Telefon od Obamy
Na podstawie dotychczasowych ustaleń w Czechach miał być zlokalizowany radar do wykrywania nadlatujących pocisków balistycznych, a w Polsce baza antyrakiet do ich zwalczania. Według premiera, dokładne uzasadnienie decyzji USA przedstawi w Pradze oficjalna amerykańska delegacja. - Krótko po północy połączył się ze mną telefonicznie prezydent USA Barack Obama, by oświadczyć mi, że jego rząd odstępuje od zamiaru zbudowania na terytorium Republiki Czeskiej radaru obrony przeciwrakietowej. Było to o godzinie 00.21 czasu środkowoeuropejskiego - stwierdził Fischer.
Czesi przewidywali fiasko
Jak zaznaczył, Republika Czeska zdawała sobie sprawę z możliwości zrezygnowania przez Amerykanów z budowy instalacji antyrakietowej w Europie. Według Fischera, w trakcie rozmowy Obama potwierdził, że podjęta przez oba państwa strategiczna współpraca w sferze zbrojeniowej będzie kontynuowana.
Iran mniej groźnyFischer zaznaczył, że szczegółowe uzasadnienie amerykańskiej decyzji przedstawi po południu oficjalna delegacja, która przyleci do Pragi. Powiedział tylko, że obecnie USA uważają za większe ryzyko irańskie rakiety krótkiego i średniego zasięgu.
Radość lewicy, oburzenie prawicyZ amerykańskiej decyzji cieszy się czeska lewica. - Jestem zadowolony, że rozwój wydarzeń przyznał nam rację. To, co mówimy już trzy lata, znalazło potwierdzenie: nie ma powodów, by antyrakietowa tarcza USA powstała w naszym kraju - powiedział przewodniczący Czeskiej Partii Socjaldemokratycznej Jirzi Paroubek.Podobnego zdania jest lider Komunistycznej Partii Czech i Moraw Vojtiech Filip. Uważa on, że amerykańska decyzja "jest bardzo racjonalna, sygnalizując ograniczenie polityki z pozycji siły, nie przynoszącej nikomu jakichkolwiek korzyści".
Natomiast przywódca prawicowej Obywatelskiej Partii Demokratycznej i do niedawna premier Mirek Topolanek uznał rezygnację z radaru za naruszenie podpisanej umowy oraz przejaw osłabienia czeskich powiązań z euroatlantyckimi strukturami bezpieczeństwa.
PAP, arb