Graś: nie było nielegalnego podsłuchiwania dziennikarzy

Graś: nie było nielegalnego podsłuchiwania dziennikarzy

Dodano:   /  Zmieniono: 
(fot. WPROST) Źródło: Wprost
- Minister sprawiedliwości nakazał prokuraturze zbadać sprawę nagrania rozmów dziennikarzy przy okazji podsłuchu założonego w związku ze śledztwem ws. korupcji - powiedział w sobotę dziennikarzom rzecznik rządu Paweł Graś. Zapewnił, że nie było żadnych nielegalnych podsłuchów. - To na polecenie prokuratury był stosowany tzw. podsłuch procesowy wobec osób podejrzanych w tamtej sprawie. Więc jeśli pojawiły się tam jakieś nagrania dziennikarzy, to nie dlatego, że byli podsłuchiwani, tylko widocznie do którejś osób w tamtej sprawie podejrzanych musieli dzwonić - zaznaczył Graś.
Chodzi o sobotnią publikację "Rzeczpospolitej". Gazeta napisała, że ABW, badając sprawę domniemanego handlu aneksem do raportu o WSI, nagrała rozmowę Cezarego Gmyza, reportera śledczego "Rzeczpospolitej", i Bogdana Rymanowskiego, dziennikarza TVN. Gmyz dzwonił do Rymanowskiego z telefonu dziennikarza Wojciecha S., któremu założono podsłuch w związku z podejrzeniem nielegalnego handlu aneksem do raportu z weryfikacji WSI.

CZYTAJ WIĘCEJ O PODSŁUCHIWANIU DZIENNIKARZY

ABW zapewnia, że nie podsłuchiwała dziennikarzy, a cytowane rozmowy są dowodami w sprawie podejrzenia korupcji przy weryfikacji żołnierzy WSI.

Mogą przetrzymywać nagrania?

Według "Rz", zgodnie z prawem śledczy powinni byli zniszczyć nagrania, nie związane z prowadzoną sprawą, jednak nie zrobili tego. Stenogramy rozmów zostały - wg "Rz" bezprawnie - odtajnione i wydane przez prokuraturę pełnomocnikowi wiceszefa ABW Jacka Mąki, procesującemu się z "Rz" w prywatnej sprawie.

Graś: to trzeba zbadać już dzisiaj, niezwłocznie

Graś powiedział w sobotę, że minister sprawiedliwości nakazał "już dzisiaj, niezwłocznie", by prokuratura zbadała sprawę. - W związku z tym w tej w sprawie należy spodziewać się wyjaśnień i stanowiska prokuratury. Myślę, że tam również wszystkie wątpliwości zostaną rozwiane - mówił Graś. Podkreślił, że według jego informacji podsłuchy były stosowane tylko wobec osób podejrzanych przez prokuraturę w sprawie związanej z korupcja w komisji weryfikacyjnej WSI. - To na polecenie prokuratury był stosowany tzw. podsłuch procesowy wobec osób podejrzanych w tamtej sprawie. Więc jeśli pojawiły się tam jakieś nagrania dziennikarzy, to nie dlatego, że byli podsłuchiwani, tylko widocznie do którejś osób w tamtej sprawie podejrzanych musieli dzwonić - zaznaczył Graś.

Dodał, że jeśli stenogramy rozmów dziennikarzy nie zostały zniszczone i znalazły się w aktach sprawy, to znaczy, że "prokuratura uznała, że są one w sprawie istotne i znaczące".

Kto decyduje o zniszczeniu taśm?

Ryszard Kalisz z Lewicy w radiowej Trójce przypomniał, że zgodnie z kodeksem postępowania karnego prokurator, składając akt oskarżenia, ma prawo podsłuchy odtajnić, jeśli proces ma się odbyć się jawnie, a o zniszczeniu materiałów decyduje sąd na zakończenie postępowania.  Mówiąc o wykorzystaniu dowodów z podsłuchu w sprawie między wiceszefem ABW a dziennikarzem "Rz" Kalisz zaznaczył, że "adwokat w procesie cywilnym może wystąpić do prokuratury bądź do sądu o udostępnienie dowodu ze sprawy karnej do cywilnej". - Jeżeli tak to się odbyło, to wszystko było zgodne z prawem - dodał Kalisz.

Wypych: konsekwencje muszą być

Paweł Wypych, minister w Kancelarii Prezydenta, powiedział w TVN24, że jeśli ABW działała nielegalnie, to należy wyciągnąć konsekwencje wobec jej szefa. - Jeżeli konsekwencją dla Mariusza Kamińskiego za działania CBA i wykrycie dwóch znaczących, dużych, wielkich afer była dymisja i to dymisja, bym powiedział, szybka i nawet taka bez opinii prezydenta, to myślę, że jakieś konsekwencje służbowe wobec szefa Agencji, która stosowała nielegalne podsłuchy wobec dziennikarzy, też pan premier zechce wyciągnąć - powiedział Wypych.

Tymczasem rzecznik klubu parlamentarnego PiS Mariusz Błaszczak zapowiedział na antenie TVN24, że PiS wystąpi do sejmowej do komisji ds. służb specjalnych, by zajęła się sprawą.

ABW się broni

Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego podkreśliła w przesłanym w sobotę do komunikacie, że nie podsłuchiwała redaktorów Rymanowskiego i Gmyza. Stenogramy przytoczone przez "Rz" nie zostały odtajnione na żądanie funkcjonariuszy ABW, lecz zgodnie z prawem i z urzędu przez prokuratora - podkreśla ABW.

 CZYTAJ OŚWIADCZENIE WICESZEFA ABW

Cytowane rozmowy są - według Agencji - dowodami w sprawie prowadzonej przez Prokuraturę Apelacyjną w Warszawie od grudnia 2007 r. Chodzi o podejrzenie korupcji przy weryfikacji żołnierzy WSI. Przedstawiono w niej zarzuty korupcyjne dziennikarzowi Wojciechowi S. i byłemu żołnierzowi WSI Aleksandrowi L. Część czynności w tym śledztwie wykonywała ABW.

W związku z tym, materiał z tych czynności procesowych został dołączony przez prokuratora do materiału dowodowego w śledztwie dotyczącym korupcji. O zniszczeniu materiałów z podsłuchu procesowego decyduje sąd na wniosek prokuratora prowadzącego śledztwo, a nie Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego - napisano w komunikacie.

PAP, TVN24, IAR, dar