Rozbieżności? Nie, prymitywizm

Rozbieżności? Nie, prymitywizm

Dodano:   /  Zmieniono: 
Kłótnia w Sejmie o uchwałę w sprawie 17 września, bardziej niż cokolwiek obnażyła poziom głupoty i prymitywizmu w polskim parlamencie. Rzecznik PiS Mariusz Błaszczak, który powiedział dziś, że w sprawie dwóch projektów uchwały wystąpiły "rozbieżności nie do przezwyciężenia", nie ma racji. Nie wystąpiły bowiem rozbieżności, lecz popis prymitywizmu, jakiego polska scena polityczna dawno nie widziała.
Parlamentarzysta polski, który opowiada się przeciwko wpisaniu do uchwały słowa "ludobójstwo", daje po pierwsze dowód rażącej ignorancji historycznej, po drugie - dowód zaangażowania w polityczne spory na poziomie przedszkolaków. Oczywiście w kłótni o uchwałę nie chodzi o samo słowo ludobójstwo, ale o to, aby zrobić na złość politycznym przeciwnikom. Za słowem ludobójstwo opowiada się bowiem PiS. Trzeba więc to zakwestionować, aby, broń Boże nie mówić jednym głosem z PiS-em. Mniejsza o rację. Najważniejsze, by dokopać politycznym przeciwnikom. Nawet za cenę pamięci o zamordowanych rodakach.

Nie ma żadnego powodu, by sprzeciwiać się wpisaniu do uchwały słowa "ludobójstwo". Wszak po agresji na Polskę, na Polakach (zwłaszcza na Wołyniu) dokonano ludobójstwa. Uznał to nawet ZSRR, kiedy Borys Jelcyn przekazywał prezydentowi Wałęsie dokumenty dotyczące Katynia. A przecież Katyń nie był wyjątkiem. Po sowieckiej agresji, na wschód wywieziono około 300 tysięcy Polaków, z których część zmarła w okropnych warunkach. Przecież bierność Armii Czerwonej, która nie pomogła powstaniu warszawskiemu, to też forma ludobójstwa. A gwałty, rabunki, morderstwa dokonane na polskich ziemiach wschodnich? Trudno przecież uwierzyć w to, że politycy Platformy Obywatelskiej o tych wydarzeniach nie słyszeli.

Pomordowani Polacy zapewne przewracali się w bezimiennych grobach, słysząc posła Niesiołowskiego i jemu podobnych, którzy całkiem na poważnie zaprzeczali ludobójstwu dokonanemu na polskich ziemiach wschodnich. W polityce, tak, jak w życiu, są pewne granice, których przekraczać nie wolno. W tym przypadku granicą jest pamięć o ofiarach sowieckiego ludobójstwa. Wypowiedzi, które przeczą ludobójstwu, obrażają pamięć setek tysięcy pomordowanych Polaków. Obrażanie pamięci polskich ofiar ludobójstwa w imię żenujących politycznych swarów, świadczy o tym, że polska polityka zeszła już poniżej dna. Do poziomu najgorszego prymitywizmu.