Dania chce zabronić hodowli agresywnych psów

Dania chce zabronić hodowli agresywnych psów

Dodano:   /  Zmieniono: 
Numerem jeden w rozmowach Duńczyków nie są ostatnio kryzys i bezrobocie, ale zapowiedź premiera Larsa Lokke Rasmussena, że zostanie zaostrzone prawo dotyczące hodowli i kupna psów ras agresywnych, pisze „Economist”.
Według duńskiego związku kynologicznego populacja niebezpiecznych psów, ras takich jak pit-bulle, mastiffy i rottweilery wzrosła w ostatnich pięciu latach z około 1 tys. do aż 20 tys. Odpowiednio wzrosła też liczba pogryzień przez te zwierzęta. Drastyczne wypadki z ich udziałem zdarzają się teraz z częstotliwością raz na dwa tygodnie. Wielu ludzi zostało poturbowanych i choć ofiary śmiertelne to na razie tylko koty, króliki i mniejsze psy, obawa o to, że w końcu zginie obywatel, zagrzała władze do działania, pisze „Economist"
 
Dania nie chciałaby jednak pójść za przykładem Wielkiej Brytanii, gdzie konkretne rasy są zakazane, ale ich krzyżówki – już nie. Miłośnicy gór mięśni i wielkich szczęk krzyżują tam na przykład pit-bulla z mastiffem i obchodzą w ten sposób dziurawe prawo.
 
Flemming Moller, weterynarz, który ostatnio objął miejsce w parlamencie po tym, jak Anders Fogh Rasmussen został szefem NATO i zwolnił swoje, zaproponował logiczne, choć bardzo drastyczne rozwiązanie: zabić wszystkie kundle. Deputowany Moller uważa bowiem, że jest to jedyne wyjście, by wyeliminować gen agresji z całej psiej populacji. Tylko psy z rodowodem mają akta, w których zapisane jest ich pochodzenie i potencjalne cechy. Inne szczenięta mogą być wynikiem przypadkowych zapłodnień lub hodowli w celach przestępczych, pisze „Economist".
 
W Danii rodzi się rocznie około 40 tys. kundli, więc ich masowa rzeź byłaby przedsięwzięciem na olbrzymią skalę. Moller jest przygotowany na krytykę i mówi: „Pewnie prasa będzie pełna zdjęć masakry słodkich małych piesków, ale musimy być zdeterminowani". Na szczęście dla skundlonych szczeniąt pomysł Mollera spotkał się z ostrą krytyką opinii publicznej, która nie szczędzi pomysłodawcy nawet porównań z nazistami i nawiązań do czystek etnicznych. Rząd na razie znajduje się więc w impasie, pisze „Economist”.
 
AN