W poniedziałek rozpoczyna sie proces Sawickiej

W poniedziałek rozpoczyna sie proces Sawickiej

Dodano:   /  Zmieniono: 
Sąd Okręgowy w Warszawie ma rozpocząć w poniedziałek proces oskarżonej o korupcję b. posłanki PO Beaty Sawickiej i b. burmistrza Helu Mirosława W. "Liczymy na proces przy otwartej kurtynie, Beata Sawicka będzie składać obszerne wyjaśnienia" - ujawnił jej obrońca mec. Mikołaj Pietrzak.

 

Sąd wyznaczył terminy czterech pierwszych rozpraw: na 5, 7, 23 i 29 października. Spodziewając się dużego zainteresowania procesem, wprowadzono obowiązek uzyskania przepustek - będzie ich 50.

W październiku 2007 r. funkcjonariusze CBA zatrzymali Sawicką w momencie, gdy przyjmowała - jak uznano w akcie oskarżenia - łapówkę za "ustawienie" przetargu na zakup dwuhektarowej działki na Helu. Szczegóły nagłośnił szef CBA Mariusz Kamiński tuż przed wyborami w 2007 r. Z przedstawionych przezeń nagrań podsłuchów posłanki wynikało, że liczyła ona też na robienie interesów w związku ze spodziewaną po wyborach prywatyzacją w służbie zdrowia.

Cała sprawa wywołała wątpliwości polityków PO i części mediów co do domniemanego politycznego tła wielomiesięcznej operacji specjalnej CBA wobec Sawickiej (usuniętej wtedy z PO). Ona sama prosiła w emocjonalnym wystąpieniu przed kamerami szefa CBA, by jej "nie linczował publicznie". Twierdziła, że padła ofiarą prowokacji udającego biznesmena agenta CBA "Tomasza Piotrowskiego", który miał związać ją ze sobą emocjonalnie. Sawicka uznała, że oficerowie CBA przekroczyli uprawnienia podejmując wobec niej bezpodstawną inwigilację i że namawiali ją do przestępstwa. Kamiński zaprzeczał tym zarzutom.

Sprawa ma już dwa lata

Już po wygaśnięciu jej immunitetu, Sawicka została zatrzymana w listopadzie 2007 r. przez CBA, po czym prokuratura postawiła jej zarzuty. Sąd zwolnił ją za 300 tys. zł kaucji.

Akt oskarżenia poznańska prokuratura wysłała do sądu w czerwcu 2008 r., za niewiarygodną uznając wersję Sawickiej o "kuszeniu" jej przez agentów CBA. Sawicka jest oskarżona o podżeganie i nakłanianie do korupcji oraz płatnej protekcji, przyjęcie 100 tys. zł korzyści majątkowej i powoływanie się na wpływy w organach władzy. Grozi jej do 10 lat więzienia. Razem z nią o to samo oskarżono Mirosława W.

Sąd Okręgowy przed rozpoczęciem procesu nabrał wątpliwości, czy sprawa nie powinna być zwrócona prokuraturze. Dzieje się tak wtedy, gdy akta wskazują na "istotne braki postępowania, zwłaszcza na potrzebę poszukiwania dowodów, a ich dokonanie przez sąd powodowałoby znaczne trudności". SO zwrócił sprawę prokuraturze, ale decyzja została zmieniona przez sąd apelacyjny, do którego prokuratura się odwołała.

SO ujawnił w marcu, że część nagranych przez CBA rozmów jest ze względów technicznych nieczytelna, m.in. przy wypowiedziach oskarżonych "mających znaczenie dla ich odpowiedzialności".

Prokurator mówił w marcu na organizacyjnym posiedzeniu w SO, że "należałoby wykluczyć prawdopodobieństwo, że jakiekolwiek nagrania zostały przez kogokolwiek zmanipulowane", gdyż "wszelkich nagrań dokonał organ urzędowy, uprawniony do takich działań". Oświadczył, że dla sprawy kompletności nagrań ma znaczenie fakt, że "większość zdarzeń była rejestrowana przy pomocy więcej niż jednego urządzenia".

Główny problem: kompletność nagrań

Według prokuratury, w przekazanych przez CBA stenogramach nagrań jest wszystko, co choć pośrednio wiąże się ze sprawą; nie ma zaś np. prywatnych rozmów Sawickiej z osobami trzecimi. CBA dołączyło też do akt całość samych nagrań - podkreślił prokurator. Nieczytelność części nagrań tłumaczył obiektywnymi okolicznościami, np. sygnałem "komórki", odgłosami aut itp.

"Dostrzegamy wady postępowania CBA i prokuratury w całej sprawie, ale z drugiej strony uważamy, że wszelkie czynności będą bardziej rzetelnie wykonane przez sąd, a nie prokuratora" - mówił mec. Mikołaj Pietrzak, obrońca Sawickiej. Ma on "zasadnicze wątpliwości" co do kompletności nagrań. Według obrony, CBA nie przedstawiło stenogramów wszystkich nagranych rozmów Sawickiej i W. W wielu miejscach stenogramów CBA napisano np. "rozmowa nie dotyczy sprawy" lub że "jest nieistotna". Zdaniem mec. Pietrzaka, w ten sposób CBA "uzurpuje sobie prawo oceny materiału dowodowego".

Adwokat przypomniał, że lubelska prokuratura bada z doniesienia Sawickiej, czy CBA nie prowokowało jej bezprawnie do przestępstwa. Według mec. Pietrzaka, obrona nie składała w prokuraturze wniosków dowodowych, uznając, że ich "bardziej obiektywną" ocenę przeprowadzi sąd. Zapowiedział, że gdyby nie zwrócono sprawy prokuraturze, obrona złoży sądowi wniosek o zbadanie całości nagrań przez "niezależny od organów władzy ośrodek akademicki, bo opinia podmiotu związanego z organami władzy nie będzie wystarczająco obiektywna". Możliwe, że przed sądem będą wysłuchane wszystkie dołączone do akt nagrania rozmów. Jest ich w sumie kilkadziesiąt godzin, zgromadzonych na ponad 100 płytach.

W grudniu 2008 r. Sąd Apelacyjny w Gdańsku zdecydował o przekazaniu sprawy Sądowi Okręgowemu w Warszawie. Obrona argumentowała, że spośród 34 świadków ze sprawy 26 mieszka lub pracuje w stolicy.

Z zawiadomienia Sawickiej lubelska prokuratura bada działania CBA. Sawicka chciała, by wyjaśniono, czy funkcjonariusze CBA, "uciekając się do wyrafinowanych i nieetycznych praktyk, przekraczając swoje uprawnienia, mogą bezkarnie wzbudzać u obywateli zamiar popełnienia przestępstwa". W 2008 r. media ujawniły, że CBA użyło agenta FBI w operacji przeciwko Sawickiej. Sprawę legalności "niektórych kierunków współpracy" biura sprawdza także lubelska prokuratura.

pap, keb