Donos obywatelski

Donos obywatelski

Dodano:   /  Zmieniono: 
W 1998 r. warszawski Urząd Kontroli Skarbowej dzięki każdemu donosowi odzyskał średnio 48 tys. zł. - Z roku na rok maleje liczba powiadomień
Najwięcej było na początku lat 90. W ubiegłym roku uzyskaliśmy 254 anonimowe informacje, dzięki którym budżet państwa wzbogacił się o 801 tys. zł. Zważywszy, że w wyniku rutynowych kontroli odzyskaliśmy 569 mln zł, jest to kropla w morzu. Ale wszystkie doniesienia weryfikujemy i przeprowadzamy inspekcję lub odkładamy je do teczek - mówi Leszek Kuliński, rzecznik prasowy warszawskiego UKS. Zdarza się, że instytucje kontroli skarbowej płacą informatorom nawet 10-15 proc. odzyskanej sumy. Oficjalnie nikt nie chce jednak na ten temat mówić. Na podstawie 1,2 tys. powiadomień odebranych w Warszawie przez organa administracji państwowej wszczęto siedemnaście kontroli. Ich efektem było odzyskanie 812 tys. zł.

Donos całkiem i częściowo honorowy
Oficjalnie i honorowo można w Polsce donosić policji i prokuraturze (o przestępstwie), inspekcji celnej (o przemycie), Straży Granicznej (o nielegalnym przekraczaniu granicy czy kontrabandzie), Urzędowi Ochrony Państwa i Wojskowym Służbom Informacyjnym (o wypadkach szpiegostwa lub działania na szkodę państwa) oraz straży pożarnej. Wkrótce będziemy mogli - w dobrej sprawie - pisać donosy do rzeczników praw dziecka i pacjenta. Od dawna możemy się zwracać do rzecznika praw obywatelskich, od niedawna - do rzecznika praw ubezpieczonych. Legalne, chociaż uznawane za mniej honorowe, jest donoszenie inspekcji skarbowej, inspekcji pracy, ZUS, sanepidowi. Z powiadomień korzystają władze wykonawcze (na przykład słynny telefon antykorupcyjny wojewody Marka Kempskiego), media, niektóre instytucje kościelne, firmy detektywistyczne, pracodawcy, ale też gangi.

Uzasadnione podejrzenia
- Doniesienie obywatelskie uzyskało w Polsce pejoratywną konotację ze względu na bagaż doświadczeń historycznych z ostatnich dwustu lat, kiedy to współpraca z organami państwa była naganna. W niezawisłym demokratycznym państwie reakcja obywateli na nieprawidłowości jest cnotą - uważa Paweł Biedziak, rzecznik prasowy Komendy Głównej Policji. - Anonimy się lubi, tych, którzy donoszą - już nie - tłumaczy ksiądz Jarosław Paprocki ze Wschowy. - Trudno powiedzieć, jak oceniać donosy pisane do izb skarbowych, ale nawet Jan Paweł II powiedział, że niepłacenie podatków jest grzechem - mówi Jan Dec z Działu Programowania i Kontroli Urzędu Kontroli Skarbowej w Krakowie.
W Polsce nikt nie badał zjawiska donosicielstwa. Z pobieżnej analizy danych widać, że w Warszawie (1,2 tys. powiadomień) zjawisko to jest znacznie częstsze niż na przykład w Krakowie (186 doniesień). Najwięcej informacji od "zaniepokojonych obywateli" odbierają policja i urzędy skarbowe. - Otrzymujemy przynajmniej kilka donosów tygodniowo - przyznaje Witold Piotrowski, kierownik Działu Kontroli Urzędu Skarbowego w Lublinie. - Podciągamy to pod "wnioski obywatelskie". Zdarzają się też listy podpisane, ale rzadko. Rozpatrujemy wszystkie, chyba że w piśmie brakuje konkretów, na przykład nie wskazano osoby, która miała się dopuścić wykroczenia. Ostatnią sprawą dotyczącą darmowego tankowania na pewnej stacji nie mogliśmy się zająć, gdyż informator nie wskazał konkretnej osoby. Najwięcej jest jednak zgłoszeń o nielegalnym wynajmie lokali. Zwykle ich autorami są sąsiedzi. Około 60 proc. podejrzeń okazuje się prawdziwych. Nie myli się też 40 proc. tych, którzy piszą o prowadzeniu nie zgłoszonej działalności gospodarczej.

Zbrodnia, donos, kara
Donos jest jednym z istotnych elementów pracy operacyjnej policji. Darmowe "telefony informacyjne" uruchomiono we wszystkich województwach. - Specjalne linie działają w ramach programu "Sprawcy - motywy - ofiary". Otrzymujemy tą drogą najczęściej informacje dotyczące wybryków chuligańskich. Niektóre doniesienia umożliwiły jednak odzyskanie skradzionego mienia, na przykład sprzętu zrabowanego z lubelsko-radomskiej hurtowni AGD - mówi Bibianna Bortacka z biura prasowego Komendy Wojewódzkiej Policji w Lublinie. W ramach wspomnianego programu policja w tym mieście wręczyła niektórym informatorom nagrody pieniężne. Ich wysokość kryje tajemnica, podobnie jak dane wyróżnionych. Nagrody niemal automatycznie przyznawane są za "bomby", na przykład za wiadomość, która pomogła rozwikłać sprawę morderstwa kobiety w Rejowcu Fabrycznym. Udało się też złapać sprzedawców narkotyków, sprawców rozboju oraz ustalić miejsce przebywania przestępców ściganych listami gończymi. Lubelski numer telefonu wykręca 40 osób tygodniowo.
Anonimowy telefon pomógł gorzowskiej policji w wykryciu afery łapówkarskiej w Wojewódzkim Ośrodku Ruchu Drogowego, a Komendzie Miejskiej Policji w Lesznie - w złapaniu włamywaczy do sklepu spożywczego przy ul. Sygietyńskiego. Kilka miesięcy temu kilka specjalnych linii telefonicznych uruchomiono w Gdańsku (m.in. antymafijną oraz antynarkotykową), w tym jedną bezpłatną. Mieszkańcy donoszą nie tylko w sprawie przestępstw, ale także o źle - ich zdaniem - pracujących policjantach. Do tej pory zarejestrowano prawie 500 zgłoszeń. Potwierdzono prawdziwość 40 proc. informacji na temat zjawisk patologicznych, pozostałe są nadal sprawdzane.
Za największy sukces komisarz Gabriela Sikora z Komendy Wojewódzkiej Policji w Gdańsku uważa efekty czteroletniego funkcjonowania telefonu przy Policyjnej Izbie Dziecka. - Dzięki jego uruchomieniu udało się na przykład wykryć sprawcę seksualnego wykorzystywania dziecka, którym okazał się jego wujek. Informator często widział dziecko i zauważył, że jest zastraszone i dziwnie się zachowuje. Przerażające jest to, że potwierdza się aż 90 proc. zgłoszeń kierowanych do funkcjonariuszy Policyjnej Izby Dziecka - mówi komisarz Sikora.
- Doszliśmy do wniosku, że warto - choćby w ramach akcji Crime Stoppers - płacić za uzyskane informacje. Przecież współczesne wojny wygrywa ten, kto ma w ręku informacje. Tymczasem wojna z przestępcami toczy się cały czas. Oczywiście czasem się targujemy i udaje się nam kupić wiadomość za niższą cenę, niż proponował informator. Najważniejsze jest to, że w ten sposób udaje się zmniejszać liczbę przestępstw - mówi Paweł Biedziak. Fundusz operacyjny policji przeznaczony na ten cel jest tajny. Nieoficjalnie dowiedzieliśmy się, że w dużych komendach wynosi prawie sto tysięcy złotych rocznie.

Troska kontra "życzliwość"
Prof. Marian Golka, socjolog z Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza w Poznaniu, uważa, że w ostatnich latach zmniejszyła się niechęć społeczeństwa do donosicielstwa. - To jeszcze nie jest aprobata, ale nie mamy już do czynienia ze skrajnym potępieniem. Największe przyzwolenie dotyczy powiadamiania o przestępstwach popełnianych wobec osób bezbronnych, na przykład dzieci. Zdecydowaną niechęć wobec donosicielstwa wyrażają zwykle ci, którzy obserwowali skutki działania "anonimowej troski", wynikającej z chęci zemsty lub zwyczajnej zawiści. A jest to częsty motyw działania donosicieli - tłumaczy prof. Golka. - Donos z niskich pobudek jest świństwem. Uznaję jednak potrzebę donosów z pobudek szlachetnych. Gdyby mój kolega na przykład chciał prowadzić samochód po spożyciu alkoholu, prawdopodobnie powiadomiłbym o tym najbliższą jednostkę policji. Dla jego dobra - mówi dr Lucjan Kocik, socjolog z Uniwersytetu Jagiellońskiego.
- Jednej z moich koleżanek ktoś pozazdrościł nowego forda ka i doniósł na nią. Okazało się, że auto otrzymała od narzeczonego, który mógł się wykazać odpowiednim dochodem - prowadził salon samochodowy. Koleżanka miała jednak duże nieprzyjemności, a sprawa ciągnęła się kilka miesięcy - opowiada Małgorzata Olejnikowska z warszawskiej firmy Brabis. Donosy są nierzadko narzędziami nieuczciwej konkurencji, wysyłane są z zawiści, chęci zemsty, zapewnienia sobie awansu kosztem innych. - Ktoś napisał, że znajomi nie dbają o pracowników, łamią przepisy. Wkrótce w ich salonie obuwniczym pojawiła się kontrola. Autorką anonimu była prawdopodobnie zwolniona pracownica, która często się spóźniała i zbyt często wykorzystywała nieuzasadnione, według nich, zwolnienia lekarskie - opowiada Tadeusz Staśkiewicz, właściciel jednego z warszawskich sklepów.
Zdarzają się także donosy motywowane troską o kondycję firm, a pośrednio całego państwa. - Ich autorzy informują nas o bezprawnie uzyskanych rentach i nie zapłaconych podatkach. Zdarza się, że pracodawcy proszą o kontrolę zwolnień lekarskich swoich pracowników - mówi Anna Warchoł, rzecznik prasowy Zakładu Ubezpieczeń Społecznych. - Przestępstwo celne jest, niestety, wciąż traktowane jako powód do chwały. Sporadycznie otrzymujemy powiadomienia od importerów zaniepokojonych nieuczciwą konkurencją - przemyt stanowi największe zagrożenie dla ich interesów - uzupełnia Krystyna Urbańska, rzecznik prasowy Głównego Urzędu Ceł.
- Nie znam ośrodka naukowego, który zajmowałby się donosami - mówi Tomasz Tobis z Pracowni Realizacji Badań Socjologicznych przy Uniwersytecie Gdańskim. - Temat jest trudny do badań sondażowych. Gdyby ktoś się o to pokusił, wynik byłby obciążony dużym błędem - uważa Joanna Lewandowska z Centrum Badania Opinii Społecznej w Warszawie. Zdaniem prof. Golki, akceptacja donosicielstwa zwiększy się, gdy ludzie zobaczą, że jest to skuteczny sposób walki z patologiami, a nie tylko środek do szkodzenia bliźnim. Będzie wówczas rosła liczba powiadomień od osób kierujących się autentyczną troską o dobro publiczne.
Więcej możesz przeczytać w 23/2000 wydaniu tygodnika Wprost.

Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App StoreGoogle Play.