Byłemu szefowi ABW grożą trzy lata więzienia

Byłemu szefowi ABW grożą trzy lata więzienia

Dodano:   /  Zmieniono: 
Witold Marczuk, były szef ABW został oskarżony przez Prokuraturę Okręgową w Łodzi o przekroczenie uprawnień i działanie na szkodę interesu publicznego. Marczukowi grożą 3 lata więzienia. Zarzuty są związane z wydaniem polecenia filmowania akcji ABW. Jedną z takich akcji było zatrzymanie byłej posłanki SLD Barbary Blidy, które zakończyło się samobójstwem kobiety.
- Utrwalane były dosyć często głównie na potrzeby wewnętrzne, na cele szkoleniowe. Ale zdarzało się że nagrania trafiały do mediów. Takie akcje utrwalane są w różnym trybie i na rożne potrzeby - od normalnych działań procesowych po działania operacyjne - wyjaśniał Marczuk przed wejściem do prokuratury. Po wyjściu z prokuratury Marczuk powiedział dziennikarzom, że nie przyznał się do zarzucanych mu czynów i odmówił składania wyjaśnień. Wcześniej, zanim został przesłuchany, powiedział w rozmowie z mediami, że kiedy kierował Agencją, jej akcje były utrwalane dość często. - Głównie na potrzeby wewnętrzne, również dla celów szkoleniowych, ale i - zdarzało się - że trafiały do mediów - mówił.

W przesłuchaniu byłego szefa ABW weźmie udział pełnomocnik rodziny Blidów mec. Stanisława Mizdra. - Mam nadzieję, że generał nie będzie zasłaniał się niepamięcią tak jak podczas przesłuchania przed komisją śledczą - podkreśla. - Liczę na to, że nie tylko ta osoba, która wydała polecenie nagrywania akcji, ale także następcy, którzy je realizowali zostaną pociągnięci do odpowiedzialności karnej - mówiła dziennikarzom. - Liczymy na to, że wszystko się wyjaśni - dodał syn Barbary Blidy, który podkreśla że łódzkie śledztwo trwa za długo.

Prokuratura: nagrywanie nie miało podstaw prawnych

Według prokuratury, zarzucone Marczukowi (kierował Agencją od listopada 2005 do września 2006 - red.) przestępstwo wiąże się z wydaniem w kwietniu 2006 roku polecenia dotyczącego filmowania zatrzymań osób dokonywanych przez ABW i przeszukania miejsc ich zamieszkania. Jak twierdzą śledczy, następnie tak zebrany materiał filmowy był przekazywany do gabinetu szefa ABW, tam opracowywany i udostępniany mediom.

Zdaniem prokuratury, "wprowadzone w ten sposób tryb i zasady nagrywania przez ABW przebiegu realizowanych czynności nie miały podstaw prawnych i wykraczały poza regulacje prawne". - Nie mieściły się w granicach dopuszczalnej ingerencji w prawo do ochrony życia prywatnego, czci i godności osób, co do których miały być podejmowane przez ABW czynności zatrzymania lub przeszukania - mówił Kopania.

W połowie października podczas zeznań przed sejmową komisją śledczą badającą sprawę śmierci Barbary Blidy Marczuk mówił, że nie pamięta okoliczności wydania w kwietniu 2006 r. polecenia dotyczącego filmowania zatrzymań dokonywanych przez Agencję. Polecenie wydane 21 kwietnia 2006 r. było podpisane przez ówczesnego wiceszefa ABW Grzegorza Ocieczka i skierowane do naczelników wydziałów postępowań karnych Agencji.

W poleceniu wiceszef ABW wskazał, że "zgodnie z poleceniem" Marczuka realizacje polegające na zatrzymaniu osób wraz z przeszukaniem miejsc zamieszkania powinny być utrwalane. Marczuk zeznał przed komisją, że jeśli wiceszef ABW pisał, że takie polecenie było wydane, to - jak zaznaczył - zapewne takie polecenie wydał.





PAP, "Gazeta Wyborcza", arb