Śladami PiS?

Dodano:   /  Zmieniono: 
Platforma jest coraz bardziej podzielona wokół dwóch projektów ustaw o in vitro – Kidawy Błońskiej i Jarosława Gowina. Scenariusz wydarzeń przypomina konflikt w PiS, który zakończył się odejściem Marka Jurka z partii. Gowin może pójść jego śladem.
Donald Tusk długo nie mógł się zdecydować jak rozwiązać konfliktową sytuację związaną z radykalnie różnymi pomysłami w PO na ustawę o in vitro. W końcu, tuż przed wakacjami, zgodził się na złożenie projektu ustawy przez Gowina. Równolegle pod drugim projektem podpisy miała zbierać Małgorzata Kidawa-Błońska. Gowin miał więcej determinacji – już teraz ma ponad 70 podpisów. I zaczęły się schody.      

Jak donosi „Rzeczpospolita" ni stąd ni zowąd na stronie Platformy pojawił wywiad z Kidawa-Błońską, w którym posłanka PO ostro skrytykowała pomysły partyjnego kolegi: „(...) Poseł Gowin samodzielnie przygotował projekt, który zawiera błędy z medycznego punktu widzenia".

Szefostwo Platformy ewidentnie nie sprzyja projektowi Gowina, podobnie jak Jarosław Kaczyński był przeciwny skrajnym pomysłom antyaborcyjnym Marka Jurka. Meritum sporu w obu przypadkach jest również podobne – dotyczy budzącej emocje sfery wartości. To prowadzi do zachowań, które przy czysto politycznej tematyce się rzadko zdarzają – Jurek był w PiS zaszczuty, ze strony klubowych kolegów słyszał nawet obelgi.  W Platformie emocje mogą doprowadzić do tego samego.

Gowin zapowiada twardą walkę przyjęcie w głosowaniu jego projektu. W Platformie parlamentarzystów o konserwatywnych poglądach nie brakuje. Poseł Platformy może też liczyć na poparcie PiS (którego projekt przepadnie) i części PSL. Według zapowiedzi władz PO, w tym głosowaniu nie będzie formalnej dyscypliny. Są jednak inne sposoby - mogą dać do zrozumienia, że poparcie projektu Gowina nie będzie dobrze widziane.

Marek Jurek rozpoczynając swoją krucjatę raczej nie zakładał, że będzie musiał odejść z partii. Miałem okazję rozmawiać z nim krótko po tym, jak przestał być marszałkiem Sejmu. Po wyprowadzce ze stumetrowego marszałkowskiego gabinetu wylądował w małym pokoiku, dokąd został zaproszony przez zaprzyjaźnionego posła. I mimo, że nie żałował, iż zagrał va banque, skończył na politycznym marginesie. Konflikt, który zaczął się tlić w Platformie, może również wywołać nieoczekiwane skutki.