Matactwa w sprawie Drzewińskich?

Matactwa w sprawie Drzewińskich?

Dodano:   /  Zmieniono: 
Zdaniem Krzysztofa Czumy nieprawidłowości w sprawie uprowadzenia małżeństwa Drzewińskich nie mogły być zupełnie przypadkowe – podaje dziennik „Polska”.
Syn i były asystent obecnego ministra sprawiedliwości jako pierwszy nadał rozgłos sprawie zaginięcia Elżbiety i Wiesława Drzewińskich, małżeństwa zamieszkałego w Milanówku.  Kobieta zniknęła w październiku 2006 r. Wyszła z domu na próbę kościelnego chóru. Została uprowadzona z ulicy w biały dzień. Rok później – w równie tajemniczych okolicznościach – zaginął Wiesław Drzewiński, który został najprawdopodobniej siłą wyciągnięty z domu.

Błędy i zaniechania

Według ustaleń gazety policja oraz prokuratura nie sprawdziły co w dniu porwania Elżbiety Drzewińskiej robili lokalni gangsterzy. Według eksperta od spraw bezpieczeństwa, Jerzego Dziewulskiego, takie działanie byłoby wręcz obowiązkowe.

Śledczy nie podjęli też dość oczywistego wątku milanowskiej nieruchomości należącej do Wiesława Drzewińskiego. Otrzymał ją w roku 1982 od wujka mieszkającego w USA. Od lat usiłował wymeldować z domu wartego ok. 2,5 miliona złotych uciążliwego lokatora Piotra B., który starał się przejąć posesję na własność.

Zakupem domu było zainteresowane małżeństwo Kamili i Adama Krawczyków, które chciało na terenie nieruchomości zorganizować hurtownię zabawek. Mimo spotkań z Drzewińskimi w tej sprawie do transakcji nie doszło, ponieważ w roku 1994 Krawczykowie zostali zastrzeleni na parkingu samochodowym w Milanówku. Ten wątek również został bez wyraźnej przyczyny zlekceważony.

Podejrzani

W pierwszej fazie śledztwa za podejrzanych o uprowadzenie małżeństwa Drzewińskich zostali ich synowie: Wiktor i Piotr. Motywem miała być chęć przejęcia cennej nieruchomości. Policjanci argumentowali swoje podejrzenia tym, że synowie uprowadzonych z pewnym opóźnieniem informowali o zniknięciach rodziców.

 – To oczywista nieprawda – mówi Krzysztof Czuma. – Obaj synowie zawiadomili policję jeszcze tego samego dnia, gdy nie wróciła matka, i kilka godzin po zniknięciu ojca. Twierdzenie, że zwlekali z zawiadomieniem organów ścigania, to po prostu kłamstwo.


Skandaliczne zachowanie policji

Policja starała się uwiarygodnić swoją wersję rozpowszechniając w Grodzisku Mazowieckim informacje, jakoby synowie Drzewińskich powiadomili organa ścigania dopiero kilka dni po zniknięciu ojca, nie podejmując przez ten czas żadnych działań, mających na celu wyjaśnienie tajemniczego zdarzenia.

Wersji policji nie potwierdza dokumentacja sprawy. Wynika z niej, że Wiktor i Piotr Drzewińscy alarmowali organa ścigania o obydwu sprawach, wielokrotnie nawołując do podjęcia prób ich wyjaśnienia. Pomimo tego policja nie przesłuchała pięciu świadków uprowadzenia Elzbiety Drzewińskiej oraz nie zabezpieczyła taśm miejskiego monitoringu z miejsca zdarzenia.

– Śledczy, którzy popełnili błędy tego kalibru, powinni usłyszeć zarzuty mataczenia i otrzymać za to surowy wyrok – twierdzi Maciej Lisowski dyrektor Fundacji „Lex Nostrum" zajmującej się pomocą osobom poszkodowanym przez wymiar sprawiedliwości.

Synowie Drzewińskich wyznaczyli nagrodę w wysokości 100 tys. złotych dla osoby, która udzieli informacje mogące stanowić pomoc w odnalezieniu ich rodziców. Nie przyniosło to żadnego skutku.

js, Polska The Times