Wyzwania stojące przed Merkel po wyborach

Wyzwania stojące przed Merkel po wyborach

Dodano:   /  Zmieniono: 
Kanclerz Niemiec Angela Merkel umocniła swą pozycję po niedzielnych wyborach parlamentarnych, co da jej możliwość zrealizowania planów liberalizacji gospodarki, ale może zrodzić konflikty wewnątrz jej własnej partii – pisze prasa amerykańska.
Dzienniki w USA dużo miejsca poświęcają też rozważaniom nad możliwymi zmianami w stosunkach niemiecko-amerykańskich, choć oceniają, że Merkel raczej nie będzie dążyć do szybkiego wycofania wojsk niemieckich z Afganistanu.

Zwycięstwo Merkel „umocniło jej pozycję w kraju i za granicą jako jednego z najdłużej rządzących przywódców w największych mocarstwach europejskich" – pisze „New York Times”.

„Merkel jest pierwszym przywódcą dużego państwa europejskiego, który uzyskał reelekcję od wybuchu w zeszłym roku kryzysu finansowego, co potwierdziło jej reputację polityka rozdającego karty na kontynencie – podkreśla także „Washington Post". – Wyborcy generalnie zaaprobowali jej odpowiedź na recesję, choć była ona ciosem dla zależnej od eksportu gospodarki Niemiec i spowodowała olbrzymi deficyt w finansach publicznych”.

Kierując rządem Unii Chrześcijańsko-Demokratycznej (CDU) i zorientowanej probiznesowo Wolnej Partii Demokratycznej (FDP) „Merkel będzie wreszcie mogła zrealizować plany liberalizacji gospodarczej, z jakimi wystąpiła, gdy po raz pierwszy starała się o urząd kanclerza cztery lata temu" – podkreśla „New York Times”. Wśród przypuszczalnych posunięć nowego rządu wymienia zmniejszenie obciążeń podatkowych, uproszczenie przepisów podatkowych i wydłużenie dopuszczalnego okresu funkcjonowania elektrowni atomowych.

„Będziemy mieć odtąd do czynienia z dużo bardziej przyjaznym dla biznesu rządem" – cytuje dziennik politologa z uniwersytetu w Poczdamie Juergena Dittbernera, choć jego zdaniem w krótkiej perspektywie prawdopodobnie nie dojdzie do szeroko zakrojonych zmian.

Gazeta podkreśla, że wyborcy wykazali niewielkie poparcie dla drastycznych zmian w sytuacji kryzysu gospodarczego. „Nie sądzę, by jej (tzn. Merkel) styl znacznie się zmienił – cytuje „New York Times" innego politologa, Timo Grundena z uniwersytetu w Duisburgu-Essen. – Dużo się nauczyła od Helmuta Kohla: nigdy nie forsuje zbyt dużych zmian zbyt szybko”.

„Wall Street Journal" podkreśla, że rząd może zniechęcać do odważniejszych posunięć ryzykowny stan niemieckich finansów publicznych i sceptyczne nastawienie opinii publicznej do wolnorynkowych zmian. „Pole manewru będzie niewielkie, co nie znaczy, że powinniśmy zwlekać ze zmianami strukturalnymi do zakończenia tej kadencji” – cytuje „Wall Street Journal” szefa Federacji Niemieckiego Przemysłu, najbardziej wpływowego lobby biznesowego w Niemczech.

Jak zauważa gazeta, większość biznesmenów nie spodziewa się rewolucji. Powołując się na szefa stowarzyszenia młodych przedsiębiorców niemieckich Stefana Kirschsiepera „Wall Street Journal" pisze, że centroprawica może przeprowadzić ograniczone zmiany przyjazne wobec biznesu. „Lecz pole działania jest bardzo niewielkie z powodu ogromnego zadłużenia publicznego” – powiedział Kirschsieper.

Zdaniem dzienników amerykańskich wybory przyniosą niewielkie lub żadne zmiany w sferze stosunków niemiecko-amerykańskich.

„Washington Post" powołuje się na opinię profesora politologii na uniwersytecie w Moguncji Juergena Faltera, że Merkel i jej nowy rząd raczej nie będą forsować szybkiego wycofania żołnierzy amerykańskich z Afganistanu mimo kłopotliwej sytuacji wokół nalotu, w którym zginęło około 100 Afgańczyków. „Rząd niemiecki może włożyć większy wysiłek w wysłanie szkoleniowców policyjnych lub innego personelu w celu wzmocnienia armii afgańskiej albo budowy szkół. Lecz z pewnością nie podejmie żadnych nagłych decyzji bez ścisłych konsultacji z Waszyngtonem” – uważa Falter.

Według „Wall Street Journal" dojdzie zapewne do odnowienia debaty na temat obecności żołnierzy amerykańskich w Afganistanie, „ale analitycy nie oczekują natychmiastowych zmian lub apeli o szybkie wycofanie wojsk niemieckich”.
Także „Wall Street Journal" spodziewa się kontynuacji w sferze polityki zagranicznej, łącznie z kwestią Afganistanu. Wolna Partia Demokratyczna (FPD) „będzie zapewne nadal popierać obecność żołnierzy niemieckich w tym kraju, wzywając jednocześnie do opracowania w średniej perspektywie strategii ich wycofania” – pisze gazeta. Zwraca uwagę, że w odróżnieniu od SPD, która miewała okresy trudniejszych stosunków z USA, FDP od dawna jest konsekwentnym orędownikiem partnerstwa transatlantyckiego.

W sferze polityki wewnętrznej „Wall Street Journal" ocenia, że zwycięstwo Merkel może osłabić jej pozycję w dłuższej perspektywie, bo wynik jej partii w wyborach jest najgorszy od 60 lat. „Konserwatywni przywódcy z niektórych innych landów, szczególnie Christian Wulff z Dolnej Saksonii i Juergen Ruettgers z Nadrenii Północnej-Westfalii, zaczną kwestionować jej mandat jako przywódcy partyjnego” – ocenia cytowany przez gazetę profesor politologii na uniwersytecie w Bonn i biograf Merkel Gerd Langguth.

Wulff – jak podkreśla gazeta – opowiada się za stworzeniem kierownictwa partyjnego niezależnego od urzędu kanclerza, argumentując, że organizowanie działań partii jest zbyt czasochłonne, a obecny system zanadto koncentruje się na prerogatywach kanclerza.

Dziennik zwraca uwagę, że w opinii analityków Merkel – koncentrując krótką kampanię wyborczą głównie wokół własnej osoby – dodatkowo osłabiła swe, i tak już nadwerężone, poparcie wewnątrzpartyjne. „Problem z tą kampanią polegał na tym, że nie dawała ona zaistnieć innym. Mając tak wielka kontrolę osobistą nad partią i ufając bardzo niewielu ludziom, (Merkel) zdołała na razie uciszyć opozycję, ale jednocześnie wykreowała opozycję wobec swego stylu sprawowania przywództwa" – powiedział „Wall Street Journal” profesor politologii z Wolnego Uniwersytetu w Berlinie Gero Neugebauer.

Jego zdaniem Merkel zmarginalizowała w swej partii niektóre ważne skrzydła, m.in. zwolenników zmian gospodarczych i stanowiących od lat kręgosłup CDU katolików. Ci pierwsi krytykują ją za zwlekanie ze zmianami w systemie podatkowym, a ci drudzy za wyrzucanie papieżowi Benedyktowi XVI, że nie potępił od razu biskupa-negacjonisty.

„Choć te głosy odrębne w bloku konserwatywnym najprawdopodobniej pozostaną przez jakiś czas cicho, chadecję czeka długi okres niepokoju. Starzejące się przywództwo partii stanie przed poważnym wyzwaniem, jeśli nie rebelią, ze strony młodszego pokolenia, które czeka na partyjnych skrzydłach, by przejść do opozycji" – pisze gazeta. I cytuje opinię Neugebaurea, że „jest to tylko kwestia czasu”.

„Wall Street Journal" pisze wreszcie, że fakt, iż z Merkel – pierwszą kobietą-kanclerzem – będzie współpracować Guido Westerwelle – pierwszy otwarcie homoseksualny wicekanclerz – jest oznaką zmian społecznych w Niemczech.

PAP