Wałęsa był narzędziem zemsty?

Wałęsa był narzędziem zemsty?

Dodano:   /  Zmieniono: 
A.Jagielak/Wprost
- To Piotr Gulczyński, szef Instytutu Lecha Wałęsy wmanewrował byłego prezydenta w występ na zjeździe Libertas – mówi „Wprost” jeden ze współpracowników premiera. – Zrobił to, bo dostał od nas czarną polewkę i teraz się mści – wyjaśnia. Platforma Obywatelska wycięła z listy do Parlamentu Piotra Gulczyńskiego. Z ustaleń „Wprost” wynika, że akcja odbyła się przy biernej akceptacji Donalda Tuska.
Gulczyński był zgłoszony jako kandydat do PE przez  koło PO w Niepołomicach i miał kandydować z okręgu małopolsko-świętokrzyskiego. Według oficjalnej wersji, współpracownik Wałęsy po prostu dostał czerwone światło od kierownictwa zarządu małopolskiej PO. O swoim starcie rozmawiał z dwójką tamtejszych parlamentarzystów: Urszulą Augustyn i Jarosławem Gowinem. – Pan Gulczyński to bardzo sympatyczny i rzutki człowiek. Nie wszedł jednak na listę, bo nie reprezentuje żadnego z subregionów wchodzących w skład okręgu. Doszliśmy do wniosku, że jego kandydatura nie przysporzyłaby nam głosów – mówi „Wprost" Augustyn. Z ustaleń „Wprost" wynika jednak, że na decyzję o wycięciu Gulczyńskiego ciche przyzwolenie dał sam Tusk.

Część polityków Platformy twierdzi więc, że występ Wałęsy na zjeździe Libertas dzień po warszawskim kongresie EPP był zemstą Gulczyńskiego. – Słyszałem o sobie wiele plotek, także i tę, że ten występ był wynikiem intrygi otoczenia Lecha Wałęsy. To jednak nieprawda. Lech Wałęsa podejmuje decyzje samodzielnie. Wiem, że wiele środowisk próbuje traktować go przedmiotowo, ale proszę mnie do tego nie zaliczać – odpowiada „Wprost" prezes Instytutu Wałęsy.

Czytaj też blog Michała Krzymowskiego: www.wprost.pl/blogi/michal_krzymowski

Więcej o okolicznościach występu Wałęsy na zjeździe Libertas w poniedziałkowym wydaniu „Wprost"