Sejm odrzucił wniosek o wotum nieufności dla ministra finansów

Sejm odrzucił wniosek o wotum nieufności dla ministra finansów

Dodano:   /  Zmieniono: 
Fot. A. Jagielak /Wprost
Sejm odrzucił wniosek PiS o wotum nieufności wobec ministra finansów Jacka Rostowskiego. Wniosek poparło 193 posłów, przeciwko było 223, od głosu wstrzymało się 5. Nie uzyskał więc wymaganej większości, koniecznego minimum 231 głosów. Opozycja nie miała takiej większości, bo oba koalicyjne kluby PO i PSL głosowały przeciwko odwołaniu ministra finansów.

Podczas czwartkowej debaty, głosowanie za odwołaniem Rostowskiego deklarowali, poza politykami PiS, także posłowie SLD i przedstawiciele dwóch kół poselskich; Polska XXI i SdPl-Nowa Lewica. Ministra wspierali koalicjanci - PO i PSL. PiS składając wniosek o odwołanie Rostowskiego argumentował, że powinien on zmusić rząd do działań w sprawie kryzysu i zwrócić uwagę opinii publicznej na sytuację gospodarczą w Polsce.

Wiceszefowa sejmowej komisji finansów publicznych Aleksandra Natalli-Świat (PiS), prezentując w Sejmie wniosek swego klubu, zarzuciła Rostowskiemu m.in. przyjęcie nierealnych założeń do budżetu na rok 2009.

"PO nie tylko nie zna się na gospodarce, ale nie chce słuchać głosów i porad płynących od różnych środowisk" - oświadczyła Natalli-Świat. Zarzuciła, że rząd i minister finansów koncentrują się na tworzeniu dobrego wizerunku.

"Wychodziliśmy z założenia, że bezpieczniej jest przyjąć niższe, ale realistyczne dane, niż w trakcie roku dokonywać zmian. Nowelizacja budżetu to nie tylko prestiżowa porażka, żaba do przełknięcia dla ministra finansów, to zmiany utrudniające realizację wydatków zadań publicznych" - mówiła Natalli-Świat.

Według posłanki PiS, utrzymywanie budżetu, o którym "wszyscy wiedzą, że jest nierealny", to "skrajnie nieodpowiedzialne dezorganizowanie finansów publicznych". Uważa ona, że taka sytuacja spowodowała spowolnienie wydatkowania środków publicznych, które mogłyby pomagać naszej gospodarce.

Rostowski zabierając głos podczas debaty zauważył, że Polska jest obecnie w lepszej sytuacji gospodarczej niż inne kraje, ponieważ rząd nie ulegał opozycji, by zwiększać zadłużenie kraju.

"Gdybyśmy poszli drogą proponowaną przez PiS, rezygnując ze wszelkich oszczędności i dodatkowych źródeł dochodu, deficyt budżetu państwa wyniósłby wtedy nie 27 mld zł, jak planuje planowana przez rząd nowelizacja ustawy budżetowej, ale 66 mld zł" - powiedział minister.

Podkreślił, że rząd Donalda Tuska "wybrał drogę walki z kryzysem, opartą na przekonaniu, że głównym atutem Polski są sami Polacy - ich pracowitość i przedsiębiorczość". "Rolą rządu jest te wysiłki Polaków wspierać, a nie zastępować je lub ograniczać inicjatywą polityków lub biurokratów" - przekonywał.

Rostowski zapowiedział, że rząd przygotowuje "ścieżkę wyjścia z grożącego nam nadmiernego zadłużenia państwa". "Będzie ona obejmowała lata 2010-2012. Może się okazać, że niezbędne będzie w tym czasie podwyższenie podatków, jednak rząd będzie działał tak, by ewentualne podwyżki były jak najmniejsze. Rząd planuje zmniejszyć wydatki budżetowe o 22,7 mld zł; nowelizacja tegorocznego budżetu planowana jest na lipiec.

Rostowskiego bronił premier Donald Tusk. Przekonywał, że to dzięki wysiłkom Rostowskiego sytuacja Polski na tle innych krajów jest pozytywna. "Gdybyśmy mieli poczucie, że sprawy finansów publicznych i gospodarki są w rękach ludzi niesprawdzających się, to nie czekalibyśmy ani chwili na wotum nieufności ze strony opozycji, tylko w dobrze pojętym interesie publicznym i własnym szukalibyśmy innych ludzi" - podkreślił Tusk.

Jak zaznaczył, gdyby Polska przesadnie zwiększała deficyt budżetowy, to nie miałaby środków na jego finansowanie. Przekonywał, że rząd szuka koniecznych oszczędności tam, gdzie jest to najmniej bolesne dla zwykłych obywateli.

Wcześniej, przed godz. 17 zakończyła się w Sejmie debata nad wnioskiem PiS o odwołanie ministra finansów Jacka Rostowskiego. Głosowanie zakończyło się tuż po godz. 18.

Autorzy wniosku zarzucają mu m.in. bierność i brak koncepcji zarządzania finansami publicznymi w czasach kryzysu oraz nierealne założenia budżetu na 2009 r. PO i PSL oceniają, że wniosek ma charakter polityczny. Lewica deklaruje jego poparcie.

Minister finansów Jacek Rostowski koncentruje się na tworzeniu dobrego wizerunku - powiedziała w Sejmie wiceszefowa sejmowej komisji finansów publicznych Aleksandra Natalli-Świat (PiS), prezentując wniosek Prawa i Sprawiedliwości o odwołanie szefa resortu finansów. Działania jego resortu - dezorganizowanie wydatkowania środków publicznych - dezorganizują również prace innych ministerstw" - mówiła Natalli-Świat. Jej zdaniem poprzedni rząd, Jarosława Kaczyńskiego, stworzył dobre warunki do realizacji budżetu w 2007 roku: obniżył podatki, składkę rentową, deficyt budżetowy do niespełna 16 mld zł. "Dzięki temu Komisja Europejska w połowie 2008 roku zdjęła z Polski procedurę nadmiernego deficytu. Działania Rostowskiego - jej zdaniem - doprowadziły do tego, że 2008 r. zakończył się dziurą budżetową, a wiele resortów, szczególnie MON i MSWiA nie mogły uregulować swoich zobowiązań.

 Zdaniem posłanki, kryzys finansowy pokazał, iż Platforma Obywatelska nie zna się na gospodarce i nie chce słuchać głosów i porad płynących od różnych środowisk. Ministrowi finansów zarzuciła przyjęcie nierealnych założeń do budżetu na rok 2009 i postawienie sobie w zeszłym roku błędnych priorytetów: utrzymanie deficytu budżetowego i szybkie dążenie do strefy euro. A utrzymywanie nierealnego budżetu to "skrajnie nieodpowiedzialne dezorganizowanie finansów publicznych". Przyznała, że co prawda sytuacja jest dynamiczna i podczas prac nad budżetem również była inna, ale - pytała - czy uprawnia to do przyjęcia najmniej prawdopodobnych prognoz? Posłanka PiS zarzuciła też rządowi, że nie realizuje pakietu antykryzysowego.

Polityka ministra finansów Jacka Rostowskiego to gorączkowe poszukiwanie dodatkowych dochodów dla budżetu; metodą ma być m.in. drenaż dywidendowy spółek skarbu - mówiła Natalli-Świat (PiS). "Wypłata dywidendy doprowadzi do wysuszenia spółek Skarbu Państwa z gotówki. Planuje się wypłacić cały zysk z PKO BP w kwocie ok. 2,8 mld zł. Połowa z tych pieniędzy trafi do prywatnych akcjonariuszy" - powiedziała Natalli-Świat.

Posłanka PiS Grażyna Gęsicka zarzuciła Rostowskiemu, że dopuścił się świadomego dezinformowania opinii publicznej oraz manipulowania faktami, podając różne kwoty deficytu, podrywając w ten sposób wiarygodność naszego kraju m.in. w oczach inwestorów. Gęsicka powtórzyła argumenty PiS, że gdyby polityka rządu była bardziej nastawiona na inwestycje, wyniki gospodarcze byłyby lepsze. Zarzuciłą mu też blokowanie niezbędnych wydatków i dezorganizację państwa.

Wniosek PiS o wotum nieufności wobec ministra finansów Jacka Rostowskiego jest polityczny i nie zawiera żadnych merytorycznych argumentów - ocenił szef klubu PO, przewodniczący Komisji Finansów Publicznych Zbigniew Chlebowski.

"Czasami mam wrażenie, jak słucham polityków PiS-u, że zachowujecie się jak szamani, którzy nad ogniskiem modlą się o to, żeby ten kryzys przybierał na sile. Jest to wielce nieodpowiedzialne zadanie" - mówił.
"Dzisiaj przy okazji tej debaty ubraliście się w szaty ekonomistów i na nowo rozpoczynacie spektakl związany ze straszeniem wszystkich Polaków. Przedstawiacie fałszywe diagnozy, +przeterminowane+ recepty na walkę z kryzysem. Zresztą, jak patrzy się na gospodarcze recepty PiS-u, to wydaje się, że pochodzą one z +muzeum staroci+. Gdyby realizować te recepty, to wprost zadłużylibyście na wiele lat wielu Polaków; wiele lat również przyszłe pokolenia spłacałyby po was ogromne długi" - dodał.

Chlebowski zarzucił PiS, że za swoich rządów "przejadł owoce wzrostu gospodarczego", nie podjął reform społecznych i gospodarczych i wstrzymał prywatyzację, blokując tym samym rozwój niektórych branż.
Bronił ministra finansów i rządu, twierdząc, że podejmował trudne decyzje w momencie, kiedy pojawiły się pierwsze oznaki kryzysu finansowego i przyjął rozwiązania, zabezpieczające instytucje finansowe. Zarzucił PiS, że w 2007 r. w ogóle nie wykorzystano funduszy unijnych z nowej unijnej perspektywy (na lata 2007-2013).

[[mm_4]] Szef klubu PSL Stanisław Żelichowski zapowiedział, że Stronnictwo będzie głosować przeciwko odwołaniu ministra finansów Jacka Rostowskiego. Ocenił, że Rostowski jest dobrym ministrem, a dzięki jego działaniom Polska ma "jedną z najlepszych pozycji w Europie".

[[mm_5]], [[mm_6]] Premier Donald Tusk oświadczył w Sejmie, że gdyby uważał, że finanse publiczne i gospodarka są w rękach ludzi niesprawdzających się, to nie czekałby na wniosek opozycji o wotum nieufności wobec ministra finansów Jacka Rostowskiego, tylko znalazłby inną osobę na jego stanowisko.

"Gdybyśmy mieli poczucie, że sprawy finansów publicznych i gospodarki są w rękach ludzi niesprawdzających się, to nie czekalibyśmy ani chwili na wotum nieufności ze strony opozycji, tylko w dobrze podjętym interesie publicznym i własnym szukalibyśmy innych ludzi" - powiedział szef rządu w czwartek w sejmowej debacie nad wnioskiem PiS o wotum nieufności wobec ministra finansów Jacka Rostowskiego.

Zdaniem Tuska w czasie światowego kryzysu finansowego obiektywnym kryterium, które pokazuje, czy rząd dobrze radzi sobie z kryzysem, jest porównanie sytuacji krajów, będących w podobnej sytuacji wyjściowej.

Premier Donald Tusk porównał kryzys gospodarczy do sztormu, podczas którego wszyscy powinni sobie pomagać, a tymczasem - jak to określił - opozycja "plądruje walizki pasażerów".

Porównanie to wzburzyło posłów opozycji.

Bardzo trudno z właściwą powagą dla miejsca, jakim jest parlament, ustosunkować się do uzasadnienia wniosku o wotum nieufności wobec ministra finansów - ocenił minister finansów Jacek Rostowski.

"Świat przechodzi najostrzejszy kryzys gospodarczy od drugiej wojny światowej. Są nim dotknięte wszystkie kraje, także Polska. Jednak wyniki gospodarcze Polski są znacznie lepsze niż innych krajów europejskich i wielu krajów świata" - podkreślił.

"Mimo tego, właśnie teraz PiS składa wniosek o wotum nieufności dla ministra finansów. Bo jak stwierdzono w uzasadnieniu tego wniosku minister nie radzi sobie z kryzysem. To stawia mnie w trochę kłopotliwej sytuacji. Z jednej strony skoro główna partia opozycyjna zarzuca coś rządowi, to szacunek wobec wyborców i reguł demokracji wymaga, by z tych zarzutów się wytłumaczyć. Z drugiej strony, (...) bardzo trudno z właściwą dla tego miejsca powagą ustosunkować się do tezy PiS, iż Polska osiąga najlepsze wyniki w Europie, dlatego że rząd prowadzi błędną politykę" - mówił szef resortu finansów.

"Trudno też dyskutować ze stwierdzeniem, że skoro rząd kilka razy zmienił swoje prognozy gospodarcze, to znaczy, że okłamywał społeczeństwo. Jeśli nietrafne prognozy są kłamstwem, to w takim razie kłamali też minister finansów Niemiec, publikując na jesieni prognozę, która przeszacowała niemieckie PKB o ponad 6 pkt proc. W ten sposób według logiki PiS okłamał on 82 mln obywateli Niemiec" - dodał.

PiS już po raz drugi w tej kadencji złożył wniosek o wotum nieufności dla Rostowskiego. Poprzednio, w czerwcu 2008 r., za odwołaniem Rostowskiego opowiedziało się 150 posłów, przeciwko było 235, nikt nie wstrzymał się od głosu.

Rok temu PiS również zarzucał Rostowskiemu, że nie podjął żadnych działań dla poprawy sytuacji gospodarki i finansów publicznych. Jednak bezpośrednim powodem wniosku o wotum nieufności był "brak walki ze wzrostem cen paliw", a konkretnie brak obniżki akcyzy na paliwa.

 

PiS składając wniosek o odwołanie Rostowskiego argumentował, że powinien on zmusić rząd do działań w sprawie kryzysu i zwrócić uwagę opinii publicznej na sytuację gospodarczą w Polsce. Wiceszefowa sejmowej komisji finansów publicznych Aleksandra Natalli-Świat (PiS), prezentując w czwartek w Sejmie wniosek swego klubu, zarzuciła Rostowskiemu m.in. przyjęcie nierealnych założeń do budżetu na rok 2009 r. Rostowskiego bronił premier Donald Tusk. Przekonywał, że to dzięki wysiłkom Rostowskiego sytuacja Polski na tle innych krajów jest pozytywna

pap, keb, dk