Pieniądze emerytów łatają dziurę budżetową

Pieniądze emerytów łatają dziurę budżetową

Dodano:   /  Zmieniono: 
Rząd łata dziurę budżetową sięgając po pieniądze, które miały zabezpieczyć w przyszłości wypłaty emerytur w starzejącym się polskim społeczeństwie. 7,5 miliarda złotych z Funduszu Rezerwy Demograficznej ma trafić w przyszłym roku do Funduszu Ubezpieczeń Społecznych wypłacającego na bieżąco renty i emerytury. - To dramatyczna decyzja. Ograniczająca bezpieczeństwo wypłat świadczeń najstarszym Polakom w przyszłości – przyznaje anonimowo jeden z ekspertów Banku Światowego.
Fundusz Rezerwy Demograficznej stworzono w związku z wydłużającą się średnią życia i malejącym przyrostem naturalnym. Połączenie tych dwóch wskaźników prowadzi do wniosku, że w przyszłości na jednego emeryta przypadała będzie zaledwie jedna osoba pracująca – a to oznacza, że odprowadzane na bieżąco składki emerytalne nie wystarczą do pokrycia kosztów rent i emerytur. W budżecie ZUS już w 2020 roku może zabraknąć ponad 46 miliardów złotych, a pięć lat później 2025. Aby uniknąć katastrofy utworzono Fundusz Rezerwy Demograficznej do którego co roku trafia m.in. 40-procent zysków z prywatyzacji. W związku z kryzysem gospodarczym rząd postanowił jednak wydać te pieniądze na bieżące potrzeby.

"Zabieramy pieniądze naszym dzieciom"

Wojciech Nagel, ekspert Business Center Club ds. emerytur i wiceszef rady nadzorczej ZUS uważa, że decyzja rządu jest całkowicie niezrozumiała - Większość środków Fundusz trzyma w obligacjach skarbu państwa. Czyli państwo, chcąc sięgnąć po te pieniądze wcześniej, musiałoby samo wykupić obligacje. To tylko powiększy deficyt, zamiast go ograniczyć – denerwuje się. Podkreśla, że do 2020 roku w Funduszu powinno znaleźć się co najmniej 100 miliardów zlotych, aby obecny system emerytalny mógł przetrwać. Decyzją rządu jest oburzony również Paweł Wypych z Kancelarii Prezydenta, który zżyma się, że w wyniku tej decyzji w przyszłości pieniędzy na renty i emerytury po prostu zabraknie.

Pieniądze Funduszu kuszą rząd

Rząd nie po raz pierwszy planuje tego typu sięganie po pieniądze Funduszu. W połowie sierpnia „Gazeta Wyborcza" pisała o inicjatywie ministra Aleksandra Grada, który chciał, aby do kasy Funduszu wpływało nie 40 a zaledwie 10 procent wpływów z prywatyzacji. Po ukazaniu się artykułu minister Grad wycofał się z tego pomysłu.

„Gazeta Wyborcza", arb