o to, czy udział Białorusi w unijnym Partnerstwie Wschodnim przyniesie więcej korzyści krajowi, czy prezydentowi Łukaszence, powiedział, że nie zgadza się z opiniami, że będzie to wzmocnienie autorytarnego reżimu w Mińsku.

"Możliwe, że na pewien moment ustabilizuje (reżim), ale mimo wszystko sytuacja jest taka, że naszemu krajowi są potrzebne poważne strukturalne reformy, i w polityce, i w gospodarce, i bez nich nie obejdzie się jakikolwiek lider, także Alaksandr Łukaszenka - a te reformy będą prowadzić do liberalizacji" - cytuje Milinkiewicza radio "Swaboda".

Inny przedstawiciel białoruskiej opozycji, lider ruchu "Europejska Białoruś" Andrej Sannikau uważa jednak, że "jeśli Europejczycy jak poprzednio będą wprowadzać się w błąd, że można się zadawać z dyktatorem, to za każdym razem jego odpowiedź wobec opozycji będzie coraz ostrzejsza".

"Partnerstwo Wschodnie rzeczywiście może stać się dla Białorusi perspektywicznym etapem (na drodze do) wstąpienia do UE, ale nie za reżimu Łukaszenki" - tłumaczył Sannikau, cytowany przez niezależny portal "Karta-97".

"Łukaszenka bardzo dobrze usłyszał sygnały z Brukseli, że białoruski reżim może uczestniczyć w nowej inicjatywie Europy, jeśli nie uzna Osetii Południowej i Abchazji. Żadnych innych warunków Bruksela publicznie nie podnosiła" - dodał opozycjonista.

Partnerstwo Wschodnie to zapasowe wyjście dla Białorusi - ocenił szef Konserwatywno-Chrześcijańskiej Partii Białoruski Front Narodowy Zianon Paźniak. Powiedział on radiu "Swaboda", że w sytuacji, gdy w Mińsku "działa dyktatorski antybiałoruski reżim" udział Białorusi w Partnerstwie Wschodnim "to bardzo niebezpieczny krok".

"Lecz z drugiej strony, białoruskie państwo (...) powinno mieć drugie drzwi wyjściowe w sytuacji, gdy ze strony Rosji będzie silna presja geopolityczna. I dlatego pozytywne jest, że proponowany jest program Partnerstwa Wschodniego i popieramy to, by były takie drzwi" - uznał Paźniak.

"Dopóki będzie istnieć ten reżim, żadnych kardynalnych zmian nie będzie. Jednak samo istnienie Partnerstwa Wschodniego dawać będzie możliwość, by stale ograniczać ten reżim" - ocenił.

Radio "Swaboda" przypomina, że liderzy opozycji - Paźniak, były przewodniczący parlamentu Stanisław Szuszkiewicz, prezydent Białoruskiej Republiki Ludowej na uchodźstwie Iwonka Surwiłła i kandydat na prezydenta w 2006 roku Alaksandr Kazulin ogłosili wspólny komunikat dziękujący Unii za włączenie Białorusi do Partnerstwa Wschodniego.

Pod tym oświadczeniem nie podpisał się Milinkiewicz. Wyjaśnił, że zgadza się z wymową oświadczenia, ale nie z pewnymi konkretnymi stwierdzeniami.

pap, keb