Jednak sędzia - ku zaskoczeniu - nie przystąpił do liczenia. Włoski bokser odpoczął sobie w przysiadzie przez pół minuty, a niebawem w swoim narożniku, po czym "złapał wiatr w żagle". Odzyskał inicjatywę i można było odnieść wrażenie, że za chwilę to "Diablo" padnie na deski.
Nie sprawdziły się prognozy ekspertów, że starszy o 12 lat od Polaka 40-letni Fragomeni osłabnie po ósmej rundzie. Było akurat odwrotnie. To Włodarczyk był krańcowo zmęczony. Przez ostatnie trzy minuty szarżował, ale trochę na oślep. Wśród widzów (ok. 5 tys.), w gronie których był Zbigniew Boniek, dało się wyczuć niepewność, co do wyniku walki.
Spiker ogłosił, jak punktowali trzej sędziowie: 116:112 dla Fragomeniego, 114:114 i 114:113 dla Włodarczyka. W sumie remis i "Diablo" nie zdoła zabrać - tak jak chciał - z ziemi włoskiej do Polski zielonego pasa federacji WBC. Zgodnie z regulaminem, przy remisie mistrzowski pas zachowuje ten zawodnik, który go posiada.
W sumie w rzymskim Gran Teatro było sporo porządnego boksu i spora dawka emocji. Niemalże przez dwanaście rund toczył się bój w półdystansie, w kilku rundach były piękne wymiany mocnych ciosów, a obu rywali ani przez chwilę nie opuszczała ogromna wola walki.
Trzeba przyznać, że niższy wzrostem od Polaka o 9 cm Fragomeni (177 cm) przygotował się do tego pojedynku znakomicie, przede wszystkim kondycyjnie. Jego styl obrony poprzez częste balansowanie ciałem był imponujący. Za trzy miesiące skończy 40 lat, a między linami poruszał się w nocy z soboty na niedzielę jak 30-latek.
Dla 28-letniego Włodarczyka był to 45. występ na zawodowym ringu, a dla jego rywala dopiero 28 (Fragomeni boksował do 32. roku życia jako amator).
Podczas gali w stolicy Włoch dobrze zaprezentował się również inny polski pięściarz z grupy Bullit KnockOut Promotions 19-letni Artur Szpilka. W czterorundowej walce w wadze junior ciężkiej pokonał wyraźnie 38-letniego Węgra Zoltana Kallaiego, odnosząc czwarte zwycięstwo w zawodowej karierze.
pap, em