Europę nawiedzają duchy imperium

Europę nawiedzają duchy imperium

Dodano:   /  Zmieniono: 
Napięcie w stosunkach węgiersko-słowackich wokół mniejszości węgierskiej na Słowacji świadczy o tym, że Unii Europejskiej nie udało się przenieść kwestii mniejszości narodowych do historii - pisze "Financial Times" w artykule redakcyjnym zatytułowanym "Europę nawiedzają duchy imperium".
Brytyjski dziennik przypomina, że w poniedziałek do węgierskiego MSZ został wezwany ambasador Słowacji, by wyjaśnił, dlaczego Słowacja odmówiła kilka dni wcześniej wpuszczenia na swoje terytorium prezydenta Węgier Laszlo Solyoma, który chciał jechać do zamieszkanego przez mniejszość węgierską słowackiego Komarna.

Premier Słowacji Robert Fico twierdził, że wizyta Solyoma miała na celu sianie niepokoju wśród przedstawicieli stanowiącej 10 proc. ludności Słowacji mniejszości węgierskiej, a jej termin - w rocznicę inwazji wojsk Układu Warszawskiego na Czechosłowację z 1968 roku w udziałem wojsk węgierskich - był niefortunnie wybrany. Fico ostrzegł także przed ryzykiem "naruszenia suwerenności Słowacji".

"Ten spór ma swoje tło: Budapeszt od dawna usiłuje umocnić więzi z madziarskimi rodakami w sąsiedniej Rumunii i Słowacji, przyznając im specjalne prawa na samych Węgrzech. Bratysława widzi w tym rewanżystowskie zabiegi, przywodzące na myśl międzywojenną politykę Niemców w Sudetach. Ale bezpośrednim powodem napięcia jest surowa ustawa słowacka, która ma wejść w życie w przyszłym tygodniu, wprowadzająca drastyczne kary za złamanie niejasnych zasad promowania języka słowackiego. Osoby mówiące po węgiersku twierdzą, że narusza ona ich prawa językowe" - pisze "FT".

Dziennik podkreśla, że Komarno to nie Mostar i nie leży na Bałkanach. "Spór ten rodzi jednak wątpliwości dotyczące porozumienia z Schengen (które miało otworzyć większość europejskich granic), OBWE (które nie jest w stanie rozładować tego zatargu) i UE (która odmawia zaangażowania się w tę sprawę). Usuwa też w cień fakt aresztowania Węgrów za brutalne zamordowanie sześciu Romów. Członkostwo w UE sprawiło, że te problemy zostały przyswojone, ale ich nie rozwiązało" - pisze "FT".

Jak zaznacza gazeta, sytuacja jest jeszcze poważniejsza na południu i wschodzie, gdzie poszerzenie UE utknęło w martwym punkcie. "Rosja wykorzystuje mniejszości jako temat strategiczny, by wzmocnić swoją pozycję na Ukrainie, w Mołdawii, krajach bałtyckich i na Kaukazie. Kreml wystąpił z projektem ustawy ułatwiającej zbrojną interwencję w celu obrony rosyjskich obywateli za granicą" - czytamy.

"Samozadowolenie w kwestii mniejszości jest niebezpieczne. Problemy potrafią nabrzmiewać latami, zanim wybuchną. Unia musi domagać się ochrony mniejszości - wewnątrz i na zewnątrz UE - ale przy tym zdecydowanie krytykować ich wykorzystywanie jako tematów zastępczych przez wścibskich postronnych" - kończy "Financial Times".