Dziennikarze na podsłuchu ABW. Rymanowski: jestem w szoku

Dziennikarze na podsłuchu ABW. Rymanowski: jestem w szoku

Dodano:   /  Zmieniono: 
Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego nagrywała prywatne rozmowy dziennikarzy "Rzeczpospolitej" i TVN24 - Cezarego Gmyza i Bogdana Rymanowskiego - podaje "Rzeczpospolita". - Tu mamy do czynienia z przypadkiem łamania elementarnych praw człowieka - komentował wieczorem Rymanowski. I dodał: " Jestem w szoku".
Media podają, że rozmowy nagrywano przy okazji badania sprawy domniemanego handlu aneksem raportu o WSI. Jednak,zgodnie z prawem, śledczy powinni zniszczyć nagrania, które nie były związane z prowadzoną sprawą. Jak podaje  "Rzeczpospolita" nie zrobili tego.  Gazeta dodaje, że  stenogramy rozmów zostały odtajnione i przekazane prawnikowi wiceszefa ABW Jacka Mąki, który procesuje się w innej sprawie z "Rzeczpospolitą". Właśnie podczas tego procesu cywilnego z "Rzeczpospolitą", wyszło na jaw, że dziennikarze byli podsłuchiwani. Mąka wykorzystał stenogramy z tych rozmów w procesie.

To nie jedyna gazeta, która pisze o tej sprawie. Również dziennik "Polska" pisze w sobotę o podsłuchach dziennikarzy.  Według dziennika, sprawa stenogramów "wyciekła" przypadkowo podczas środowej rozprawy przed Sądem Okręgowym w Warszawie. Krzysztof Kwiatkowski, niedawno mianowany minister sprawiedliwości, zlecił już prokuratorowi krajowemu Edwardowi Zalewskiemu zbadanie tej sprawy oraz podjęcie stosownych działań.

Romanowski  zszokowany

- Jestem totalnie zaskoczony, totalnie zdziwiony, wręcz zszokowany, bo nie przypuszczałem, że moje prywatne i służbowe rozmowy dziennikarskie będą nagrywane przez kogokolwiek, a już na pewno nie przez ABW – mówił w piątek wieczorem podsłuchiwany dziennikarz TVN24,  Bogdan Rymanowski. - Chciałbym, żeby ktoś odpowiedział mnie i wszystkim na pytanie, na jakiej podstawie nagrywano mnie jako człowieka, jako dziennikarza, bo abstrahując od tego, że w jakiś sposób na pewno ingerowano w pracę dziennikarza, tu mamy do czynienia z przypadkiem łamania elementarnych praw człowieka – dodaje. [[mm_1]], [[mm_2]]

Podkreśla również, że „każdy z nas ma prawo do rozmowy prywatnej czy służbowej". - Wydaje mi się, że ta sprawa powinna być wyjaśniona – mówi.

"Wiedziałem, że mogę być podsłuchiwany"

- Nie miałem złudzeń, że być może jestem podsłuchiwany, ale teraz jest materialny dowód, że dziennikarze są podsłuchiwani. I to jest w tej sprawie najbardziej zaskakujące i oburzające - mówi dziennikarz TVN24.

- Nie dowiedziałby się o tym, gdyby nie proces cywilny między "Rzeczpospolitą", a wiceszefem ABW Jackiem Mąką, który przedstawił te stenogramy jako dowód w sprawie. A to nie ma kompletnie z nią związku. Pokazuje natomiast, że Jacek Mąka myśli, że wszystko może zrobić - dodaje dziennikarz.

Rymanowski podkreśla również, że ta sytuacja „pokazuje, że każdy dziennikarz, który kontaktuje się z osobą będącą w zainteresowaniu służb specjalnych może się znaleźć na drutach". - I to jeszcze nie jest dziwne, ja to rozumiem, dziennikarze nie są świętymi krowami, jeśli wchodzą w taką relację. Ale zastanawiam się, czy to był wniosek dotyczący podsłuchiwania mnie czy Wojciecha Sumlińskiego czy Cezarego Gmyza, ludzi którzy wchodzą przypadkowo w te historie - mówi Rymanowski.

Konflikt wiceszefa ABW i "Rzeczpospolitej". O co chodzi?


Jacek Mąka w 2008 roku wytoczył proces "Rzeczpospolitej", za relacjonowanie próby samobójczej Wojciecha Sumlińskiego, dziennikarza podejrzewanego o składanie korupcyjnych propozycji byłym oficerom WSI. Dziennikarz został zatrzymany przez ABW w maju 2008 roku. Prokuratura zarzucała mu, że od grudnia 2006 roku do stycznia 2007, powołując się na kontakty w komisji weryfikacyjnej WSI, oferował byłym oficerom pozytywną weryfikację w zamian za łapówkę. Sumliński odpierał te zarzuty. Twierdził, że cała akcja to zemsta wojskowych służb za jego artykuły śledcze. W lipcu dziennikarz - obawiając się aresztu - podciął sobie żyły w kościele Św. Stanisława Kostki. Biegli psychiatrzy uznali później, że Wojciech Sumliński nie może przebywać w areszcie.

PO tym zdarzeniu "Rzeczpospolita" napisała, że dziennikarz przekazał gazecie list, w którym pisał o prowadzonych śledztwach i sugerował, że "mógł się tym narazić wielu osobom". Twierdził, że Jacek Mąka miał mu grozić za to, że zajmował się sprawą jego mieszkania. Zdaniem dziennikarza, warte ok. miliona złotych lokum Mąka uzyskał niezgodnie z prawem. - "Fragmenty listu, cytowane przez "Rz", a dotyczące ppłk. Jacka Mąki zawierają nieprawdziwe informacje a fałszywe oskarżenia i pomówienia kierowane przez osoby, którym prokuratura stawia zarzuty, to element linii obrony, często wykorzystywany przez podejrzanych" - tak do publikacji "Rzeczpospolitej" odniosła się wówczas ABW. A Jacek Mąka zdecydował się na pozew.

CZYTAJ OŚWIADCZENIE WICESZEFA ABW

"Rzeczpospolita", gazeta.pl, TVN24, IAR, dar