"Netzel obawiał się prowokacji"

"Netzel obawiał się prowokacji"

Dodano:   /  Zmieniono: 
Maciej Socha, były pracownik PZU, zeznał przed komisją śledczą ds. nacisków, że prezes PZU Jaromir Netzel w 2007 r. obawiał się prowokacji i mówił, że może być śledzony.

Latem 2007 r. ABW, na wniosek warszawskiej prokuratury, zatrzymała b. szefa MSWiA Janusza Kaczmarka, b. komendanta głównego policji Konrada Kornatowskiego i  Netzla. Postawiono im zarzuty dotyczące m.in. zatajenia spotkania Kaczmarka z  Ryszardem Krauzem 5 lipca tego roku w hotelu Marriott oraz wzajemnego nakłaniania do fałszywych zeznań.

Socha zeznał przed komisją, że nie był bezpośrednim świadkiem nacisków na funkcjonariuszy publicznych, ale ma wiedzę o zdarzeniach, które "każą się zastanowić, dlaczego funkcjonariusze organów ścigania postępowali w  taki, a nie inny sposób". Dodał, że z tej wiedzy może wynikać, że były jakieś "naciski o charakterze politycznym" na śledczych, bądź dopuszczali się oni "rażącego łamania prawa".

"Jak można zinterpretować to, że tuż przed wyborami w 2007 roku jestem nagle wzywany do prokuratury i w trakcie przesłuchania jestem wypytywany o pewne rzeczy, które mogą pogrążyć pewne osoby" - zaznaczył.

Podkreślił, że odniósł wrażenie, że jego zeznania ws. przecieku i składania fałszywych zeznań przez Netzla, Kornatowskiego i Kaczmarka "nie pasowały do  przyjętej przez prokuraturę tezy".

Według Sochy, prezes PZU Jaromir Netzel, z którym miał codzienny kontakt jako dyrektor PZU, w 2007 r. przed zatrzymaniem ws. przecieku z akcji CBA w  ministerstwie rolnictwa "obawiał się prowokacji", szczególnie natury korupcyjnej. Socha zeznał, że Netzel skarżył się, że jest śledzony przez ludzi "porozumiewających się za pomocą ukrytych mikrofonów". Dodał, że Netzel w tamtym czasie zawsze sprawdzał pokój hotelowy, czy nie ma w nim np. podrzuconych pieniędzy.

Netzel - według Sochy - podejrzewał również, że jego mieszkanie mogło być przeszukane "bez naruszania zamków". Świadek dodał, że na kilka dni przed zatrzymaniem Netzla odbył z nim w rozmowę, z której jego zdaniem wynikało, iż  jeśli prezes PZU zdecyduje się zmienić treść swoich zeznań w prokuraturze, to  zachowa swoje stanowisko.

Socha potwierdził, że odebrał po przesłuchaniu w prokuraturze byłą pracownicę PZU Dorotę Jakowlew-Zajder.

W trakcie posiedzenia komisji na początku kwietnia Jakowlew- Zajder przyznała, że po zatrzymaniu Netzla była przesłuchiwana w "niestandardowej formie". Mówiła też, że płakała po spotkaniu z prokuratorami.

"Nie była w stanie wydobyć z siebie żadnego zdania. Płakała" - relacjonował w  środę Socha. Jego zdaniem, Jakowlew-Zajder "była gotowa podpisać wszystko, aby  wyjść z prokuratury".

Nie chciał jednak na posiedzeniu jawnym powiedzieć o konkretnych zastrzeżeniach, jakie wobec przesłuchujących ją prokuratorów miała Jakowlew-Zajder.

Socha potwierdził, że sporządziła ona notarialnie potwierdzone oświadczenie, w którym opisała przesłuchanie. Dodał, że sugerował jej, żeby potwierdziła swoje uwagi u notariusza, aby nikt nie miał wątpliwości, iż zostały zgłoszone niezwłocznie po przesłuchaniu.

Maciej Socha zapytany, dlaczego zrezygnował z bycia asesorem Sądu Rejonowego w Gdańsku, powiedział: "W mojej ocenie zastosowałem tymczasowe aresztowania wobec osób, których być może nie powinienem aresztować".

Socha zajmował się m.in. sprawą nadużyć podatkowych w aferze kościelnego wydawnictwa Stella Maris.

Szef komisji Sebastian Karpiniuk zapowiedział w środę, że na kolejnym posiedzeniu zgłosi wniosek, aby komisja zwróciła się do IPN o akta śledztwa sprawy prokuratora Adama Sidora. Sidor zajmował się przekroczeniem uprawnień w  latach 80-tych przez wiceministra sprawiedliwości w rządzie Jarosława Kaczyńskiego, sędziego Andrzeja Kryże.

W piśmie do komisji, odczytanym w środę przez Karpiniuka, Sidor twierdzi, że  dochodziło do wywierania pozaprawnych nacisków na bieg prowadzonego przeze niego postępowania karnego. Apeluje także o przesłuchanie go przez posłów.

Sędzia Andrzej Kryże marcu 1980 r. wydał wyrok m.in. na obecnego ministra sprawiedliwości Andrzeja Czumę i marszałka Sejmu Bronisława Komorowskiego. Zostali skazani za zorganizowanie opozycyjnej manifestacji przed Grobem Nieznanego Żołnierza w Warszawie.

Karpiniuk podkreślił, że komisja musi zapoznać się z aktami sprawy, a dopiero później zdecyduje, czy się nią zajmie.

Posłowie w środę zdecydowali, aby wezwać na świadka m.in. Zbigniewa Wassermanna, który był koordynatorem ds. służb specjalnych za rządów PiS. Jak poinformował Karpiniuk, przed komisją ponownie zeznawać chce b. minister rolnictwa Andrzej Lepper, który zwrócił się o to do niego na piśmie.

Komisja w środę odrzuciła wniosek Arkadiusza Mularczyka o odwołanie z funkcji szefa komisji Sebastiana Karpiniuka. Mularczyk nie był obecny podczas głosowania. Jego zdaniem, Karpiniuk mógł dopuścić się ujawnienia tajemnicy śledztwa.

Karpiniuk miał - według Mularczyka - podczas przesłuchania przez komisję śledczą b. zastępcy prokuratora generalnego Jerzego Engelkinga ujawnić zeznania prokuratorów dotyczące konferencji z sierpnia 2007 r., dotyczącej przecieku z  akcji CBA w ministerstwie rolnictwa.

ND, PAP